Setki rakiet, alarm w Jerozolimie. O co chodzi w nowym konflikcie na Bliskim Wschodzie? [WYJAŚNIAMY]
Ataki rakietowe ze Strefy Gazy i Izraela, starcia Palestyńczyków z policją na terenie meczetu Al-Aksa, wyjące syreny w Jerozolimie, izraelska armia w stanie gotowości – ostatnie doniesienia z Bliskiego Wschodu poruszyły świat. Takiego napięcia na linii Izrael-Palestyńczycy nie było dawno. O co chodzi w tym najnowszym konflikcie?
- W poniedziałek wieczorem w Świętym Mieście zaczęły wyć syreny alarmowe, słychać było eksplozje, a media zaczęły grzmieć o palestyńskim ataku rakietowym na Jerozolimę.
- Ostatni raz podobnie było w 2014 roku w czasie operacji Ochronny Brzeg. W Jerozolimie to rzadkość – mówi nam Polka z Jerozolimy.
- Dziś w mieście jest spokojnie, ale ataki rakietowe ze strony Izraela i Strefy Gazy trwały całą noc z poniedziałku na wtorek. Sytuacja wzbudza niepokój na świecie.
Dopiero co świat zachwycał się tempem ich akcji szczepień i z zazdrością patrzył, jak szybko Izrael wrócił do normalnego życia.
Dziś pandemia zeszła na dalszy plan. Od poniedziałku świat obserwuje rosnące napięcie na linii Izrael-Palestyńczycy. Konflikt, z którym ludzie żyją tu od lat, nagle znów zwrócił uwagę Zachodu. UE, USA i Wielka Brytania już wezwały oba narody do deeskalacji przemocy, ale ona nie słabnie. O co chodzi tym razem? Sami mieszkańcy uważają, że nie jest tak łatwo i jednoznacznie wskazać przyczyny.
– Złożyło się na to wiele czynników. To są bardzo bardzo skomplikowane sprawy – przyznaje Karolina van Ede-Tzenvirt, Polka, która mieszka w Jerozolimie i prowadzi bloga Izraelblog.net.
Co się stało w Jerozolimie
To właśnie sytuacja w Jerozolimie wywołała alert na świecie. W poniedziałek wieczorem w Świętym Mieście zaczęły wyć syreny alarmowe, słychać było eksplozje, a media zaczęły grzmieć o palestyńskim ataku rakietowym na Jerozolimę. Ze Strefy Gazy wystrzelono siedem pocisków.
Media społecznościowe zalały zdjęcia i nagrania.
Takie ataki nie są tu częste.
– Ostatni raz podobnie było w 2014 roku w czasie operacji Ochronny Brzeg. I też chyba tylko trzy czy cztery razy. W Jerozolimie to rzadkość, ale na południu prawie na porządku dziennym – zaznacza Karolina van Ede-Tzenvirt.
Mówi, że we wtorek w samej Jerozolimie było już spokojnie. Ostatnie syreny wyły wieczorem.
– Ale jeszcze na Wzgórzu Świątynnym trwały zamieszki i nawet zapaliło się tam drzewo od koktajlu Mołotowa. Wyglądało to dość spektakularnie i groźnie. Rakiety, które zostały wystrzelone na Jerozolimę spadły bardzo daleko ode mnie. Po drugiej stronie miasta. Właściwie w miasteczkach otaczających Jerozolimę – opowiada.
Dlaczego atak na Jerozolimę
Sytuacja w mieście była napięta od kilku dni. Już w czasie weekendu dochodziło do starć Palestyńczyków z policją. Według części mediów przyczyną miały być planowane wysiedlenia Palestyńczyków z terenów, gdzie mają powstać osiedla izraelskie.
W poniedziałek przed Sądem Najwyższym Izraela miała się odbyć rozprawa dotycząca eksmisji palestyńskich rodzin z ich domów we Wschodniej Jerozolimie w dzielnicy Szejk Dżara. Sąd miał rozpatrzyć apelację Palestyńczyków, którzy uważają, że to niesprawiedliwe.
Na prośbę prokuratora, odroczył jednak rozprawę, a nowy termin ma wyznaczyć w ciągu 30 dni.
Sprawa ciągnie się od lat i dotyczy działek, które przed 1948 rokiem należały do żydowskich rodzin. Na tej podstawie, zgodnie z prawem z 1970 roku, Palestyńczycy, którzy tam dziś mieszkają, mieliby zostać przesiedleni. Każda ze stron widzi to jednak inaczej.
Wyjaśnia, że w 1948 roku, gdy Jordania zajęła wschodnią Jerozolimę, mieszkający tam Żydzi zostali wygnani przez wojska jordańskie. Ale po zajęciu tej części miasta przez Izrael w 1967 roku, sąd w 1982 r. przywrócił pierwotnym właścicielom prawo własności.
"Ci zaś po latach sprzedali działkę z domami; nowi właściciele chcą się wprowadzić i żądają eksmisji obecnych lokatorów, którzy odmawiają opuszczenia domów. Powodem oburzenia arabskich mieszkańców wschodniej Jerozolimy oraz obecnych protestów jest to, że nowi właściciele – i przyszli sąsiedzi – są Żydami" – pisze.
Do tego w poniedziałek Izraelczycy obchodzili Dzień Jerozolimy. Z okazji święta izraelska skrajna prawica planowała marsz przez część Wschodniej Jerozolimy i Stare Miasto zamieszkane głównie przez Palestyńczyków.
Palestyńczycy ustawili wtedy barykady na Wzgórzu Świątynnym. Na terenie meczetu Al-Aksa doszło do starć z policją. Rannych zostało ponad 300 Palestyńczyków i kilkudziesięciu policjantów. – Policja zareagowała na zaczepki tych, którzy przyjechali do Jerozolimy z kamieniami i petardami wcale nie po to, by tylko modlić w meczecie Al- Aksa – mówi nasza rozmówczyni.
Skąd obecna eskalacja?
Co mówią w Izraelu o przyczynach tych zajść? Polka wskazuje na mix kilku z nich.
– Ramadan, w czasie którego zawsze są jakieś zamieszki, choćby niewielkie, jakieś zaczepne zachowania. Konflikt rodzin arabskich i żydowskich w sprawie własności kilku domów w Szejk Dżara. Niefortunne posunięcia policji jak zakaz gromadzenia się na Starym Mieście z powodu koronawirusa w czasie bardzo ważnego święta. Demonstracje ultra prawicowych organizacji żydowskich. Nie ma jednak wątpliwości, że strzelanie do niewinnych cywilów i machanie flagami Hamasu na wzgórzu świątynnym jest niedopuszczalne – wymienia ogólnie.
Jak przekazał Hamas, atak rakietowy miał być odpowiedzią na "izraelskie przestępstwa i przemoc" w Jerozolimie. "Był to jeden z największych protestów Palestyńczyków w Izraelu od lat" – podkreśla Arab News.
Ataki rakietowe przez całą noc
"Robi się poważnie", "W Izraelu rosnące przeświadczenie, że naszedł czas silnego uderzenia w Hamas" – komentuje na Twitterze Jarosław Kociszewski, dziennikarz zajmujący się Bliskim Wschodem. Operacja izraelska już ma nazwę "Strażnik Murów".
Jedna z rakiet trafiła w budynek mieszkalny w mieście Aszkelon, rannych zostało sześć osób.
– Jesteśmy w szoku. Trzymamy rękę na na pulsie, odczuwa się jednak niepokój w związku z sytuacją, ale jest to stan znany Izraelczykom. Nie wpływa to na codzienne życie. U nas wszystko tak naprawdę dzieje się jak gdyby nigdy nic. Tylko szkoły na południu kraju są zamknięte. Tam jest gorąco. U nas w Jerozolimie od wczoraj wieczorem jest cisza – podkreśla Polka.