"Codziennie umiera kilka tupolewów". Racewicz zwróciła uwagę na tragedię w cieniu rocznicy

Joanna Stawczyk
Dziś mija 11 lat od tragicznej katastrofy smoleńskiej, w której zginął m.in. ukochany mąż znanej dziennikarki, Joanny Racewicz. Kobieta ma jedną prośbę. "Jaka szkoda tylko, że nie będę wysłuchana" – napisała z żalem.
Joanna Racewicz podsumowała 11. rocznicę śmierci męża. "Codziennie umiera kilka Tupolewów" Fot. Instagram.com / @joannaracewicz
To już ponad dekada od lotu polskiego Tu-154M z Warszawy do Smoleńska, który zakończył się katastrofą. 10 kwietnia w całej Polsce odbywają się uroczystości upamiętniające ten tragiczny dzień. W Warszawie pod pomnikiem Lecha Kaczyńskiego złożono wieńce, zaś na Wawelu przemówienie wygłosił prezydent Andrzej Duda.

W nieco bardziej intymny sposób obchodzi tę datę Joanna Racewicz, która straciła wtedy męża, Pawła Janeczka, porucznika Biura Ochrony Rządu. Na jej Instagramie pojawił się poruszający wpis:

"Kwiaty tylko w ogrodzie albo białym wazonie na stole. Jaka szkoda tylko, że nie będę wysłuchana. Jutro, w jedenastą rocznicę, w poważnych garniturach i namaszczonych twarzach staną tu kolejne delegacje, żeby ozdobić groby tonami wiązanek. Aż kamieniom zabraknie powietrza. Staną w maskach panie i panowie, i tylko oczy będą do upilnowania... Przyjdą - w imię potrzeby czy powinności? Dla hołdu czy polityki?" – czytamy. Dodatkowo Racewicz poświęciła specjalny post istotnej dla niej aktualnie kwestii. Podkreśla, jak ważne jest dbanie o żywych w trudnych czasach pandemii.


"Teraz codziennie umiera kilka Tupolewów. Dzień w dzień. W samotności, udręce, na covidowych oddziałach. Bez uścisku dłoni ukochanej osoby, bez ostatniego „do widzenia”. Przytulam wszystkich, których serca pękają z żalu" – dodała na koniec.
Czytaj także: Mocny wpis Millera o katastrofie smoleńskiej. "Jedni drugim zgotowali ten tragiczny los"