Polska studentka zrobiła animację o "Grubej Dupie". W 10 minut rozprawia się w reżimem diet

Alicja Cembrowska
"Ja i moja gruba dupa" to tytuł, który od razu rzuca się w oczy. Autorką animacji jest Yelyzaveta Pysmak, studentka łódzkiej filmówki. Teraz jej krótki film podbija świat.
Animacja o "Grubej Dupie" pokazywana jest na światowych festiwalach Zrzut z ekranu/YouTube
Niestety większość kobiet to zna. Stoimy przed lustrem i zamiast dostrzegać zalety swojego ciała, skupiamy się na niedoskonałościach.

– Widzisz wielkie uda, fałdy na brzuchu i rękach, pyzate poliki. Postać "Grubej Dupy" jest wcieleniem tych wszystkich groteskowych lęków – mówi Yelyzaveta Pysmak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Jej animacja zdobyła już m.in. drugą nagrodę w sekcji Cinéfondation na festiwalu w Cannes, w której prezentowane są filmy ze szkół filmowych z całego świata.
Została również pokazana na festiwalu South by Southwest/SXSW w Teksasie. Autorka zwraca uwagę, że tytuł, na który się zdecydowała, wzbudza jednak nie tylko entuzjastyczne reakcje: "Po Cannes internauci zarzucali mojej animacji wulgarność. Widziałam komentarze, że to nie ma nic wspólnego ze sztuką i lepiej oglądać Jana Lenicę. Owszem, mogę się z tym zgodzić, Jedem das Seine. Wypowiedzi były w podobnym tonie: 'Następnym razem ja i moja włochata cipa?', 'A kiedy produkcja Mr. Penis?' itd. Niespecjalnie mnie to uraża, ponieważ nie pretendowałam do stworzenia genialnego filmu. To tylko śmieszna historyjka dla mnie i ludzi, którzy mają podobne, lekko pokręcone poczucie humoru".
Animacja trwa 10 minut. Zaczyna się przeraźliwym krzykiem, który rozlega się na blokowisku – młoda kobieta nie może wcisnąć się w spodnie, bo ma "grubą dupę". Postanawia, że musi przejść na dietę. W snach nawiedza ją lodówka, a kilogramy, owszem, znikają, ale wraz z nimi radość i dobry nastrój. W końcu dostaje zaproszenie do Krainy Zachudodupia. Tam mieszkają tylko zgrabne pupy.


– Obserwuję wokół siebie osoby tkwiące w zatruwającym głowę schemacie. Są przekonane, że naprawią swoje życie, jeśli schudną, co wymaga od nich ogromnej samokontroli. Stają się jeszcze bardziej wymagające wobec siebie. Nie potrafią jednak długo w tym niezdrowym reżimie diety wytrzymać, po czym zaczynają zajadać, więc przybierają na wadze. Tymi huśtawkami wysyłają organizmowi błędne sygnały. Sama się z tym borykałam, było to bardzo męczące, przede wszystkim emocjonalnie – komentuje autorka.

Źródło: wyborcza.pl