Rząd wyprowadza nas z Unii Europejskiej. A Unia nas wypuści i przepisy też się znajdą

Eliza Michalik
Mateusz Morawiecki odpowiedział Komisji Europejskiej, że nie zamierza wycofać z TK pytania o wyższość prawa polskiego nad orzeczeniami TSUE, bo "Konstytucja RP jest nadrzędna nad prawem unijnym". Nie jest – premier minął się z prawdą. Ale to i tak bez znaczenia, bo w tym sporze tak naprawdę nie chodzi o to, co stoi nad czym, co jest wyżej, a co niżej, tylko o to, że rząd wyprowadza nas z Unii Europejskiej. Konsekwentnie i od jakiegoś czasu. To jest sedno sprawy.
Eliza Michalik w nowym felietonie zarzuca kłamstwo Mateuszowi Morawieckiemu. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Tym z Państwa, którzy zakrzykną, że to niemożliwe, bo przepisy nie pozwolą nam wyjść z UE, bo to za długo trwa, bo Unia nas nie wypuści, odpowiem jednym słowem: Brexit. Owszem, da się wyjść z Unii, Unia nas wypuści i przepisy się znajdą.

Poza tym wyjść z Unii można na wiele sposobów i uważam, że Polska zrobi to na swój własny (choć powinnam napisać "pisowski"), bardzo zresztą kompatybilny z linią Kremla. Niekoniecznie formalny i zgodny z literą prawa – choć sądzę, że i formalności PiS też załatwi, tyle, że na samym końcu.

Najpierw, co już od jakiegoś czasu się dzieje, władze polskie, używając do tego rządowych ośrodków propagandy, jak TVP, będą konsekwentnie podważać autorytet UE i jej instytucji – Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego czy TSUE. Rzucać ośmieszające, umniejszające uwagi, kłamać w żywe oczy, mówiąc, że coś co jest prawdą, jest nieprawdą, dawać do zrozumienia, że Unia nie jest potrzebna, niczego nam nie daje, a w ogóle to jakiś śmieszny dziwny twór uzurpujący sobie prawo do wpływania na sprawy wewnętrzne Polski.


Zresztą ta narracja o "wtrącaniu się w sprawy wewnętrzne Polski" jest już używana na całego i jest powtórzeniem jeden do jednego argumentacji Kremla, który to samo zawsze odpowiada, krytykującym go za łamanie praw człowieka krajom demokratycznym: "nie wtrącajcie się w wewnętrzne sprawy Rosji". To samo mówi także zawsze Łukaszenka i każdy i każdy inny dyktator.

To jest absurdalne stawianie sprawy, tak jakby Unia Europejska była wrogiem, a nie Wspólnotą, o członkostwo w której długo zabiegaliśmy, do bardzo której chcieliśmy należeć, której zasady i reguły negocjowaliśmy i których zupełnie dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem zobowiązaliśmy się przestrzegać, odnosząc zresztą z tego powodu niemałe korzyści.

Dlatego zacytowane przeze mnie na początku tekstu słowa premiera są nie tylko kłamstwem wpisującym się w strategię podważania autorytetu UE w oczach Polaków, ale i sposobem na legalizację bezprawia, którego dopuścił się PiS, niszcząc niezależność wymiaru sprawiedliwości.

Morawiecki złożył przecież wniosek do Trybunału Konstytucyjnego (który nie jest Trybunałem, bo zasiadają w nim nielegalni sędziowie) w marcu, odpowiadając w ten arogancki sposób na wyrok TSUE w sprawie statusu sędziów Sądu Najwyższego powołanych z udziałem nowej KRS (są nielegalni). Szef polskiego rządu uprawomocnia w ten sposób bezprawie i stworzony przez jego partię autorytarny system kontroli sędziów, pozbawiający ich niezależności, a tym samym obywateli polskich prawa do obrony.

Bo oczywiście w "wojnie" o sędziów nie chodzi o sędziów, tak naprawdę celem jest całkowite zapanowanie nad ludźmi i uczynienie ich bezbronnymi wobec władzy – sędziowie byli po prostu przeszkodą do osiągnięcia tego celu, którą należało usunąć.

Taką przeszkodą była oczywiście także niezależna od polityków prokuratura – i ją także usunięto. I dlatego Polska, jako jeden z pięciu krajów nie przyłączy się do właśnie utworzonej prokuratury Europejskiej, organu ścigającego nadużycia finansowe przeciwko budżetowi UE – bo wtedy europejscy śledczy zaczęliby mieć nadzór nad prokuratorami Ziobry. (Na marginesie: nawet tak rażącego zaniedbania i naruszenia interesów polskich obywateli polska opozycja, zajęta własnymi kłótniami, nie potrafiła wykorzystać przeciw PiS – niebywałe).

Teraz najtrudniejszym zadaniem, jakie stoi przed rządem PiS, zanim odkryje karty i otwarcie powie, że wyprowadza nas z Unii, jest zmiana nastawienia opinii publicznej do naszego członkostwa z UE. Większość Polaków, wyborców PiS także, nadal opowiada się za Polską w UE i politycy PiS zwyczajnie boją się otwarcie wystąpić przeciw obywatelom własnego kraju. Byłoby przyznaniem się, już bez cienia wątpliwości, że stworzyło się dyktaturę i że Polska jest autorytarnym reżimem. Ale cierpliwości, dojdzie i do tego. Wszystko w swoim czasie.
Czytaj także: "Jeśli ktoś unika płacenia podatków – moim zdaniem nie jest patriotą"