Morawiecki stanie przed Trybunałem Stanu? Premier komentuje dowody NIK

Anna Świerczek
Według doniesień Onetu, Najwyższa Izba Kontroli posiada dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego oraz kierującego jego kancelarią ministra Michała Dworczyka. Zebrane przez NIK dokumenty mogłyby doprowadzić do postawienia premiera przed Trybunałem Stanu. Jak na ujawnione informacje zareagowali przedstawiciele rządu PiS?
Mateusz Morawiecki i Michał Dworczyk zareagowali na dowody NIK, które mogłyby postawić Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

NIK ma dowody na winę Morawieckiego?

Dokumenty i dowody, którymi dysponuje NIK, dotyczą organizacji tzw. wyborów kopertowych na urząd prezydenta RP, które to miały się odbyć 10 maja 2020 roku. Według ustaleń dziennikarzy Onetu przygotowania do tych wyborów zostały przeprowadzone pod olbrzymim naciskiem Prawa i Sprawiedliwości z rażącym naruszeniem prawa.

Mimo posiadanych dowodów NIK kierowana przez Mariana Banasia nie robi ze swojej wiedzy użytku.
Z dokumentów, do których dotarł Onet, wynika, że rządowi prawnicy wyraźnie przestrzegali premiera przed wydawaniem decyzji o organizacji wyborów, wskazując m.in. na odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu.


Pomimo świadomości olbrzymich kontrowersji i osobistego zagrożenia, premier wydał pisemne polecenie Poczcie Polskiej, która została zobowiązania do wydrukowania pakietów wyborczych.

Jak na ujawnione przez media informacje zareagowali przedstawiciele rządu PiS? – Zaczekajmy na oficjalne wyniki kontroli, potem będziemy się do niej odnosić – powiedział Michał Dworczyk na sejmowym korytarzu.

Premier o zagrożeniu Trybunałem Stanu

O publikację Onetu zapytano w Sejmie także premiera Morawieckiego, jednak ten nie zabrał wówczas głosu. Do nieoficjalnych ustaleń raportu NIK odniósł się za to później, podczas konferencji prasowej.
Czytaj także: Decyzja Morawieckiego rażącym naruszeniem prawa. Sąd zdecydował ws. wyborów prezydenckich
– Rząd ma nie tylko prawo, ale i obowiązek przygotowania wyborów prezydenckich w odpowiednim terminie konstytucyjnym. Z tego można wywnioskować obowiązek konstytucyjny. Trzymaliśmy się go i robiliśmy wszystko, by do takich wyborów mogło dojść – skomentował Mateusz Morawiecki.

Przypomnijmy, że wybory prezydenckie w trybie korespondencyjnym z powodu sprzeciwu Porozumienia Jarosława Gowina oraz epidemii koronawirusa, zostały ostatecznie przesunięte na czerwiec. Przygotowania, które nadzorowane były przez ministra Jacka Sasina, kosztowały spółki Skarbu Państwa niemal 70 mln złotych.
źródło: onet.pl