Nowy DS 9 wygląda jak prawdziwa limuzyna z półki "premium". To może być magnes na klientów

Łukasz Grzegorczyk
DS 9 to zupełnie nowa propozycja, która pojawiła się w ofercie francuskiego producenta. Auto ma konkurować z limuzynami w segmencie premium. Jego ceny startują od około 200 tys. zł.
DS 9 to konkurencja dla znanych marek z segmentu premium. Fot. Maciej Stanik / naTemat
DS 9 miał zadebiutować w marcu ubiegłego roku podczas salonu samochodowego w Genewie. Jak wiadomo, pandemia covid-19 postawiła wszystko na głowie, więc o premierze nowego modelu mogliśmy zapomnieć.

Trzeba było uzbroić się w cierpliwość, ale w końcu mamy szansę zobaczyć, jak wygląda produkowana w Chinach nowa limuzyna z francuskiej stajni.
Fot. Maciej Stanik / naTemat

DS-a 9 z zewnątrz wyróżniają nowoczesne linie i oczywiście wysuwane klamki. Wystarczy się zbliżyć do auta, by "wyskoczyły" z nadwozia. Nowy DS ma prawie pięć metrów długości, więc śmiało można go porównać choćby do Audi A6 czy BMW serii 5.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Nowy DS ma też specjalnie stylizowane reflektory z przodu oraz wąskie, LED-owe lampy z tyłu. Nie brakuje chromowanych dodatków i potężnego grilla, który sprawia, że design jest bardziej agresywny.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Z kolei wnętrze zaprojektowano w taki sposób, by każdy mógł się w nim komfortowo rozgościć. Siedzenia z przodu i z tyłu są ogrzewane, wentylowane i wyposażone w funkcję masażu. Jeśli chodzi o wykończenie, klasykę połączono ze sportowymi elementami. Efekt? Wyszło z odpowiednią dozą elegancji, a na pewno w stylu "premium". Miejsca nie brakuje również w bagażniku, bo 510 litrów to już przyzwoita pojemność.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
O tym, że zadbano o detale świadczą specjalne dodatki. Szyba przednia pokryta jest specjalną folią akustyczną, która w połączeniu z częściowo klejonym nadwoziem eliminuje wibracje. Dzięki temu można się delektować dźwiękiem z systemu HiFi Focal Electra z 14 głośnikami. Wszystkie multimedia obsługujemy za pomocą dotykowych ekranów.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Deska rozdzielcza i siedzenia są pokryte skórą, a przyciski z motywem piramidy to zainspirowany sztuką zegarmistrzowską wzór giloszowy "Clous de Paris”. W centralnej części umieszczono też zegarek, który można uznać za zwieńczenie połączenia zaawansowanej technologii i elegancji. Jeśli ktoś lepiej zna francuską markę, to poczuje się podobnie jak w modelu DS 7 Crossback.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Pod maską DS-a 9 znalazł się silnik benzynowy 1,6 l. W podstawowej wersji ma moc 225 KM i pozwoli rozpędzić się do setki w nieco ponad 8 sekund. Średnie spalanie? Katalogowo to około 7 litrów.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Wspomniana jednostka może być połączona z układem hybrydowym typu plug-in, czyli ładowanym z gniazdka, co znacząco wpłynie na zużycie paliwa. W ofercie ma się również pojawić wersja o mocy 360 KM i napędem 4×4.
Fot. Maciej Stanik / naTemat



DS 9 nie odstaje w żaden sposób w kontekście systemów wspomagających w czasie jazdy. Kierowca może korzystać z kilku dostępnych trybów jazdy, a samochód wyręczy go np. przy parkowaniu. Za pomocą czujników i kamer DS może monitorować też nierówności na drodze, by dostosować ustawienie zawieszenia. Dopiero w czasie testów będzie okazja sprawdzić, jak to działa w praktyce.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Ceny DS-a 9 zaczynają się od około 200 tys. zł. Nowy model może skusić klientów, którzy być może mają dość oczywistych wyborów z tej półki cenowej – na przykład wspomnianych już Audi i BMW albo Mercedesa Klasy E.
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Czytaj także: O takiego DS7 nic nie robiłem. To trzecia wersja, którą jeżdżę – i ta jest najlepsza