Skruszony Martyniuk stanął przed sądem. "Nie chcę wracać do więzienia, to nie miejsce dla mnie"

Bartosz Świderski
Daniel Martyniuk stanął przed sądem za prowadzenie auta bez prawa jazdy. Syn Zenka Martyniuka wyraził skruchę. – To była głupota – stwierdził. Jak wyznał, nie chciałby wracać za kratki.
Daniel Martyniuk stanął przed sądem Fot. Instagram / daniel.martyniuk.89
W 2018 roku Danielowi Martyniukowi odebrano prawo jazdy za kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków. Pomimo to wciąż jeździł autem – co najmniej pięć razy. W kwietniu ubiegłego roku został przyłapany na gorącym uczynku, kiedy miał dodatkowo odbywać kwarantannę po powrocie z zagranicy. Trafił wówczas na miesiąc do aresztu.
Martyniuk, który został zwolniony za kaucją, przyznał się do winy. Śledczy ustalili dla niego karę: dwa lata prac społecznych, odebranie prawa jazdy na trzy lata oraz wpłata dwóch tysięcy złotych na cel charytatywny. Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił jednak wniosek o wydanie wyroku bez rozprawy i we wtorek, 2 marca, Martyniuk ponownie pojawił się przed sądem.


Tym razem syn Zenka Martyniuka nie ukrywał skruchy. Jak podkreślił, "nie chciałby trafić za kratki". – Naprawdę źle to wspominam, to nie jest miejsce dla mnie, to jest inny świat, ciężko było – mówił w rozmowie z "Faktem" po wtorkowej rozprawie.

– Żałuję, że jeździłem bez prawa jazdy, nie polecam nikomu, to była głupota. Trzeba będzie za to zapłacić, a prawo jazdy jest potrzebne. (...) Robiłem to dla córki, chciałem się z nią zobaczyć, wracałem rano – dodał. Na wyrok Martyniuk musi jeszcze poczekać – sąd ogłosi go za tydzień.
Czytaj także: Martyniuk będzie miał wyższą emeryturę niż Rodowicz i Cugowski. Ta kwota robi wrażenie
źródło: Fakt