To jedyny taki konkurs w Europie. Producent zdradza, co najbardziej zaskakuje w filmach młodych

Alicja Cembrowska
"Młodym to teraz nic się nie chce, najlepiej to wszystko im podstawić pod nos" – słyszałeś te teksty lub, o zgrozo, sam je wypowiadasz. A wystarczy obejrzeć filmy, które zostały zrealizowane w ramach 8. edycji konkursu Papaya Young Directors, by zmienić zdanie. O tym, jak młodzi rewolucjonizują swoją twórczością świat filmu rozmawiam z producentem reklamowym i filmowym, założycielem domu produkcyjnego Papaya Films, Kacprem Sawickim.
Papaya Young Directors to konkurs dla młodych reżyserów facebook.com/papayayoungdirectors
Papaya Young Directors to konkurs inny niż wszystkie, bo...

Kacper Sawicki: ... to unikalna w skali europejskiej inicjatywa, odkrywająca naprawdę wartościowe talenty filmowe i reklamowe. Konkurs zapoczątkowaliśmy 8 lat temu, kiedy szukaliśmy pomysłu na działalność misyjną i sposobu na to, żeby podzielić się z młodymi twórcami tym, czego nauczyliśmy się przez lata pracy w reklamie.


Gdy kilkanaście lat temu powstawał nasz zespół, z którym później stworzyliśmy Papaya Films, wejście na rynek reklamowy dla osób bez doświadczenia i znajomości było właściwie niemożliwe. Latami udowadnialiśmy, że potrafimy robić reklamy i ciężko pracowaliśmy na uznanie. Z zaniepokojeniem dostrzegliśmy, że dzisiaj młodzi twórcy ciągle mierzą się jeszcze z tą samą niesprawiedliwą i niczym nie uzasadnioną zaporą. Stąd pomysł na konkurs. Jedna z uczestniczek Papaya Young Directors powiedziała, że "myśli, że ten konkurs przyspieszył jej karierę o dobre 10 lat". Z czego wynika ten prestiż?

Myślę, że ranga konkursu ściśle wiąże się z jego jedyną taką w Europie formułą. Młodzi twórcy dostają od nas kreatywny starter, czyli krótko opisane potrzeby marki i zadanie, na jakie maja odpowiedzieć swoim filmem. Piszą skrypt, a następnie z kapitułą i jurorami pracują nad scenariuszem i produkcją filmu. Tworzą oryginalne filmy będące odpowiedzią na zadanie konkursowe.

8 lat konkursu skutecznie wprowadziło na rynek filmowy i reklamowy wyjątkowych twórców, którzy nieustająco odnoszą sukcesy, w dodatku często na arenie międzynarodowej. W konkurs zaangażowane są takie osobowości, jak np. Agnieszka Holland, Allan Starski, czy Anja Rubik, a także najlepsi dyrektorzy kreatywni polskich agencji reklamowych, czy też np. dyrektor kreatywny z New York Times. I wszyscy bez wyjątku robią to po to, by wspierać młodych i wartości, które wznoszą oni do świata kreatywnego.

Czyli nie jest tak, że można zgłosić cokolwiek, wyszperać zrealizowany kiedyś projekt i wysłać?

Absolutnie nie. Nie chodzi o to, żeby "pokazać, co mam", tylko o to by wykonać konkretne zadanie i ta unikatowa formuła przynosi efekty. Powstające w ramach Papaya Young Directors filmy są powiewem świeżości na rynku reklamy – relewantne, bardziej adekwatne do potrzeb współczesnego widza, prawdziwe, autentyczne.

A treść? Czego dotyczą projekty?

Niektóre wartości, które pojawiają się w naszych filmach, w świecie reklamy są jeszcze słabo widoczne. Młodzi przywiązują szczególną wagę do różnorodności – widać to chociażby po tym, jak dobierają aktorów. Te filmy są inkluzywne, poruszają ważne tematy społeczne, odnoszą się do rzeczywistości. Wierzymy, że to popkultura, a nie polityka zmienia świat oraz że ewolucja wartości, czy też zwrócenie uwagi na ważne kwestie dzieje się za sprawą nowego pokolenia twórców.

Co najbardziej zaskoczyło cię w produkcjach konkursowych?

Każdego roku zaskakuje mnie determinacja młodych ludzi, żeby zrobić projekt, który jest kompletny. Tę determinację widać od samego początku a przejawia się ona na wiele sposobów. W pierwszej edycji konkursu mimo, że twórcy dostają od nas budżet na produkcję filmów, niektórzy brali kredyty, żeby ich realizacje były jeszcze lepsze. 8. edycja pokazała z kolei coś nieprawdopodobnego. Tegoroczne prace są wyjątkowe, zarówno na poziomie scenariuszowym, jak i warsztatowym. Nie ma w nich miejsca na kompromis, na słabsze zdjęcia, niedopracowaną scenografię.

Ta determinacja i niezgoda na bylejakość jest niezwykłą wartością Papaya Young Directors. Należy pamiętać, że finaliści konkursu to przeważnie ludzie, dla których plan filmowy PYD jest ich pierwszym planem w życiu. Mam do nich za to ogromny szacunek. Ich potrzeba tworzenia treści unikalnych jest godna podziwu – niezależnie od tego czy jest to kategoria "teledysk", czy "film reklamowy". Bardzo ciekawe jest również to, że młodzi ludzie doskonale rozumieją świat, w którym się poruszają.

Co te filmy mówią o nich samych?

Że są blisko człowieka i tego, co istotne społecznie. Nie boją się wypowiadać swojego zdania, zajmować jednoznacznych stanowisk, prowokować do dyskusji. Ich prace wolne są od niechcianych wpływów i ingerencji klientów, którzy są parterami konkursu oraz organizatorów. Jesteśmy tylko doradcami, możemy sugerować rozwiązania, ale finaliści podejmują decyzje samodzielnie.

Myślę, że z tych filmów bije prawda. I to jest absolutnie charakterystyczne dla tego pokolenia, szczególnie dla pokolenia Z. Wyraźnie widać tu wartości, którymi się kierują i chcą, żeby marki, dla których pracują czy też muzycy, dla których robią teledyski, mieli podobne. Obejrzałam kilka filmów i od razu pomyślałam, jak bardzo są różnorodne. Moją uwagę przykuły szczególnie projekty zrealizowane dla Durexa, bo na nich idealnie widać, jak zmienia się nasze podejście do miłości i seksu.

Tak, love is love. Jeśli uczciwie spojrzymy na to, w jakim kraju żyjemy, to dostrzeżemy ogromne zróżnicowanie – wśród nas żyją emigranci z Azji, ze Wschodu, jesteśmy różni na poziomie naszych preferencji seksualnych, stylów życia, wartości. I to widać w filmach. Młodzi ludzie nie zakłamują rzeczywistości i nie próbują jej unifikować.
Fot. mat. prasowe
I nie mówimy tylko o osobach po szkołach artystycznych? Do konkursu może zgłosić się każdy?

Każdy osoba w wieku do 35 lat może wziąć udział w konkursie.

Co różni takich młodych, niedoświadczonych twórców od "starych wyjadaczy"?

Młodzi twórcy jeszcze się nie zorientowali, że czasami bez determinacji też się udaje. I mam nadzieję, że bardzo długo w tych swoich wysokich emocjach i oddaniu wartościom pozostaną. Ludzie, którzy pracują w branży dłużej, mają równie dużo do powiedzenia – jestem daleki od twierdzenia, że tylko młodzi są super. Każde pokolenie może tworzyć wartościowe prace, a branża reklamowa powinna być z natury zróżnicowana. Młode marki jednak chciałyby być autentyczne, a osobie z kilkunastoletnim doświadczeniem filmowym może być trudno stworzyć treść, która będzie prawdziwa dla dzisiejszego dwudziestolatka.

Do Papaya Young Directors przyjmujecie również zgłoszenia po angielsku. Dużo osób z zagranicy korzysta z tej okazji?

Sporo. W tym roku konkurs po raz trzeci był międzynarodowy i z roku na rok zgłasza się do nas coraz więcej twórców z zagranicy – w tegorocznej edycji ok. 30 proc. Mieliśmy reprezentacje z ponad 20 krajów, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Białorusi, Ukrainy, Hiszpanii czy Portugalii. Około połowa prac została zrealizowana przez twórców międzynarodowych. Co bardzo ciekawe, prawie połowa prac została zrealizowana przez kobiety – reżyserki i operatorki.

O, świetne wieści!

Coraz większy udział kobiet w konkursie jest pośrednio efektem uwagi, którą poświęcamy grupom niereprezentowanym w środowisku. W tym roku mieliśmy nową subkategorię Women's Stories, w której zadaniem było stworzenie filmu dla jednej z organizacji kobiecych. Choć nie była to kategoria dla kobiet to myślę, że zachęciła wiele dziewczyn do pracy nad filmami. Nie jest to jednak nowość - zwyciężczynią drugiej edycji była Julia Rogowska, która odniosła ogromny sukces i to bardzo szybko. Dziś jest jedną z najbardziej pożądanych reżyserek reklamowych na rynku. Kolejną edycję wygrała Iwona Bielecka. Mieliśmy wiele finalistek i wyróżnionych twórczyń takich, jak chociażby Weronika Ławniczak. Reżyserki od początku miały bardzo widoczny udział w konkursie i cieszy nas, że wiele z nich tak zapoczątkowało swoją karierę. Te filmy są później wykorzystywane w jakiś sposób przez marki?

Zdecydowana większość jest przez partnerów konkursu, czyli klientów, wykorzystywana w internecie, głównie w mediach społecznościowych. Część filmów można zobaczyć w kinie, ale nie są to samodzielne reklamy danej marki, tylko filmy prezentowane jako prace zrealizowane przez młodych filmowców na rzecz marki w ramach konkursu Papaya Young Directors.
Kacper SawickiFot. mat. prasowe
Filmy są też pokazywane na eventach branżowych. Zdarzyło się też, że jeden z filmów konkursowych został wyemitowany w telewizji.

Marki później współpracują z twórcą, który zrealizował dla nich projekt konkursowy?

Nie ma reguły. Weronika Ławniczak zrobiła w ramach konkursu film dla H&M i później współpracowała jeszcze z tą marką. Ale podkreślę, że konkurs nie ma na celu mariażu pomiędzy marką, a danym reżyserem. W tym roku realizowaliśmy 31 filmów i istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że około 20 młodych twórców wejdzie na rynek i zacznie pracować w reklamie. O to nam chodzi.

Czyli to nie łączenie w pary, a okazja do zaprezentowania swoich możliwości, budowanie zaufania.

Na pokazach obecni byli agenci reżyserów, domy produkcyjne, agencje reklamowe, klienci. Obserwowali, oglądali filmy i skrzętnie notowali nazwiska. Przewiduję, że około 20 nowych twórców trafi na rynek, mam jednak na myśli nie tylko rynek reklamowy, ale i filmowy. Przykłady spośród naszych dotychczasowych finalistów można mnożyć do woli.

Michał Dymek, operator obrazu, uczestnik drugiej edycji konkursu, dzisiaj jest autorem zdjęć do filmu "Sweat", który ostatnio trafił do kin, pracował też przy filmach Jacka Borcucha.

Julka Rogowska odniosła sukces w konkursie i została w branży reklamowej. W naszej części Europy jest obecnie w topowej 5 reżyserów.

Iwona Bielecka, która zwyciężyła trzecią edycję, została wówczas uznana przez jury światowego konkursu SHOTS Awards w Londynie za najlepszego reżysera roku.

Skala sukcesów odnoszonych przez naszych finalistów i zwycięzców jest ogromna i bardzo nas to satysfakcjonuje. Gdy patrzę na historię Papaya Films widzę, że zawsze obok podstawy naszej działalności (produkcji reklam, filmów dokumentalnych, teledysków i filmów fabularnych), ogromną wagę przykładaliśmy do młodych, ich talentów i zainteresowań. Chcemy skupiać wokół siebie najbardziej uzdolnionych, ciekawych, innowacyjnych, wyrazistych ludzi i pomagać im w karierze. I to się udaje od lat.

A widownia? Myślisz, że jest gotowa na to nowe, ciekawe, innowacyjne spojrzenie?

Bez wątpienia. Może jako społeczeństwo mamy obawy przed nowym - każdy z nas chciałby postępu, ale nikt nie chce zmiany. Często wybieramy prostsze, mniej zaskakujące czy innowacyjne rozwiązania, bo boimy się ryzyka. Ale właśnie dlatego potrzebne są nam silne, bezkompromisowe i głośne osobowości. Za takimi podążamy. Konkurs Papaya Young Directors istnieje po to, żeby się otwierać i podejmować wyzwanie.

A jak jest w branży? Marki ufają młodym?

Niektóre agencje reklamowe, mając dużą odpowiedzialność przed klientem, dysponując budżetami klientów i jednocześnie odpowiadając za efektywność kampanii, pewnie wolałyby wybrać reżysera lub reżyserkę znaną, doświadczoną, z którą pracowali wcześniej. Poprzez Papaya Young Directors bez ryzyka odkrywamy przed nimi nowe talenty i pokazujemy możliwości, które mogą przynieść spektakularne efekty. Jakiś film zapadł ci w pamięć szczególnie?

Przy tej edycji jest to piekielnie trudne pytanie. Jestem ogromnym fanem zwycięskiego teledysku (Marcin Kluczykowski, teledysk "Zabawa" do muzyki Krzysztofa Zalewskiego – przyp. red.), bo to zupełnie inna forma. Lubię też film dla marki Tyskie, w której główną rolę grają wędkarze, bo humor, dialog, gra aktorska i to, jak aktorzy zostali poprowadzeni przez reżysera, są absolutnie wyjątkowe. Genialny jest też film dla Durexa z kręcącymi się łóżkami.

Gdy dyskutowaliśmy z kapitułą, a wcześniej z jurorami, okazało się, że to pierwszy raz w historii konkursu, kiedy nie było faworyta. W tym roku poziom był bardzo wyrównany. W każdym z nadesłanych projektów znalazłbym coś, co zasługiwałoby na miano wyjątkowości, dlatego w tym roku miałbym problem, żeby powiedzieć "tak - to jest zdecydowanie najlepsza praca".

Z czego wynika ten progres?

Papaya Young Directors to projekt, który trwa 12 miesięcy i składa się również z części edukacyjnej – spotykamy się na warsztatach, wykładach, zachęcamy młodych do odwagi, do odrzucenia postawy konformizmu. Kilka edycji temu uczestnicy zastanawiali się, czy skoro jest to konkurs "reklamowy", powinni zrobić taką reklamę, jaką można zobaczyć w telewizji. Dziś wszyscy już wiedzą, że w Papaya Young Directors mają powstać reklamy, których marka nigdy w życiu by sama nie zrobiła, a o której tak naprawdę marzy.
Fot. mat. prasowe
Myślicie nad modyfikacją formuły konkursu?

Tak. To była ostatnia edycja konkursu w takiej formie. Od przyszłego roku mamy do zaoferowania coś bardzo wyjątkowego. Będzie to międzynarodowy festiwal kreatywności, w ramach którego odbędzie się oczywiście konkurs, ale będziemy także doceniać prace reżyserów, operatorów, montażystów, aktorów, zarówno w kategoriach reklamowych, filmowych, teledyskowych, jak i formatach socialowych takich jak forma instastory czy coraz bardziej popularny TikTok.

Organizujemy serię koncertów i spotkań z najwybitniejszymi przedstawicielami świata sztuki, filmu, reklamy, technologii, podczas których będziemy rozmawiać o wszystkim, co nas otacza z ludźmi, którzy nas inspirują i chcą zmieniać świat na lepsze.

Kolejna edycja Papaya Young Directors startuje już po wakacjach. Wspomniany festiwal odbędzie się w czerwcu 2022 roku.