Milionerka i jej "niewolnicy"? Poważne zarzuty pracowników wobec Kim Kardashian

Bartosz Świderski
Grupa pracowników, którzy zajmowali się sprzątaniem i innymi pracami domowymi w willi Kim Kardashian w Los Angeles złożyli przeciwko niej pozew. Wynika z niego między innymi, że milionerka nie płaciła swoim podwładnym pieniędzy za przepracowane nadgodziny. Pracownicy mieli też pracować "na czarno". To jednak nie koniec zarzutów.
Czy Kim Kardashian już niedługo stanie przed sądem...? fot. Instagram / kimkardashian
W poniedziałek do sądu w Los Angeles wpłynął pozew zbiorowy przeciw celebrytce. I choć nie jest wymieniona z imienia i nazwiska, figuruje w nim osoba do której należy posiadłość w Hidden Hills - ekskluzywnym, zamkniętym osiedlu domów w górach Santa Monica. Na tej podstawie ustalono, że chodził o Kim Kardashian.

Zarzuty wobec Kim Kardashian

To w tym domu pracowało siedmioro pracowników, którzy będą dochodzić swoich praw w sądzie. Kim Kardashian jest oskarżana między innymi o obcinanie 10 proc. ustalonych wcześniej pensji "na podatki", podczas gdy podpisani pod pozwem pracowali na czarno.


Poza tym Kardashianka miała nie wypłacać pensji za nadgodziny, nie pokrywać dodatkowych kosztów ponoszonych przez pracowników w ramach pracy, a także nie wypłacić im ostatniej pensji, gdy wiadomo było już, że odchodzą.

Jednak to nie wszystko. Zatrudnieni w posiadłości mieli też nie mieć przerw na posiłki, a te wypłaty, które otrzymywali, spływały do nich nieterminowo.
To poważne zarzuty, zważywszy, że 40-letnia Kim Kardashian jest właścicielką świetnie prosperujących marek z bielizną i kosmetykami. W kwietniu tego roku trafiła na listę milionerów amerykańskiego Forbesa z majątkiem szacowanym na miliard dolarów.

Jak by tego było mało, Kim Kardashian, która przerwała edukację po maturze, studiuje obecnie prawo. Gdy podejmowała studia deklarowała, że robi to "aby pomagać ludziom i kontynuować rodzinną tradycję". Jej nieżyjący już ojciec Robert Kardashian był wziętym prawnikiem.

Oficjalne stanowisko Kim Kardashian

W sprawie zabrał już głos przedstawiciel gwiazdy, który utrzymuje, że jego klientka nie miała pojęcia o ewentualnych nadużyciach. Kim Kardashian ma rzekomo nie być stroną w sprawie, bo wedle oświadczenia nie zatrudniała samodzielnie pracowników zajmujących się utrzymaniem domu, bo i do tego wynajęła zewnętrzną firmę.

Wielu internautów nie przekonują jednak te argumenty - choćby oświadczenie było prawdą, to przecież celebrytka mieszkała w domu, w którym miało dojść do rażących naruszeń praw pracowników.
Czytaj także: 6 lekcji, które siostry Kardashian mogą dać każdej kobiecie