Koniec koronawirusowej posuchy. Ludzie są gotowi, by znów uprawiać seks

Żaneta Gotowalska
Kiedy pandemia hulała w najlepsze, wiele osób obawiało się, czy uprawianie seksu jest bezpieczne. Niepokój pojawiał się szczególnie wśród osób, które nie są w stałych relacjach. Zabezpieczenie przed chorobami przenoszonymi drogą płciową to jedno. Osoby dotychczas aktywne seksualnie paraliżował też lęk przed złapaniem koronawirusa. Na szczęście okazuje się, że im lepiej radzimy sobie z pandemią, tym częściej zaczynamy myśleć o seksie.
Romi Yusardi/Unsplash

Wakacje 2020: czy seks w pandemii jest bezpieczny?

W wakacje 2020 roku pojawiły się zalecenia brytyjskiej organizacji Terrence Higgs Trust, w których rekomendowano, by w czasie pandemii COVID-19 uprawiać seks ze stałym partnerem, a w innych sytuacjach lepiej unikać całowania i zakładać maseczkę ochronną na twarz.

Dodatkowo podkreślano, że gwarancją bezpieczeństwa nie jest uprawianie seksu z osobą, z którą nie mieszkamy pod jednym dachem, a która przestrzega zasad samoizolacji i nie ma kontaktu z innymi ludźmi. Każda dodatkowa osoba spoza naszego gospodarstwa domowego to większe ryzyko infekcji, którą można złapać również podczas przemieszczania się między mieszkaniami partnerów.


W internecie pojawiała się również "koronasutra", czyli lista dozwolonych pozycji, które pozwalają zachować bezpieczny dystans. Lekarz Bartosz Fiałek tłumaczył jednak, że coś takiego, jak bezpieczna pozycja w kontekście koronawirusa nie istnieje.

Aktywność seksualna w sytuacji większej izolacji, kwarantanny sprzyja parom, które są w stałych relacjach. Profesor Michał Lew-Starowicz, kierownik Kliniki Psychiatrii CMKP powiedział w wywiadzie w marcu tego roku, że pandemia dobrze wpłynęła na życie seksualne tych par, które na co dzień nie miały dla siebie czasu, były bardziej zaabsorbowane obowiązkami i pracą (osoby, które nie muszą pomagać dzieciom, których nauka odbywa się w formie zdalnej).

– Pary, których życie odbywało się w ciągłym pośpiechu, zaczynają się koncentrować na jakości relacji i spędzaniu czasu we dwoje. Sprzyja to zwiększeniu aktywności seksualnej. To pierwszy impuls zmienionego trybu życia związanego z pandemią. Kolejnym mechanizmem może być pułapka monotonni czy rutyny. Wtedy aktywność seksualna może spaść. Jest to wyzwanie na otwartość na seks, umiejętności rozmawiania o nim, urozmaicania go, poszukiwania różnych form spędzania ze sobą czasu – mówił w wywiadzie.

Nie wszystkie pary jednak zyskały na pandemicznym czasie. Stres związany z utratą pracy, niepewnością dotyczącą ich zdrowia oraz ich najbliższych, monotonia – to mogło pogłębić kryzysy w parach, które zmagały się ze związkowymi problemami.

Czytaj więcej: 6 pozycji na nieziemski slow sex

– Gdy zostaliśmy w domach, życie seksualne uległo poprawie - mowa o lutym, marcu i kwietniu (2020 roku). A w maju okazało się, że mamy przesyt bliskości fizycznej. U drugiej osoby zaczęły irytować nawyki - wcześniej wstawaliśmy o różnych porach, mijaliśmy się. A teraz okazało się, że występuje wyścig do łazienki. Jedna osoba zajmuje ją dłużej, druga się denerwuje i nadpisuje intencje: "on robi to specjalnie, chce mnie wkurzyć" albo "to pokazuje, jakie on ma do mnie podejście w związku, nie szanuje mnie". Wiele takich przekonań zaczęło się pojawiać przy zwykłych, codziennych czynnościach. Problemy potęgowały też warunki lokalowe – część ludzi mieszka w małych mieszkaniach i nie ma możliwości swobodnego poruszania się, swobodnej pracy. Nie myśli się o seksie, jeśli ma się naruszony podstawowy komfort – mówił w rozmowie dla Twojego Stylu Andrzej Gryżewski, seksuolog i psychoterapeuta z gabinetu CBTseksuolog.pl.
Czytaj także: Zaskakujący wpływ pandemii na sex shopy. Wiemy, co kupują tam teraz Polacy
Pandemia mogła być też problematycznym czasem dla osób, które nie żyły w stałych relacjach, a szukały partnera lub też traktowały seks jako formę aktywności, zabawę i miały wielu partnerów. W ich przypadku lockdown sprawił, że musiały często do minimum ograniczyć spotykanie się z innymi ludźmi.
Dainis Graveris/Unsplash

Wiosna 2021: wzrasta sprzedaż prezerwatyw

Okazuje się, że im bardziej radzimy sobie z pandemią, tym mamy większą ochotę na seks. Pokazują to Stany Zjednoczone, gdzie sprzedaż prezerwatyw spadła podczas pandemii, ponieważ ludzie chronili się w domach i wstrzymywali swoje życie seksualne. A teraz, gdy coraz więcej Amerykanów jest szczepionych, a ograniczenia bezpieczeństwa dotyczące Covid-19 zmniejszają się, producenci prezerwatyw nie mają już problemów ze zwiększeniem sprzedaży.

Dyrektor generalny firmy Durex poinformował w lipcu 2020, że z powodu pandemii koronawirusa spadła sprzedaż prezerwatyw. Według niego koronawirus stworzył barierę w intymnych relacjach międzyludzkich. To się jednak zmieniło.

Sprzedaż prezerwatyw dla mężczyzn w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 23,4 procent - do 37 milionów dolarów w ciągu czterech tygodni (kończących się 18 kwietnia) w porównaniu z tym samym okresem rok temu.

Czytaj więcej: Spodobało ci się "Sexify"? Tych 10 świetnych seriali o seksie też cię zachwyci

Durex odnotował dwucyfrowy procentowy wzrost sprzedaży w ostatnim kwartale firmy w porównaniu z tym samym kwartałem ubiegłego roku. Firma nie podaje szczegółowych danych, ale ostatni wzrost przypisuje złagodzonym zasadom dystansowania społecznego.

Rosnąca liczba osób zaszczepionych osób na świecie i powszechne luzowanie obostrzeń sprawiają, że zmierzamy w kierunku normalności. Jeśli możliwe są coraz częstsze kontakty społeczne, być może wrócimy do chętnego i częstego uprawiania seksu. Kto wie, może czeka nas pokoronawirusowa rewolucja seksualna? Pamiętajcie jednak, że koronawirus to nie jedyne zagrożenie. Są jeszcze inne choroby, które podczas nieskrępowanego seksu można złapać. Bezpieczeństwo przede wszystkim!