Komiczna sytuacja w podkomisji smoleńskiej. Dziennikarz chciał poznać imię pieska

Anna Świerczek
Dziennikarz "Faktów" TVN na potrzebę realizowanego materiału próbował porozmawiać z kimś z podkomisji smoleńskiej, jednak ochrona nie udzieliła mu żadnych informacji. Owiane tajemnicą okazało się być nawet imię kręcącego się dookoła budynku pieska. Wychodzi na to, że w komisji Macierewicza dosłownie wszystko jest "ściśle tajne".
Nieznane jest imię pieska kręcącego się dookoła siedziby podkomisji smoleńskiej Macierewicza. Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta / screenshot / fakty.tvn24.pl
Maciej Knapik podczas realizacji reportażu na temat końcowego raportu podkomisji smoleńskiej udał się do jej siedziby, aby uzyskać wypowiedź któregoś z jej członków. Bezskutecznie. "W siedzibie podkomisji nikt nie chce rozmawiać, wstęp wzbroniony i wszystko jest tajne" – mówi reporter w swoim materiale. Chwile potem okazuje się, że tajne jest dosłownie "wszystko".

Do dziennikarza stojącego przy bramie w pewnym momencie podbiega czarny piesek. Reporter pyta ochroniarza, czy może mu chociaż powiedzieć, jakie jest imię pupila. "Takich informacji nie mogę tutaj udzielać" – usłyszał w błyskawicznej odpowiedzi ochrony.


"Ale żeby imienia pieska, który krąży wokół siedziby podkomisji smoleńskiej, nie podać...
Maciej Knapik usłyszał od Pana na wejściu, że "takich informacji nie może udzielać" Bareja by tego nie wymyślił" – napisała na Twitterze dziennikarka naTemat.pl, Żaneta Gotowalska.
Sarkastycznych komentarzy pod wpisem nie zabrakło. "Ów ściśle tajny pies powinien zostać przez @maciejknapik rozpikselowany, ewentualnie anonimizacja powinna zostać dokonana przez pasek na oczach", "To nie jest żart... prawda? [zapytała z nadzieją w głosie]", "Piesek jest kluczowym świadkiem. Tego, co się tam w tej podkomisji wyprawia" – ironizują użytkownicy Twittera.

Przypomnijmy, że w dniu 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej najpierw w TV Republika, a później na antenie TVP 1 wyemitowano film, który był zapowiadany jako raport z prac podkomisji smoleńskiej. Tego samego dnia okazało się jednak, że nagłośniony przez Antoniego Macierewicza raport nie był wcale taki nowy. Według ustaleń dziennikarza Wprost.pl materiał był pokazywany już kilkukrotnie w ubiegłym roku i w rzeczywistości "to zwykła powtórka". Raportu podkomisji Macierewicza jak nie było, tak nie ma.
Czytaj także: Dokument z efektami pracy komisji smoleńskiej nie jest nowy. "To podrasowana powtórka"


źródło: fakty.tvn24.pl