Podobało Wam się starcie Godzilli z Kongiem? Łapcie 10 genialnych monster movies

Maja Mikołajczyk
W kinach nadal króluje jeszcze Godzilla z Kongiem, więc wciąż można obejrzeć to epickie starcie na dużym ekranie. Jeśli jesteście już po seansie i wciąż nie macie dość potworów i innych kreatur, polecamy zapoznać się z naszymi propozycjami monster movies.
10 genialnych monster movies. Fot. kadr z filmu "Potwór z Czarnej Laguny"
Monster movie to gatunek, którego szczyt popularności przypada na lata 50. XX wieku. To właśnie wtedy gigantyczne mrówki i pająki stanowiły metaforę amerykańskich lęków przed Zimną wojną i zagrożeniem atomowym, a w przypadku Godzilli i Japończyków – obaw przed atakami ze strony USA. Dynamiczny rozwój tego gatunku w tamtym czasie spowodowany był także najprawdopodobniej nabierającym tempa postępem w dziedzinie efektów specjalnych.


Wcześniej widzów straszyły słynne potwory z Universal Studios. Filmy z tymi monstrami najczęściej oparte były na klasycznych powieściach, dlatego są tak samo horrorowe, jak poetyckie i melancholijne.

Współczesne monster movies to najczęściej wysokobudżetowe blockbustery, których celem jest zapełnienie sal kinowych oraz dostarczenie widzom – nie traktującym wszystkiego zbyt poważnie – niezobowiązującej rozrywki.
10 genialnych monster movies

10. Wstrząsy (reż. Ron Underwood, 1990)

"Wstrząsy" to horror komediowy z Kevinem Baconem w jednej z głównych ról i jeden z hitów tak zwanej ery VHS. Dwójka przyjaciół postanawia opuścić swoją rodzinną miejscowość, by poszukać lepszych perspektyw. Niestety, na ich drodze pojawiają się olbrzymie, podziemne larwy. Film okazał się takim hitem, że zdecydowano się wypuścić aż sześć jego kontynuacji, a także zrealizowano serial z robalami w roli głównej.

9. Ciche miejsce, reż. John Krasinski, 2018

W postapokaliptycznym świecie ludzie muszą zachowywać absolutną ciszę. Jeśli się odezwą lub wywołają hałas, sprowadzą na swoją głowię krwiożercze bestie. W takich warunkach żyje rodzina Abbottów, która w dodatku spodziewa się dziecka. "Ciche miejsce" to nieźle trzymający w napięciu horror ciszy, gwarantujący luźną rozrywkę przez 1,5 godziny. Niedawno w kinach pojawił się sequel, który niestety jest mocno wtórny w porównaniu do części pierwszej.

8. Godzilla (reż. Ishirô Honda, 1954)

Na pewno nie raz widzieliście katowaną przez polskie stacje "Godzillę" z lat 90., ale czy znacie jej pierwowzór? Oryginalny film pochodzi z lat 50. i powstał 10 lat po zrzuceniu bomb na Hiroszimę i Nagasaki, dlatego tytułowy potwór często bywa interpretowany jako alegoria zagrożenia atomowego lub… po prostu Amerykanów, prowadzących testy z bronią nuklearną. "Godzilla" zapoczątkowała w Japonii modę na monster movies, a sama doczekała się kilkudziesięciu kontynuacji, w których ściera się z coraz bardziej wymyślnymi potworami.

7. King Kong (reż. Merian C. Cooper / Ernest B. Schoedsack, 1933)

Oryginalny "King Kong" powstał w 1933 roku, czyli zaledwie parę lat po wkroczeniu kina w erę dźwiękową. Reżyser filmu Merian C. Cooper już od dziecka fascynował się gorylami, więc gdy zaczął pracować w przemyśle filmowym, postanowił zrealizować horror o przerośniętej małpie atakującej Nowy Jork. Film osiągnął niesamowity sukces, a postać Konga była interpretowana na wiele sposobów – niektórzy widzieli w nim emanację zwierzęcej seksualności, a inni… Jezusa.

6. The Host: Potwór (reż. Joon-ho Bong, 2006)

Joon-ho Bonga zyskał międzynarodową popularność za sprawą nagrodzonego Oscarem "Parasite". Reżyser jednak już wcześniej kręcił oryginalne oraz łamiące schematy filmy i jednym z nich jest właśnie "The Host: Potwór". To parodia monster movie, przeplatająca w zaskakującym tempie komedię z dramatem, a także satyra – zarówno na Amerykanów, którzy w filmie doprowadzili do powstania tytułowej bestii, jak i na zniekształcające rzeczywistość media.

5. Pacific Rim (reż. Guillermo del Toro, 2013)

Hiszpański reżyser Guillermo del Toro zanim zdobył Oscara za "Kształt wody", postanowił nakręcić blockbuster o gigantycznych robotach sterowanych przez ludzi, walczących przeciwko potworom, które sieją postrach i zniszczenie na świecie.

Fabuła filmu jest niesamowicie prosta, co jednak nie jest wadą, bo pozwala niemal z dziecięcą radością skupić się na epickich walkach i scenach akcji. Del Toro stworzył zjawiskowe widowisko audiowizualne, które niepozbawione jest charakterystycznej dla niego estetyki, co nadaje "Pacific Rim" autorskiego rysu.

4. One! (reż. Gordon Douglas, 1954)

"One!" to klasyczny amerykański horror science-fiction, który wyraża ówczesne lęki społeczne, związane zarówno z zagrożeniem atomowym, jak i Zimną wojną. W małym miasteczku w Nevadzie w tajemniczych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie. Wkrótce okazuje się, że za ich śmierć odpowiadają radioaktywne, gigantyczne mrówki.

Mechatroniczne insekty, za które film był nawet nominowany do Oscara, nadal robią ogromne wrażenie. Jedyne, co może przeszkadzać podczas seansu, to nachalna, proamerykańska propaganda.

3. Projekt: Monster (reż. Matt Reeves, 2008)

"Projekt: Monster" to współczesny monster movie zrealizowany przy użyciu techniki found footage. Zastosowanie takiej konwencji w przypadku tego filmu było strzałem w dziesiątkę – nie tylko odświeżyło całą formułę gatunku, ale także dzięki rewelacyjnej pracy kamery w genialny sposób pomogło w zbudowaniu poczucia nieustannego napięcia i lęku.

W tym samym uniwersum powstały jeszcze dwa filmy: "Cloverfield Lane 10" i "Paradoks Cloverfield", jednak ten drugi (netfliksowy) nie doczekał się ciepłego odbioru wśród widzów i krytyków.

2. Potwór z Czarnej Laguny (reż. Jack Arnold, 1954)

"Potwór z Czarnej Laguny" to jeden z filmów, który powstał w ramach kultowej serii Universal Monsters. Opowiada o naukowej ekspedycji, ruszającej do jednego z niebezpieczniejszych miejsc w rejonach Amazonki, gdzie napotykają pół-człowieka, pół-rybę o morderczych skłonnościach.

Co ciekawe, potwora w wodzie i na lądzie grały dwie różne osoby. W tego pierwszego wcielał się Ricou Browning, zawodowy nurek i pływak, który potrafił wytrzymać w podwodnych scenach nawet do 4 minut.


1. Frankenstein (reż. James Whale, 1931)

"Frankenstein" to również ikoniczna pozycja ze stajni potworów studia Universal. Ze względu na materiał źródłowy, czyli klasyczną powieść Mary Shelley, film łączy w sobie science fiction z egzystencjalną przypowieścią o naturze człowieka. To piękny, poetycki horror, w którym nie brakuje jednak wartkiej akcji. Zaraz po nim warto obejrzeć nie mniej kultową "Narzeczoną Frankensteina", w roli której zachwyca Elsa Lanchester.
Czytaj także: Spocicie się ze strachu. 10 letnich horrorów idealnych na gorące noce