Nieznany Rosjanin został w trzy miesiące gwiazdą chińskiej telewizji i idolem. Wbrew swojej woli

Bartosz Świderski
Że azjatycka popkultura rządzi się swoimi, często niezrozumiałymi dla nas prawami, nie jest tajemnicą. Najnowszym przykładem jest tu oszałamiająca kariera Rosjanina Władisława Iwanowa, który z przypadku trafił do chińskiego reality show, stając się jego największą gwiazdą. W zaledwie trzy miesiące chiński internet oszalał na punkcie 27-latka, a powody ku temu miał osobliwe.
Lelush czyli Vladislav Ivanov stał się największą gwiazdą chińskiej telewizji fot. Instagram / bogaticio
Co roku do Azji przyjeżdżają setki, jeśli nie tysiące początkujących modeli i modelek z całego świata. Agencje wysyłają tam zarówno swój młody narybek, żeby nauczył się pracy na mniej liczącym się, a przez to i wymagającym rynku, jak i modeli i modelki, którzy z różnych powodów w Europie i Stanach mają mniejsze szanse na zlecenia.

I prawdopodobnie tak trafił do Chin 27-letni dziś Władisław Iwanow, szerzej znany pod pseudonimem Leloush. Wiadomo o nim niewiele, zaledwie tyle, że jest Rosjaninem, a że od kilkunastu lat mieszka w Chinach, opanował język chiński – a ściślej – mandaryński.


Na początku tego roku producenci reality show "Chuang 2021" polegającego na wyłonieniu nowych gwiazdorów chińskiej muzyki pop szukali obcokrajowca, który opanował mandaryński i mógłby udzielić w programie lekcji uczestnikom z Japonii.

Padło na Władisława Iwanowa. Realizatorom nie umknęło, że chłopak świetnie wypada przed kamerami, a do tego jego europejska uroda może spodobać się widzom. A że model nie miał nic do stracenia, przystał na propozycję. W jednym z wywiadów powiedział, że myślał, że będzie to po prostu nowa przygoda. Szybko okazało się jednak, że realia produkcji chińskiego show przypominają raczej obóz pracy. 90 chłopaków nie miało żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym, a jednocześnie ich dni od rana do nocy wypełniały zajęcia, które miały zrobić z nich nowych idoli. Do tego nieustannie towarzyszące im kamery i obowiązkowe wywiady.

27-letni Rosjanin postanowił zrezygnować z udziału w reality show, tyle że szybko okazało się, że za odejście przed końcem zdjęć grozi mu horrendalnie wysoka kara finansowa.

Wtedy Władisław Iwanow zrozumiał, że jedynym sposobem na opuszczenie obozu treningowego na jednej z chińskich wysp jest odpadnięcie z reality show "Chuang 2021". Zaczął spóźniać się na zajęcia, przestał się przykładać do nauki tańca i śpiewu, nie popisywał się też na scenie. A że to nie wystarczyło, żeby wylecieć, zaczął wprost mówić, że chce odpaść.

"Nie mam ochoty tańczyć i nie nadaję się do boys bandu. Naprawdę jestem wykończony, chciałbym wrócić już do domu" – powiedział beznamiętnie do kamery, wprawiając w konsternację widzów i produkcję.

Co ciekawe, jego deklaracja w połączeniu ze znudzoną miną, mocno kontrastującą z mimiką pozostałych uczestników sprawiła, że z dnia na dzień stał się ulubionym uczestnikiem widzów, którzy zamiast wysłać go do domu, głosowali za jego dalszą obecnością w reality show.

Lelush odcięty od internetu nie mógł jednak o tym widzieć, więc w kolejnym tygodniu zdecydował się na kolejny niespodziewany krok. Podczas gdy inni uczestnicy prezentowali na scenie taneczne numery albo romantyczne ballady, Władisław zaczął wykonywać... rosyjski rap. Widowni nie przeszkadzał nawet fakt, że mamrotał i fałszował.
Jego rosnąca z tygodnia na tydzień popularność doczekała się nawet poważnych analiz socjologicznych. Badacze łączą ją z chińską subkulturą "sang wenhua", przejawiającą się między innymi w demonstrowaniu apatii i pesymizmu.

Subkultura jest odpowiedzią na zmieniającą się w ostatnich latach sytuację młodych Chińczyków. Mimo partyjnego hasła nawołującego do "pozytywnej energii", w największych miastach Chin rośnie bezrobocie, nierówności społeczne, a ceny mieszkań idą w górę.

Co za tym idzie, rośnie grupa młodych, którzy zamiast wykazywać wieczny entuzjazm i brać udział w wyścigu o niepewnym końcu, wolą zrezygnować z pogoni na rzecz celebrowania życia bez dalekosiężnych planów.
O subkulturze "sang wenhua", której ikoną przypadkowo został w ostatnich miesiącach Władisław Iwanow, w Państwie Środka zaczynało się mówić już dobre pięć lat temu. U jej podstaw leży także odrzucenie chińskiego modelu pracy zwanego czasem "996" - czyli od 9 do 21, przez sześć dni w tygodniu.

Nie inaczej pracowali też uczestnicy reality show z udziałem Lelusha, jednak żaden z nich nie narzekał.

27-latek domyślając się, że za jego obecnością w programie muszą stać fani, podczas jednego z wywiadów zaapelował do nich wprost, mówiąc, że "jeśli go kochają, niech na niego nie głosują". Tym sposobem, po prawie czterech miesiącach wreszcie odpadł z programu. Mimo to na platformie Weibo - zwanej czasem "chińskim Twitterem" - zainteresowanie jego osobą nie maleje.

Być może Władisław Iwanow, który chciał tylko odzyskać wolność, zaczął przypadkiem wielką karierę.
Czytaj także: Musi zapłacić byłej żonie za 5 lat prac domowych. Przełomowa decyzja chińskiego sądu