Jak zdobyć hotel na majówkę? Jest sposób na "pobyt medyczny", "gościa-widmo" i "numer specjalny"

Katarzyna Bednarczykówna
Dwa dni przed majówką sprawdzam, czy uda mi się zarezerwować hotel nad morzem i w górach. Nielegalnie, bo legalnie hotele będą otwarte dopiero od 8 maja. Okazuje się, że sposobów jest kilka: na "pobyt medyczny", "numer specjalny", "niewidzialnego gościa z widzialną gotówką" i "dwuosobową majówkę pracującą”.
Hotele na majówkę próbują obchodzić obostrzenia Fot. Pixabay.com / ivabalk
Wchodzę na booking.com, wpisuję Kołobrzeg na trzy majówkowe noclegi. Wyskakują 123 oferty i informacja: "91 procent miejsc na pobyt w tym terminie jest już niedostępne na naszej stronie". Ceny za 3 doby dla dwóch osób wahają się od 700 do 1900 zł. Wybieram numer ładnie wyglądającego hotelu ze spa, pokoje mają kosztować od 130 zł za dobę. – Zapraszamy – słyszę w słuchawce.

Pytam recepcjonistę o instrukcję obsługi, bo jeszcze nigdy nie nocowałam nielegalnie. – Ale pani nocuje legalnie, wszystko załatwimy – uspokaja mnie. - Będzie pani na pobycie medycznym. W hotelu mamy lekarza, który wypisze pani zalecenie korzystania z basenu i strefy fitness – wyjaśnia.
Czytaj także: Kalendarz luzowania obostrzeń w maju 2021. Wyjaśniamy, co się zmieni po majówce [LISTA]

Niestety trzydniowy pobyt nie będzie mnie kosztował kilkaset złotych, a kilka tysięcy. – Pokój standard dla pary za trzy noce: 3,4 tys. zł – podlicza mnie. I zaznacza mimochodem, że to jedno z ostatnich wolnych miejsc.

Skoro nie nocleg, będzie nocleg z masażem


Rząd, podobnie jak w zeszłym roku, zniechęca do majówkowych wyjazdów. Obostrzenia dla hoteli i pensjonatów obowiązują od 20 marca i, jak dowiedzieliśmy się w środę, potrwają do 8 maja. Do tego czasu turystom wstęp wzbroniony, tylko podróże służbowe dla przedstawicieli wybranych zawodów, m.in. służb medycznych, żołnierzy, dziennikarzy, ekip filmowych. W teorii, bo praktyka wygląda zgoła inaczej.


Hotelarze, którzy załapali się na drugą transzę rządowych subwencji, raczej nie mogą pozwolić sobie na fantazyjne obchodzenie prawa lub ewidentnie nielegalne przyjmowanie gości (w razie kontroli musieliby zwrócić subwencję), inni, którzy na państwową pomoc się nie załapali i są w dramatycznej sytuacji finansowej, kombinują, jak mogą.

Najnowszym pomysłem na obejście rządowych obostrzeń, jest przerobienie kurortów na swego rodzaju sanatoria, których goście będą mogli zapisać się na zabiegi fizjoterapeutyczne czy konsultacje z lekarzem. Właśnie na tym sposobie oparła się akcja hotelarzy "Otwieramy w majówkę".

Jak mówił w rozmowie z TOK FM prezes Polskiej Izby Hotelarskiej Marek Łuczyński, hotele będą przebranżawiać się na obiekty świadczące usługi paramedyczne, czyli na przykład oferować gościom rehabilitację po przechorowanym koronawirusie. Na taką działalność przepisy pozwalają.

Prosimy dzwonić na "numer specjalny"


Duży, popularny hotel na Półwyspie Helskim przyjmie mnie, jeśli załatwię sobie i osobie towarzyszącej zaświadczenie o pobycie służbowym. – Wyślę pani na maila dokumenty, proszę je wypełnić i okazać na miejscu – słyszę. Wszystko przebiega bardzo sprawnie: chwilę później dostaję informacje o regulaminie i zasadach sanitarnych w hotelu, rządową listę zawodów, które w pandemii mogą jeździć na wyjazdy służbowe i gotowy druk oświadczenia dla mojego pracodawcy, który wyjazd służbowy potwierdzi.

Ogromny sieciowy hotel w Mikołajkach proponuje mi podobną ścieżkę, z tym że osoba towarzysząca nie musi mieć zaświadczenia – wystarczy moje, skoro to ja nas melduję.

Z kolei recepcjonista w dużym hotelu w Szklarskiej Porębie prosi, żebym zapisała numer niedostępny oficjalnie na stronie internetowej. - Pod tym numerem dostanie pani specjalne instrukcje – mówi pewnym głosem. I dodaje z uśmiechem: – proszę się nie martwić, nie będzie problemów.

Niestety numer od instrukcji specjalnych jest nieustannie zajęty.

Tymczasem portiernia hotelu w Karpaczu odbiera od razu: – Został nam jeden pokój dwuosobowy na pierwszym piętrze.
– A jak z obostrzeniami sanitarnymi? – dopytuję.
– Kontroli się nie spodziewamy – odpowiada enigmatycznie portier. - Po każdym wykwaterowaniu wszystko dezynfekujemy, na piętrze poza panią będzie nocowała czteroosobowa rodzina. Kuchnia jest czynna, restauracja nie – jedzenie można konsumować tylko w pokoju.

Gotówka do ręki i jakby mnie nie było


Irena z Łodzi wyjazd majówkowy zaczęła już we wtorek. – Chciałam znaleźć miejscówkę przed majówkowym nalotem ludzi, którzy są wygłodniali i na pewno wyjadą tu czy tam.

Wybrała Półwysep Helski, w jednej z miejscowości znalazła nocleg na Bookingu.
Irena
obeszła przepisy i majówkę spędza na Helu

"Zarezerwowałam. Kolejnego dnia zadzwoniła do mnie recepcjonistka. Powiedziała, że jeśli nie jestem przedstawicielem służb medycznych itd., nie mogę przyjechać. Zmartwiłam się, ale po chwili poradziła mi, jak to obejść. Miałam odwołać rezerwację na Bookingu, a ona zrobi mi rezerwację przez hotel."

Za pobyt Irena płacił gotówką, żeby w papierach nie został po niej ślad. – Jakby mnie nie było – cieszy się. – Z tego, co wiem, wiele miejsc tak kombinuje i prawidłowo. W małych miejscowościach, gdzie ludzie żyją głównie z turystyki, jakoś trzeba sobie radzić. Wszystkie środki bezpieczeństwa są zachowane, obsługa nosi maseczki, są dozowniki płynu do dezynfekcji. A turyści? Prawie ich nie widać. Pusta plaża, na ulicach brak tłumów. Pewnie na majówkę to się zmieni, ale teraz mam raj.

Agata w lutym wymówiła warszawskie mieszkanie i jeździ po Polsce. Co dwa-trzy tygodnie stara się zmieniać miejsce zamieszkania. – Płacę niewiele więcej, niż wynosił mnie czynsz. Czasem nocuję po znajomych, czasem przez Airbnb, czasem w hotelach, bo teraz można wynegocjować dobre zniżki – tłumaczy. – Hotelarze boją się trochę maili i telefonów, ale gdy pojawisz się na żywo w recepcji (wyglądam ogólnie niegroźnie) – większość raczej przymknie oko – przekonuje.

Na 20 telefonów – 11 hoteli zaprasza


Ja z kolei przez Slowhop rezerwuję bez problemu hotel w Gdyni Orłowo. Po godzinie jednak dostaję maila, że z powodu obowiązujących restrykcji nie mogą przyjąć mojej rezerwacji. Skoro tak, za radą Ireny próbuję jeszcze raz i dzwonię już bezpośrednio na recepcję hotelu. Dopytuję, czy uda się zakwaterować mnie na "wyjazd służbowy" lub "działalność paramedyczną hotelu" – na terenie ośrodka jest przecież spa. Dodaję, że zapłacę gotówką. Nic z tego. – Wiemy, że na majówkę szykują się zmasowane kontrole, wolimy oszczędzić nieprzyjemności sobie i gościom – słyszę od recepcjonistki. To pierwsza odmowa.

Czytaj także: Hotelarze biją na alarm w kwestii majówki. "Polacy wyjadą za granicę"

W sumie obdzwoniłam 20 dużych hoteli nad morzem, na Kaszubach, Mazurach i w Karkonoszach. Trzy zgodziły się przyjąć mnie nielegalnie za gotówkę, jedno miejsce zakwateruje mnie na "pobyt medyczny", sześć hoteli zaprasza, ale gdy załatwię sobie i partnerowi papier na wyjazd służbowy, jeden: gdy załatwię papier tylko sobie, partner może być bez papierów. Dziewięć hoteli, mimo wolnych miejsc, odmówiło mi zakwaterowania.

Agnieszka z Wrocławia pracuje w branży hotelarskiej. Majówkę nad morzem dla siebie i córki załatwiła u koleżanki, która prowadzi pensjonat. – Rezerwowanie miejsc przez znajomych to najbezpieczniejszy sposób – radzi.

– Metody tuszowania w papierach są różne. Najczęściej nie meldujesz się w hotelu, omijasz internetowe bookingi, płacisz gotówką. Rozumiem i szanuję zagrożenie, ale decyzje rządu są pozbawione sensu. Jakim cudem ściskanie nas na majówkę w miejskich parkach ma wpływać lepiej na zdrowie, niż spacer po większej i o wiele mniej zatłoczonej plaży czy lesie?