Igrzyska olimpijskie w Tokio znów są zagrożone. "Po co nam ta impreza?"
Wiele było w ostatnich tygodniach i miesiącach spekulacji na temat odwołania igrzysk olimpijskich w Tokio. Gdy Japończycy zdołali przekonać świat, że impreza się odbędzie i że wprowadzone zostaną istotne zmiany ze względu na koronawirusa, wpływowy polityk Toshihiro Nikai pyta retorycznie, po co Japonii tego typu wydarzenie.
Czytaj także: Obawy, wątpliwości i strach, czyli 100 dni do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Tokio
Te słowa zacytowała agencja Kyodo, a za nią media na całym świecie. Czy faktycznie Japonia nie chce organizować imprezy czterolecia. A może strach jest tak duży, że zwyciężają głosy sceptyków, którzy boją się rozniesienia COVID-19 po Kraju Kwitnącej Wiśni i kolejnej fali zachorowań?
Azjaci długo pracowali nad protokołem sanitarnym, zrezygnowali z udziału zagranicznych fanów i szykują igrzyska bez zmian. Obiekty są gotowe, procedury testowane, a latem do Japonii mają przybyć tysiące sportowców. Komitet organizacyjny śledzi nastroje społeczne i uspokaja, że impreza się odbędzie.
– Istnieją rozmaite obawy, ale nie myślimy o odwoływaniu igrzysk Tokio 2020. Z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa będziemy prowadzić działania mające na celu organizację imprezy – zapewniła zaraz szefowa komitetu organizacyjnego Seiko Hashimoto. Japonia chce pokazać światu, że potrafi pokonać wirusa i stanąć na wysokości zdania.
Rywalizację w Tokio zaplanowano w dniach 23 lipca - 8 sierpnia 2021. W stolicy Japonii zmagania mają się odbyć po raz drugi w historii (po imprezie w 1964 roku), a o 339 kompletów medali walczyć ma około 11 tysięcy sportowców.