100 złotych i skierowanie na szczepienie od ręki. "Nie moja wina, że system ma takie dziury"

Żaneta Gotowalska
Zapłać 100 złotych, a dostaniesz skierowanie na szczepienie – takie i podobne wpisy pojawiają się od kilku dni w mediach społecznościowych. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy da się zaszczepić poza kolejnością. Okazuje się, że to nie jest wyłącznie urban legend, ale realny problem.
Punkt szczepień Cezary Aszkiełowicz/Agencja Gazeta
"Chciałbym zapytać, dlaczego można dostać skierowanie po teleporadzie za 100 złotych dla osoby z rocznika poniżej obecnie zapisywanego i się zaszczepić, zaś przez rządową infolinię takie możliwości ani terminy nie są dostępne" - takie i podobne wpisy pojawiają się od kilku dni w mediach społecznościowych.

Są informacje, że będąc młodszym niż obecnie kwalifikujący się do szczepienia, można otrzymać skierowanie i zostać zaszczepionym poza kolejnością.

"To nie moja wina, że system ma takie dziury"

Porozmawiałam z jedną z osób, które próbowały uzyskać takie skierowanie, a która chciała pozostać anonimowa. — Znajomy wysłał mi listę punktów szczepień w Warszawie, które mają terminy "od zaraz". Zadzwoniłam do jednego z punktów i dowiedziałam się, że potrzebne jest skierowanie, a je można uzyskać od lekarza POZ — opowiada mi jedna kobieta.


Umówiła się więc na konsultację telefoniczną z lekarzem POZ, podczas której dowiedziała się, że do niedawna taka praktyka miała miejsce. Lekarze wystawiali skierowania osobom w różnym wieku, które umożliwiały do skorzystania ze szczepienia, nie czekając na swój termin w kalendarzu szczepień.

Czytaj więcej: Grzesiowski ostro skrytykował punkty szczepień drive-thru


— Lekarz powiedział mi między wierszami, że teraz prawnik im to odradza, bo zrobiło się zbyt duże zamieszanie i boją się problemów — dodała kobieta. Podpowiedziano jej jednak, że może skorzystać z wolnych dawek szczepionek, jakie zostają w punktach szczepień. Wówczas można wejść do punktu niejako z ulicy, korzystając ze szczepionki, by ta się nie zmarnowała.

Co wtedy ze skierowaniem? — Wtedy lekarz wystawia je na miejscu — dodała. Zadzwoniła więc ponownie do jednego z punktów szczepień i dowiedziała się, że może podejść do punktu między godziną 8 a 16 i czekać na zwolenienie dawki lub zostawić numer telefonu, a oni do niej zadzwonią, kiedy taka dawka się pojawi.

— Skoro tak się dzieje, to korzystam. To nie moja wina, że system ma takie dziury, że nikt nad tym nie panuje. Moje zdrowie jest dla mnie najważniejsze — dodaje.
Kolejka do szczepieńTomasz Stańczak/Agencja Gazeta
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku innej osoby, z którą rozmawiam. Polecono jej jedną z placówek we Wrocławiu. Zadzwoniła tam, by uzyskać skierowanie. — Odmówili mi, placówka już tego nie robi — powiedział mi mój rozmówca.

"Zasady są jasne. Opisana sytuacja jest niezgodna z prawem. Sprawa jest przedmiotem analizy NFZ" — napisał na Twitterze prowadzący konto "Szczepimy się". Profil prowadzony jest przez Centrum Informacyjne Rządu.
Czytaj także: Biskupi, do nauki! Lekarze załamują ręce ws. szczepionek i odpowiadają Episkopatowi

CIR: najważniejszy cel to zaszczepienia jak największej liczby osób

Skontaktowałam się z Ministerstwem Zdrowia i Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, by uzyskać informację w tym temacie.

Mimo zadania konkretnego pytania o pozyskiwanie skierowania na szczepienia we wspomniany sposób, poza kolejnością, nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi od Centrum Informacyjnego Rządu.

Poinformowano mnie za to, że "najważniejszy cel to zaszczepienia jak największej liczby osób" — Dlatego rząd na bieżąco podejmuje szereg działań, by ten cel osiągnąć. O rejestracji kolejnych grup będziemy informowali na początku przyszłego tygodnia. Podkreślić należy, że proces szczepień uzależniony jest m.in. od dostaw preparatów oraz sytuacji w poszczególnych punktach szczepień. Dostępność terminów jest różnorodna, np. w Warszawie można zapisać się na szczepienie z dnia na dzień. Ale są takie miejsca, w których dostępność jest bardziej ograniczona, np. w Legnicy trzeba czekać blisko 30 dni na termin — przekazało mi Centrum Informacyjne Rządu.

I dodano, że "rząd dąży do wyrównania w tym zakresie".

— Biorąc powyższe pod uwagę w sytuacji ryzyka niewykorzystania szczepionki, punkty szczepień powinny zapraszać osoby zapisane na kolejne dni. Powinny być przygotowane na takie sytuacje, mieć listy rezerwowe i kontakty do osób, które są zapisane na kolejne dni, żeby w sytuacjach niestawienia się pacjenta, zaprosić osobę, która jest zapisana na termin w dniu kolejnym i żeby taką szczepionkę wykorzystać — podkreśliło CIR.
Centrum Informacyjne Rządu

Możliwe jest także przekazanie szczepionek zagrożonych niewykorzystaniem do podmiotów, które odczuwają braki. Sposób wykorzystania większej liczby szczepionek w sytuacji zagrożenia terminowego ich wykorzystania w danym miejscu można też każdorazowo uzgadniać z RARS. Należy też wykorzystywać współpracę z koordynatorami do spraw sczepień populacyjnych oddziałów Wojewódzkich NFZ i pełnomocnikami wojewodów.

Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

"Z punktu widzenia czysto epidemiologicznego: to wspaniale, że ludzie kombinują"

— To kolejna kwestia, która jest wizytówką złego zorganizowania Narodowego Programu Szczepień. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca — mówi w rozmowie z naTemat lek. Bartosz Fiałek. I dodaje, że "jeśli mamy zapisy na szczepienia rocznikami, nie może być możliwości poszukiwania osobnych ścieżek, które pozwolą nam zapisać się na szczepienie i zrobić to nie w swoim czasie".

— Jednak z punktu widzenia czysto epidemiologicznego i naukowego, trzeba powiedzieć jasno: to wspaniale, że ludzie kombinują, bo tak bardzo chcą się zaszczepić. Z punktu widzenia naukowego, dla mnie, jako lekarza, który promuje szczepienia, to ogromny sukces, że ludzie szukają nie do końca etycznych metod, by zdobyć szczepionkę. Nieetyczność jest bardzo zła, natomiast niezmiernie mnie cieszy to duże zainteresowanie szczepieniami przeciw COVID-19 — dodaje.