Biała sukienka na weselu koleżanki nie musi być wtopą. Weselny dress code powoli odchodzi do lamusa
Biała sukienka na wesele od lat była uważana za największą modową gafę. Podobnie zresztą jak trampki do eleganckiej sukienki czy smolista czerń. Czy weselny dress code wciąż obowiązuje, a wybór kreacji należy skonsultować z panną młodą? O weselnej modzie rozmawiamy z Elą Chrzanowską, osobistą stylistką i doradcą wizerunku.
Dostrzegam, że modowe zasady na weselach nieco się poluzowały, na co duży wpływ ma m.in. pandemia koronawirusa. Kultura w Polsce wymieszała się i coraz częściej organizowane są niestandardowe formy uroczystości, m.in. na świeżym powietrzu.
W bardziej tradycyjnych rodzinach oraz regionach wciąż przestrzegany jest formalny dress code, jednak nowoczesne osoby z wielkich miast już od niego odeszły i nie przywiązują wagi do typowo ślubnych kreacji. Zdarza się, że panna młoda po ceremonii ślubnej zakłada trampki i to w nich tańczy na parkiecie. Coraz więcej ludzi stawia na swobodę i luz.
Co warto brać pod uwagę podczas wybierania kreacji na wesele?
Przede wszystkim należy pamiętać, że jest to uroczystość wieczorna. Podczas pierwszej części w kościele lub urzędzie obowiązuje zasada, że strój powinien być bardziej formalny (np. okrycie ramion). Druga część, weselna, jest znacznie luźniejsza. Możemy założyć na nią swobodniejsze kreacje: z cekinami, głębokim dekoltem, rozcięciami. Możliwości jest bardzo wiele, ale niech to będzie stylizacja dopasowana do sylwetki i osobowości.
Warto również sprawdzić wcześniej, jaka jest forma wesela. Powinniśmy dobierać strój do miejsca oraz klimatu uroczystości, aby wszyscy czuli się komfortowo. Na wesele w namiocie lub na świeżym powietrzu lepiej nie stroić się w suknię balową, bo to po prostu nie jest na nią miejsce. Taką kreację lepiej wybrać na uroczystość w formie balu lub eleganckiego przyjęcia.
Jest jeszcze kwestia kolorów.
Tak, warto wziąć pod uwagę, kto organizuje dane wesele. Niektóre rodziny są bardziej konserwatywne i będą przestrzegać zasady, że białego i czarnego koloru nie wybiera się na wesele jako damski gość. Dla innych będzie to jednak zupełnie obojętne, gdyż bardziej liczy się dla nich atmosfera.
W przypadku, gdy decydujemy się na białą, kremową lub czarną sukienkę, należy zapytać o "pozwolenie" pannę młodą?
Moim zdaniem tak. Swój wybór kreacji warto skonsultować z panną młodą nie tylko z szacunku dla niej, ale również dla komfortu psychicznego obu stron. Trzeba pamiętać, ze niektóre panny młode są tradycjonalistkami. W zeszłym roku miałam wesele kuzynki, która nie życzyła sobie, aby inne kobiety przyszły w bieli. Przed jej ślubem zastanawiałam się także, czy garnitur będzie stosowny na tę uroczystość. W Warszawie nie miałabym wątpliwości, gdyż nikt nie miałby żadnych obiekcji.
Skąd aż takie różnice w organizacji wesel w dużych miastach i mniejszych miejscowościach?
Miasta są coraz bardziej wielokulturowe i wieloreligijne, występuje w nich więcej małżeństw mieszanych. W mniejszych miejscowościach wciąż jest bardziej tradycyjnie i panuje tam kult przebieranek (śmiech). Jeszcze niedawno zakładało się tam na wesele dwie kreacje, co jest dla mnie zupełną abstrakcją, chyba że ktoś bardzo się spocił, a sala jest nieklimatyzowana (śmiech).
Wciąż w wielu kręgach pokutuje przekonanie, że kreację na dane wesele można założyć tylko raz. To mit?
W Polsce wciąż mamy mentalność, że jeśli ktoś zobaczy nas w danej kreacji, to nie powinniśmy zakładać jej na inną uroczystość, bo "to nie wypada". To bardzo zaściankowe myślenie, które zupełnie nie ma sensu. To po prostu ubranie, które – jeśli jest czyste i w dobrym stanie – możemy nosić wielokrotnie. Większość z nas nie posiada szafy na każdy dzień roku, a okazji typowo balowych nie posiadamy wcale dużo, zwłaszcza w dobie pandemii.
Osobiście jestem zdania, że warto postawić na kreację, którą można będzie jeszcze wykorzystać. Rzeczy powinny nam się amortyzować. Jeśli wydamy na strój 200, 500, 1000 złotych i więcej, ale założymy go raz, żeby zabłysnąć jednego wieczoru, to są to pieniądze źle zainwestowane. Śmiało możemy wykorzystywać weselną kreację w innych sytuacjach. Jeżeli jednak wiemy, że nie założymy jej drugi raz, warto sprzedać strój, aby nie zapychał nam szafy.
Dzisiaj zmienia się również podejście do ubrań i coraz częściej stawiamy na garderobę kapsułową, co moim zdaniem jest bardzo fajnym trendem. W tym przypadku, jeśli wybieramy się na skromniejsze wesele, nie musimy od razu biec po nową kreację, ale możemy po prostu wybrać strój z naszej szafy.
Dlaczego wokół strojów kobiet na wesele jest tyle szumu, podczas gdy mężczyźni... zakładają po prostu praktycznie takie same garnitury?
Mężczyzna idzie na uroczystość, aby dobrze się bawić, porozmawiać z przyjaciółmi, napić się alkoholu. Dla większości panów jest obojętne, w co ubiorą się na wesele – zakładają garnitur, który mają i sprawa załatwiona. Z kolei kobieta idzie na wesele, aby się pokazać. Niektóre panie traktują tę okazję jak czerwony dywan przed rozdaniem Oscarów – kupują nowe sukienki i dodatki.
Świetnie, że kreacja jest dobrze dobrana do naszej sylwetki i świetnie się w niej czujemy, ale warto uważać, aby nie być przystrojonym. Wiele kobiet na co dzień ubiera się prosto i na weselu zupełnie ich nie poznajemy. Robi się z tego bal przebierańców i okazja do dowartościowania.
Czytaj także: Pandemia stała się idealną wymówką. Można wziąć ślub po swojemu i nie robić imprezy na siłę
To błędne myślenie, gdyż kreacja wcale nie jest najważniejsza, jak wciąż uważa się w Polsce. Liczy się spotkanie z bliskimi. Miło jest otrzymać komplementy, ale pamiętajmy że jest to dzień Państwa Młodych i aby dobrze się bawić, ważna jest wygoda i dobry humor.Tymczasem my, kobiety, często wybieramy efektowne kreacje, w których… nie jesteśmy w stanie tańczyć.
Tak. Niektóre kobiety poświęcają swojej kreacji dużo uwagi podczas wieczoru. Nie skupiają się na uroczystości czy bliskich, ale na tym, aby suknia się nie zniszczyła. Boją się, że materiał się zaciągnie albo wyleją na siebie wino. Nie mogą usiąść, ustać czy tańczyć. Idźmy na wesele, aby dobrze się bawić. Warto postawić na wygodny strój.
Uważa Pani, że w mniejszych miejscowościach i na wsi powoli odejdzie się od sztywnego dress code’u i balowych kreacji?
Na pewno. Żyjemy w dobie internetu i prowincja nie jest odcięta od świata, jak przed laty. Mieszkańcy mniejszych miejscowości mają konta w mediach społecznościowych i widzą, jak ubierają się osoby w większych miastach. Dostrzegają w nich większy luz i z czasem również będą do tego dążyć. Najważniejsze, to zachowanie zdrowego umiaru.
Ela Chrzanowska – osobista stylistka i doradca wizerunku. Prowadzi stronę internetową: chrzanowskaubiera.pl.