Maja Bohosiewicz szuka asystentki. Jej ogłoszenie o pracę rozwścieczyło internautów

Bartosz Świderski
Maja Bohosiewicz szuka asystentki. A w związku z tym, że na Instagramie obserwuje ją prawie 500 tys. osób, zdecydowała, że to właśnie tam rozpocznie poszukiwania. Na instastories aktorki pojawiły się zatem wymagania dla przyszłych aplikujących. I się zaczęło.
Maja Bohosiewicz szuka asystentki. Jej ogłoszenie nie spodobało się internautom Zrzut z ekranu/Maja Bohosiewicz/Instagram.com
Internautom bardzo nie spodobało się, że celebrytka wymieniła dosyć szeroki zakres obowiązków, jak na jedną osobą. Niektórzy wprost piszą, że szuka "niewolnika", a nie pracownika i nazywają ją "Grażyną biznesu".

Do obowiązków asystentki należałoby: prowadzenie kalendarza, pomoc w organizacji obowiązków zawodowych i prywatnych, organizowanie mini sesji zdjęciowych i dni nagraniowych, kontakt z księgowymi, kontrahentami i urzędami, kupowanie biletów lotniczych, obsługa skrzynek komunikacyjnych i rozwiązywanie problemów dnia codziennego.
Zrzut z ekranu/Instagram
Maja Bohosiewicz poprosiła, żeby kontaktowały się z nią jedynie osoby zainteresowane pracą – podała adres mailowy, na który należy wysłać zdjęcie, oczekiwania finansowe, dyspozycyjność i opis swojego doświadczenia zawodowego.


Może cię zainteresować: Maja Bohosiewicz zorganizowała akcję dla ubogich dzieci. Spadła na nią fala krytyki

Największe oburzenie wywołały jednak inne wymagania dotyczące kandydatek. Osoba musi mieszkać w stolicy i dobrze znać topografię Warszawy, powinna również mieć przynajmniej 5 lat prawo jazdy i sprawnie poruszać się samochodem.
Zrzut z ekranu/Pudelek/Instagram
Ogłoszenie jest: "Dla osoby dyspozycyjnej. Nienormowany czas pracy często też nienormalny czas pracy. Dla osoby ze stalowymi nerwami. Która potrafi działać pod presją czasu i pod wpływem czynników stresujących. Dla osoby, która informując o problemie, przychodzi przynajmniej z jednym (nawet średniej jakości) rozwiązaniem. Osoba "w punkcik", której nie umyka żadna data, fakturka czy spotkanko. Ogarniacz życia. Osoby, które wiedzą, że ich stan zdrowia interesuje tylko dwie osoby na świecie: mamę oraz lekarza prowadzącego".
Zrzut z ekranu/Instagram
Aktorka później wytłumaczyła, że nie miała na myśli, że jej potencjalna asystentka nie może chorować czy wziąć L4. Z powodu tej nieścisłości usunęła instastories i napisała, że nie lubi przebywać z osobami, które "pasjonują się swoimi chorobami" i wciąż o nich mówią. Bohosiewicz pokazuje na swoim koncie, że dostaje dużo agresywnych wiadomości, jednak zapewnia, że oferuje legalne zatrudnienie.

Może cię zainteresować: "Mój profil moją twierdzą". Bohosiewicz wpadła w irytację i wyznacza granice na Instagramie

Serwis Pudelek informuje, że temat został poruszony również na grupie "Give Her a Job". – Zdradzę ci małą tajemnicę – oferta pracy to nie tylko twój koncert życzeń, ale też info o tym, co ty, jako pracodawca, możesz zaoferować przyszłemu pracownikowi. Zamieszczenie w ogłoszeniu samych wymagań, jakby możliwość pracy u ciebie była wynagrodzeniem samym w sobie, to ogromny brak profesjonalizmu, nie wspominając już o tym, że teraz wszyscy patrzą na ciebie jak na Grażynę biznesu – napisała jedna z komentujących.
Zrzut z ekranu/Pudelek/Instagram
Inne osoby dodały, że "czują się zmobbingowane od samego ogłoszenia", poleciły "zjeść Snickersa" i zastanowiły się, co oznacza "pomoc w obowiązkach prywatnych".