Smutne pożegnanie Joachima Löwa z niemiecką kadrą. "Zabrakło nam zimnej krwi"
Joachim Löw we wtorek poprowadził reprezentację Niemiec po raz 197 i ostatni. Trener, który doprowadził zespół do mistrzostwa świata w 2014 roku, odchodzi, a jego ostatni pojedynek to porażka 0:2 z Anglikami na Wembley. Nie tak chciał zakończyć swoją przygodę z kadrą popularny "Jogi", który chciał na pożegnanie wygrać Euro 2020.
Teraz "Jogi" żegna się z zespołem po 15 latach pracy. Chciał wygrać Euro 2020, w jego finale miał poprowadzić zespół po raz dwusetny. Niestety, te plany przerwali piłkarze Trzech Lwów.
– Nie potrafiliśmy wykorzystać dwóch szans: Timo Wernera i Thomasa Müllera. W takim meczu nie ma wielu okazji do zdobycia gola, trzeba wykorzystać te, które się nadarzą. Po akcji Thomasa Müllera mogliśmy wrócić do gry. Czego brakuje tej drużynie? Chłodnej głowy oraz zimnej krwi, by wykorzystywać okazje. Może trochę doświadczenia w trudnych momentach, albo dojrzałości w niektórych sytuacjach – analizował szkoleniowiec niemieckiej kadry.
W ciągu niemal dwóch dekad pracy z drużyną narodową Joachima Löwa sukcesów było sporo. Brązowe medale mistrzostw świata w 2006 i 2010 roku, finał Euro 2008, brąz mistrzostw Europy w 2012 oraz 2016 roku, triumf w Pucharze Konfederacji 2017. I wreszcie ten najważniejszy, czwarte mistrzostwo świata, zdobyte w Brazylii w 2014 roku. I pamiętne 7:1 z Canarinhos w półfinale MŚ.
– Przeżyliśmy razem wiele pozytywnych rzeczy i niezapomnianych chwil. Mistrzostwa świata przed własnymi kibicami w 2006 roku, ciągły rozwój, z roku na rok. Mistrzostwo świata w 2014 roku czy Puchar Konfederacji w 2017. Było wiele niezapomnianych chwil. Od 2018 roku mieliśmy wiele problemów, wiele trudnych momentów. Ale nigdy nie zapomnę tego, co osiągnęliśmy razem – zapewnił "Jogi".
Legendarnego szkoleniowca zastąpi teraz Hans-Dieter Flick, który w 2014 roku był jednym z jego asystentów. A co sam zainteresowany będzie teraz robił? – W tej chwili nie mam konkretnych planów na przyszłość. Chciałbym teraz nabrać dystansu, pozwolić sobie na pustkę, która nadchodzi i później zdecydować co dalej – zakończył Joachim Löw.