Lubieżna ikona Paryża, kłamczucha, która stworzyła swój mit. Oto tajemnice "Królowej seksu"
Nie lubiła słowa "prostytucja". Uważała, że jest obrzydliwe i oczerniające. Swoje dziewczyny nazywała "łabędziami". Nie każda mogła u niej pracować. Madame Claude osobiście przeprowadzała castingi i decydowała się tylko na te kobiety, które urodą i erudycją mogły zachwycić wysoko postawionych klientów. Fernande Grudet nazywana jest największą burdelmamą we Francji lat 60. XX wieku i "królową seksu".
- Fernande Grudet nazywana była Madame Claude lub "Królową seksu". W latach 60. i 70. prowadziła luksusowe dom publiczne w Paryżu.
- Na Netflixie dostępny jest biograficzny film "Madame Claude" (2021).
- Historia znanej sutenerki owiana jest tajemnicą, kobieta często kłamała i wymyślała opowieści na temat swojego życia.
"Zostanę królową dziwek"
Kilka dni temu na Netflixie pojawił się film Sylvie Verheyde "Madame Claude". Zaczyna się słowami: "Na podstawie faktów ze zmyślonego życia Fernande Grudet". To jedno zdanie najlepiej podsumowuje historię kobiety, nazywanej Madame Claude. Francuska sutenerka stworzyła bowiem w latach 60. nie tylko prężnie działający biznes, polegający na organizowaniu ekskluzywnych spotkań pań z wpływowymi mężczyznami, ale również swoją legendę. I to dosłownie stworzyła, bo do dziś trudno ustalić, co z jej historii jest prawdą.
Reżyserka wspomnianego filmu postanowiła zajrzeć pod latami tworzoną otoczkę, odkurzyć dywany, dotrzeć do tej brudnej i brutalnej strony "historii wielkiego sukcesu" rezolutnej bizneswoman.
Gośćmi prowadzonych przez nią domów publicznych mieli być, m.in. John F. Kennedy, Marlon Brando, Muammar Kaddafi, Marc Chagall, Pablo Picasso i Frank Sinatra. Uważa się, że pozyskiwała kobiety dla niezliczonych polityków i magnatów w latach 60. i 70. XX wieku.
Wspomniany Kennedy miał usłyszeć o czarujących dziewczynach Madame Claude od Franka Sinatry. Rzekomo poprosił o kobietę niesamowicie podobną do jego własnej żony. – Jeśli JFK miał jakiś typ, to była to zdrowa, nadęta, porządna, szykowna dziewczyna, która obnosiła się z nietykalnością, którą on mógł naruszyć... Dziewczyna taka jak Jacqueline Bouvier – pisał William Stadiem, autor książki "Madame Claude: Her Secret World of Pleasure, Privilege & Power".
Atrakcyjne wizytówki
Kobiety o eleganckim wyglądzie, z klasycznym wdziękiem, często pochodzące z dobrych francuskich rodzin, zawsze pięknie ubrane były przepisem na sukces. Grudet twierdziła, że mężczyźni wolą wysokie panie, więc było to jednym z warunków dostania się pod jej protekcję.
Po latach byłe pracownice seksualne ujawniły, że każda musiała operacyjnie poprawić swój wygląd. – Żadna dziewczyna nie uniknęła tego wymogu. Był to znak rozpoznawczy sutenerki, jej sposób na "oznaczanie" kobiet, które dla niej pracowały – pisze magazyn "Le Monde". Grudet ingerowała także w swój wygląd, uważając, że jest brzydka.
Czytaj także: Pięć minut seksu za bochenek chleba. O tych kobietach nie chcemy pamiętać, bo psują nam "złotą epokę"
Media zagraniczne przywołują również wspomnienia aktorki Francoise Fabian, która grała Madame Claude w filmie z 1977 roku. Spotkały się wielokrotnie. – Absolutnie gardziła mężczyznami, a nawet kobietami. Dla niej ci pierwsi byli "portfelami", a te drugie "dziurami" – mówiła Fabian, opisując sutenerkę jako "zimną" i "przerażającą". W podobnym tonie o Madame wyrażał się jej były prawnik Francis Szpiner: "Była raczej zimną osobą, która skupiała się na samokontroli i wizerunku, zawsze ubrana jak dziewiątka. Miała jeden sposób, by być niezależną i utrzymać władzę w świecie rządzonym przez mężczyzn, ale wcale nie była feministką, była nawet bardzo tradycyjna".
Kłamstwo kłamstwem poganiane
Fernande Grudet urodziła się w 1923 roku we francuskim Angers. Jej historia owiana jest nutą tajemniczości. W swoim pamiętniku z 1994 roku twierdzi, że pochodzi z arystokratycznej rodziny, a dzieciństwo spędziła w elitarnej przyklasztornej szkole prowadzonej przez zakonnice. W filmie z 2021 roku pojawia się jednak wiele sugestii, że urodziła się raczej w biednej i niewykształconej rodzinie.
"Królowa seksu" twierdziła również, że w czasie reżimu nazistowskiego zaciągnęła się do ruchu oporu i przeżyła obóz zagłady. – Kiedy byłam w ruchu oporu... – zaczyna. Funkcjonariusz policji przerywa jej: "Daruj sobie, nie kupuję tych kłamstw". Inna opowieść Madame dotyczyła jej rzekomej współpracy z CIA. Miała "utrzymywać dobre relacje między światowymi przywódcami podczas Paris Peace Accords", czyli paryskich porozumień pokojowych z 1973 r. Historycy jednak nie są w stanie zweryfikować tych informacji.
Grudet w wieku dwudziestu kilku lat przeprowadziła się do Paryża i zaczęła zajmować się prostytucją. – Przy dobrym zarządzaniu ustawię się na całe życie – mówiła. I w istocie od 1961 roku, gdy zaczęła prowadzić biznes, trudno nie przyznać, że potrafiła zarządzać. Szybko rozkręciła najbardziej ekskluzywną formę świadczenia usług seksualnych nie tylko w Paryżu, ale i na świecie.
Kadr z filmu
Bezwzględna graczka
Z biograficznego filmu "Madame Claude" wyłania się jednak obraz kobiety słabej i zagubionej. W jednej scenie sama bohaterka przyznaje, że może wyjść na jaw, że wcale nie jest silna. Zdaje się, że Grudet bardzo próbowała uwierzyć w mit o sobie samej, który stworzyła.
Swoje dziewczyny często traktowała przedmiotowo: na castingu oceniała ich piersi, poniżała, pokazując, jak należy się podmywać, prowadziła również rozmowy z klientami, czy konkretna "Claudette" nie ma za dużych ud, kazała się "ogarnąć", gdy któraś z dziewczyn została pobita lub upokorzona. Zawsze starała się zdobyć swoje 30 procent, nawet gdy "łabędzie" wracały z bogatych apartamentów posiniaczone, roztrzęsione i zakrwawione. Pytała krótko: "Zapłacili?".
Możliwe, że ta emocjonalna oschłość i (pozorny?) brak wrażliwości wynikały z przykrych doświadczeń Madame – raczej enigmatycznie mówi o zgwałceniu przez wujka. Nie opowiada o ojcu swojego dziecka. Nie utrzymuje kontaktu z rodziną.
Równie nieczuła jest dla swojej córki, w której życiu uczestniczy raczej sporadycznie. Dziewczynka została z babcią, gdy Fernande wyjechała do Paryża. Później, po osiągnięciu sukcesu w branży, Madame próbuje "kupić" córce i matce odrobinę uczucia – wynajmuje im piękne mieszkanie, prezentuje sukienki.
Upadek lubieżnej ikony Paryża XX wieku
Wielka kariera Fernande Grudet nie trwała długo. Jeszcze w czasie świetności bywała krytykowana za swoją działalność. Powody, ale i dualizm tego biznesu widać w filmie z 2021 roku. Madame z jednej strony zapewniała swoim pracownicom wakacje, dobrych klientów i wysokie zarobki. Potrafi docenić lojalność i przytulić.
Z drugiej działa bez skrupułów, a wiele kobiet wystawiła na okropne próby. Między innymi dlatego, że Grudet współpracowała z francuską policją. Chociaż obiecywała klientom dyskrecję, to chętnie zdradzała ich preferencje seksualne (przemoc, wiązanie). "Podstawiała" swoje łabędzie, gdy funkcjonariusze chcieli zatrzymać jakiegoś polityka czy dyplomatę w sytuacji intymnej. Burdelmama nazywała to "zadaniem specjalnym" i delegowała do nich najbardziej zaufane dziewczyny. Takie współprace względnie długo zapewniały jej bezpieczeństwo.
Kadr z filmu
Reżyserka Sylvie Verheyde mówi, że "Królowa seksu" stworzyła pod przykrywką pięknych sukienek, futer, bogatych wnętrz ekskluzywny wizerunek Paryża, jednak ją interesowało to, co zostało przemilczane.
– Madame Claude zbudowała swoją mitologię. Była wielką kłamczuchą, oszustką, która powiedziała, że chce "upiększyć występek", co oznaczało zamiatanie całej brzydoty pod dywan. Dla mojej matki, która pochodziła z klasy robotniczej i przeprowadziła się do Paryża, Madame Claude była wzorem do naśladowania. Wydawało mi się to urojeniem, ale w rzeczywistości dla kobiety z jej pokolenia i jej klasy było niewiele kobiet, które odniosły sukces jako wzorce do naśladowania, z którymi mogłaby się identyfikować – mówiła w rozmowie z "Daily Mail".
Samotne życie, samotna śmierć
Grudet została aresztowana za oszustwa podatkowe w 1977 roku. Jednak proces jej upadku zaczął się w 1974 rok, gdy centroprawicowy prezydent Francji Valéry Giscard d'Estaing po wygranych wyborach, postanowił rozprawić się z paryską prostytucją. Dochodzenie wykazało, że Madame zalega z opłaceniem 11 milionami franków (około 6 milionów dolarów) podatków. Żeby uniknąć kary, uciekła do Los Angeles.
Została jednak deportowana i postawiona przed sądem. Odbyła karę, a później zniknęła. W 1986 roku próbowała ponownie rozkręcić swój biznes, nie mogła pogodzić się z tym, że "czasy się zmieniły". W latach 90. została znowu skazana, tym razem za stręczycielstwo. W 1994 roku wydała książkę ze swoimi wspomnieniami. Jednak i tam raczej postawiła na "podtrzymanie mitu" niż szczerość.
Ostatnie lata spędziła, żyjąc skromnie, z dala od córki i w ukryciu w Nicei. Umarła samotnie w 2015 roku. Miała 92 lata. Na jej pogrzeb przyszło sześć osób.
Źródła: hollywoodinsider.com, nypost.com, dailymail.co.ukNapisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl