Pamiętacie kobietę pałowaną przez policjanta w Głogowie? Właśnie zapadł wyrok
Sąd Rejonowy w Głogowie uznał za zgodne z prawem zatrzymanie dwóch osób podczas kwietniowego protestu. Jego uczestnicy ignorowali obowiązujące w całym kraju obostrzenia sanitarne związane z panującą pandemią koronawirusa – czytamy na stronie policji w Głogowie.
"Sąd nie uznał zażalenia obrońcy. Stwierdził, że policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się tej osoby albo zatarcia śladów przestępstwa, bądź tez nie można ustalić jej tożsamości albo istnieją przesłanki do prowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyśpieszonym" – piszą w komunikacie mundurowi. Sąd skomentował także sposób zatrzymania wspomnianej kobiety i mężczyzny, za który policjanci byli mocno krytykowani. Oznajmił, że "zostały one zastosowane prawidłowo, zgodnie z przepisami prawa oraz adekwatnie do zaistniałej sytuacji".
Co się stało 11 kwietnia?
Przypomnijmy, że była to któraś z rzędu manifestacja w Głogowie przeciwko obostrzeniom covidowym. Uczestnicy wydarzenia zgromadzili się na bulwarze nadodrzańskim i tam protestowali przeciw ograniczeniom pandemicznym. Tłum liczył około 100 osób. W demonstracji udział wzięli również kibice.Jak podawał portal Głogów Nasze Miasto, na miejscu obecna była także uzbrojona policja oraz antyterroryści. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego podczas przepychanki z kibicami. Do sieci trafiło natomiast nagranie z protestu, na którym widać, jak jeden z policjantów uderza pałką młodą dziewczynę, łapie ją za szyję, a następnie powala ją na ziemię i obezwładnia.
Nagranie pokazaliśmy wtedy kilku policjantom. Część z nich krytykowała swoich kolegów z Głogowa.
– Ja bym tak nie postąpił, ale rozumiem też, że każda interwencja jest inna i to policjant sam musi zdecydować, jak się zachować. Nie znamy oczywiście wszystkich okoliczności, bo te wyjaśni KGP, ale ja nie użyłbym w tym przypadku środków bezpośredniego przymusu, bo nie było tu mowy o jakimkolwiek zagrożeniu. Policjanci szli w szyku, mieli zapewne wystarczające środki, żeby opanować sytuację – tłumaczył nam jeden z mundurowych.
W jego ocenie można było otoczyć kobietę, oddzielić ją od grupy i wtedy wylegitymować. Nie trzeba było używać w tym celu pałki i powalać na ziemię. – Pewnie byłoby tak, że kobieta ta zaczęłaby się szarpać, mogłaby upaść na ziemię, ale wtedy można by ją wziąć i wynieść stamtąd do radiowozu i tam na spokojnie wylegitymować – opisywał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut