Zirytowani posłowie opozycji wychodzą z tajnego posiedzenia Sejmu. "To kpina"
W środę odbyło się posiedzenie Sejmu, które zostało utajnione. Posłowie debatowali na nim nad cyberbezpieczeństwem państwa, przedstawiona została także informacja premiera Mateusza Morawieckiego. Niektórzy posłowie opozycji wyszyli z posiedzenia wcześniej i nie kryli swojej irytacji przed dziennikarzami.
Tajne posiedzenie Sejmu: komentarze posłów
Środowe posiedzenie Sejmu zostało utajnione na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego po tym, jak na Telegramie zaczęły pojawiać się rzekome maile z prywatnej poczty elektronicznej szefa KPRM Michała Dworczyka. Przebieg obrad zdecydowali się skomentować m.in. posłowie Lewicy.Jeden z liderów Lewicy Adrian Zandberg stwierdził, że rząd miał przekazać posłom i posłankom "tajne informacje", co według niego nie miało miejsca. – Charakter tej informacji nie usprawiedliwiał tego, by to, co usłyszeliśmy, było utajnione (...). Mogę państwu powiedzieć tyle, że takie informacje nie padły – podsumował.
– Myślę, że dobrze by było, byśmy w Polsce nie nadużywali tej ważnej i potrzebnej instytucji, którą jest możliwość zwołania posiedzenia tajnego, w sytuacji, w której charakter tej informacji, użycia takich środków, w mojej przynajmniej ocenie, tego nie usprawiedliwiał – dodał polityk Lewicy. Podobne zdanie na ten temat miał przewodniczący klubu tej formacji Krzysztof Gawkowski.
– Całość tego posiedzenia można nazwać kpiną i niech to będzie komentarz – stwierdził. Głos w sprawie tajnego posiedzenia zabrali także politycy Koalicji Obywatelskiej i Konfederacji. – Nasz klub, KO wnioskował, żeby ta informacja rządu była publiczna, żeby wszyscy się dowiedzieli. Prawo i Sprawiedliwość się na to nie zgodziło – mówił Dariusz Joński z KO.
Michał Szczerba dodał, że posłowie wyszli wcześniej z sali, ponieważ nie akceptują tego, kto z ramienia partii rządzącej prezentuje informacje o cyberatakach. – Ta osoba szczególnie, która prezentuje temat zasadniczy, nie mamy do niej elementarnego zaufania. To jest śmianie się posłom i posłanką w twarz – powiedział. Chodzi o odpowiedzialnego za cyfryzacje Janusza Cieszyńskiego, który był twarzą afery z respiratorami.
Posłowie podkreślali, że liczyli na rzetelną rozmowę i poważne potraktowanie tematu, co się jednak nie stało. Z racji utajnionych obrad nie mogli też podać więcej szczegółów, ponieważ są one objęte klauzulą poufności. – To cyrk, spektakl – skomentował krótko Jakub Kulesza.
Czytaj także: Rząd chciał wyprowadzić wojsko na demonstrantów? Hakerzy ujawniają kolejne maile z konta Dworczyka