Zrobili reportaż z naszych sypialni. Seksualne życie Polaków to… porno?

Karolina Pałys
W Wilanowie jest plaża nudystów. W parku koło stołecznego Centrum Olimpijskiego spotykają się podglądacze. Swój klub dla swingersów ma nawet w 20-tysięczny Lubliniec, a filmografia najbardziej znanego polskiego aktora porno zawiera również kilka odcinków... “Klanu”. I co, dalej uważacie, że my, Polacy, lubimy “to” robić tylko po ciemku raz w tygodniu? - zdają się pytać autorzy “Seksualnego życia Polaków”.
Fot. materiały prasowe
„Seks to seks. A miłość to zupełnie inna historia” - ten cytat znajdziemy mniej więcej w połowie książki Magdy i Piotra Mieśników. Z uwagi na bardziej konserwatywnych czytelników, być może warto byłoby wybić go wyżej, może i do podtytułu. Z drugiej strony, jeśli przyjąć tezę postawioną przez autorów, znaczna część z nas nie będzie takiego przypomnienia potrzebować.


— Stawiamy dość odważną tezę: Polacy nie są wcale tak konserwatywni, zakompleksieni i zacofani w sprawach alkowy, jak to się zwykło pisać w „kolorowych” magazynach analizując „badania” amerykańskich naukowców — zaznaczają autorzy, dodając, że ich reporterskim celem było „zajrzenie pod pierzynę oficjalnej rzeczywistości, opisanie ciekawych zjawisk, bez oceniania ich”.

Ta sztuka udaje się dziennikarskiemu duetowi w stu procentach. Bo rzeczywiście, zaglądają do miejsc, o których część z nas nie chce słyszeć, część — zna, ale tylko z książek, a część, choć uczęszcza regularnie, w życiu się do tego nie przyzna — przed rodziną i znajomymi. Dziennikarze? To co innego. Magda i Piotr, jako reporterzy z 20-letnim stażem nie mieli problemów z pozyskaniem bohaterów.

— Paradoksalnie były sytuacje, które mogą się wydawać najtrudniejsze, jak te związane z cuckoldingiem, czyli „użyczaniem” żony innym mężczyznom, ale tak naprawdę były najłatwiejsze, bo para i „przyjaciel domu” potraktowali spotkanie z nami jak kozetkę u psychoterapeuty — wspominają autorzy, dodając jednak, że strach o to, co „co ludzie powiedzą” w wielu przypadkach dominował — nawet, jeśli jego podłoże było nieco irracjonalne:

— Zmarły niedawno aktor porno, "Toxic Fucker”, nie chciał się zgodzić nie tylko na podanie swojego imienia i nazwiska, ale nawet nazwy teatru, w którym zaczynał karierę. Dziś jego personalia są powszechnie znane, wystąpił nawet w filmie Dody — komentują twórcy „Seksualnego życia Polaków”.

Wywiad z Toxic Fuckerem jest interesującą wstawką, która wprowadza nas za kulisy profesjonalnego porno made in Poland. Ciekawsze jest jednak to, co dzieje się na prywatnych planach zdjęciowych — dzisiaj, aby zrobić karierę, wystarczy przecież laptop z kamerką. Pytanie, czy jako społeczeństwo uważamy, że pokaz domowego porno na żywo to jeszcze preferencja czy już prostytucja?

— Naszym zdaniem społeczeństwo mamy pęknięte na tak wielu poziomach, że ciężko będzie o takie uogólnienie. Dla jednych to będzie praca jak każda inna, dla innych występek moralnie nieakceptowalny, na równi z prostytucją. Natomiast to, co my możemy z całą pewnością stwierdzić, to że nie jest to ani łatwe zajęcie, ani usłane płatkami róż i grubymi plikami banknotów — przekonują i wiedzą, co mówią.

Prowadzone przez nich dziennikarskie śledztwo nie ograniczało się bowiem do rejestracji na forach i zagadywaniu potencjalnych rozmówców. Mieśnikowie sami usiedli przed kamerkami — w halloweenowych maskach, ale usiedli. Kupili nawet “lush”, czyli wibrator, który można kontrolować zdalnie, przez aplikację. “Luszanki” to przecież jeden z popularniejszych typów transmisji: widzowie płacą wirtualnymi żetonami za możliwość chwilowego przejęcia kontroli nad seksgadżetem.

Brzmi jak „zabawa”, która mogłaby drenować kieszenie potencjalnych „kontrolerów”. Niestety. Żetony, którymi płacą widzowie, mają słaby kurs: 1 żeton to 10 groszy. Niemniej jednak, bohaterowie książki raczej nie narzekają: jedni zarabiają tyle, że i na wyprawkę dla dziecka wystarczy (ciężarne to nie są na kamerkach rzadkością), inni po prostu dobrze się bawią.
Fot. materiały prasowe
Autorzy „Seksualnego życia Polaków” przyznają, że początkowo mieli obawy przed całkowitym zanurzeniem się w temat. Wątpliwości pojawiały się na przykład przed wizytami w klubach dla swingersów:

— Odwiedziliśmy co najmniej kilka miejsc o takim charakterze. Główne obawy były dwie: o nachalność innych gości, czyli nierozumienie słowa „nie” (bo postawiliśmy sobie oczywiście pewne granice, nie chcieliśmy z twórców stać się tworzywem), jak i o higienę panującą w tych miejscach — wyliczają.

I o ile nikt nigdy na siłę nie naruszył strefy ich komfortu, to już zachowanie — nomen omen — czystości - było sporym problemem:

— Nie chodzi nawet o sam stan sanitarny tych przybytków, bo są takie, które wyglądają jak nowoczesne studia SPA, ale i takie, gdzie tylko róż ścian odróżnia je od zagrzybionej piwnicy. Po prostu sens działalności tych miejsc sprawia, że po kilku godzinach takiej imprezy często robi się duszno i lepko. Wystarczy pomyśleć, co się dzieje w jacuzzi, przez które w trakcie wieczora przewija się nawet kilkadziesiąt uprawiających seks osób i po każdej zostaje jakiś ślad… — wspominają.

Można się dziwić, że w erze koronawirusa goście klubów za nic mają obostrzenia sanitarne. Ale to tak naprawdę jedna z mniej zaskakujących kwestii, jakich dowiecie się o Polakach (o sobie? O nas?) z książki Mieśników. Oni sami przyznają, że podczas pracy nad książką nie raz otwierali oczy szeroko ze zdumienia:

— Po naszej poprzedniej książce Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości mówiliśmy, że już pewnie nic nas nie zaskoczy. To była ciężka praca i ciężka lektura, dotykająca największych ludzkich dramatów — wspominają mroczną opowieść o sutenerskim podziemiu, wydaną w ubiegłym roku.

— W „Seksualnym życiu Polaków” nie ma takiego ciężaru gatunkowego, ale jednak trochę zaskoczeń było. Bardzo modna, szczególnie w dużych miastach, praktyka Fake Taxi, gdy za przysługę podwiezienia kobiety czy pary, kierowca wynagradzany jest w ten sposób, że może pooglądać w lusterku sceny jak z filmu porno, odbywające się na tylnym siedzeniu — przytaczają jedna z mniej znanych praktyk.

Inne zaskoczenia? — Seksualne hot spoty, czasem tak jak w Warszawie, znajdujące się w pobliżu popularnych i uczęszczanych miejsc, gdzie ludzie oddają się praktykom na granicy podglądactwa czy doggingu, czy wreszcie bardzo wymyślne, a momentami nawet niebezpieczne praktyki BDSM — podsumowują autorzy.

Chcecie sprawdzić, jak szeroka jest wasza skala seksualnych norm? „Seksualne życie Polaków” trafi do sprzedaży 2. czerwca.

Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.