"Krzyków nie było. Był szok". Oto kulisy burzliwego posiedzenia zarządu Lewicy

Anna Dryjańska
Ośmioro zawieszonych członków zarządu, w tym sześciu posłów – to bilans posiedzenia władz Nowej Lewicy, do którego doszło 17 lipca. Przewodniczący Włodzimierz Czarzasty podkreśla, że dotrzyma słowa i doprowadzi do zjednoczenia SLD z Wiosną na równych zasadach. Zbuntowani członkowie Nowej Lewicy porównują go do Kaczyńskiego i Stalina. Oto jak wyglądały kulisy spotkania, które zamiast zażegnać, zaogniło konflikt.
Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący Nowej Lewicy, czyli dawnego SLD, przekonuje, że zawiesił część zarządu po to, by do skutku doszło obiecane zjednoczenie z Wiosną. fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Cisza przed burzą



Poseł Wiesław Buż nabrał podejrzeń, że coś się dzieje, gdy dostał sms–a od sekretarza Nowej Lewicy (poprzednio: SLD), posła Marcina Kulaska. Bliski współpracownik Włodzimierza Czarzastego wzywał go na rozmowę z przewodniczącym NL, która miała się odbyć w siedzibie dawnego SLD przy Złotej w piątek o 18:00.

– Pan poseł doskonale wiedział, że jestem poza Warszawą. Kilka dni wcześniej uprzedziłem go, że cały tydzień spędzę w Gdyni opiekując się wnuczkami. Zamknięto im nagle żłobek, córka została na lodzie. Nie mogłem wszystkiego rzucić z dnia na dzień po wiadomości posła Kulaska. Podróż do Warszawy miałem zaplanowaną na sobotę – mówi naTemat poseł Wiesław Buż (okręg Rzeszów).


Posłanka Karolina Pawliczak (Kalisz) telefon ws. spotkania z przewodniczącym w piątek wieczorem dostała w piątek rano. Na rozmowie się nie pojawiła. – Przecież wiadomo, że potrzeba trochę czasu, aby się zorganizować – tłumaczy posłanka.

Kolejny ze zbuntowanych posłów, Bogusław Wontor (Zielona Góra), również został wezwany na spotkanie z Włodzimierzem Czarzastym w piątkowy wieczór. Również na 18:00. I również odmówił. – Od dłuższego czasu jestem na zwolnieniu lekarskim. Lekarze doradzają mi ograniczanie stresu, z tego powodu ostatnio nie bywam w Sejmie. Dlatego propozycji spotkania z przewodniczącym nie przyjąłem – tłumaczy Wontor.


Przeczytaj też: Bunt przeciwko Czarzastemu w partii. "Mam pretensje do kolegów"



Poseł nie pojawił się także na zarządzie zwołanym na sobotę w samo południe. Jednak to nie znaczy, że ominęło go zamieszanie, do jakiego doszło na spotkaniu Nowej Lewicy. Obserwował je w mediach, ale przede wszystkim docierało do niego przez ekran smartfona. Tego dnia urządzenie aż się rozgrzało od sms–ów i połączeń.

"Myślałem, że dostanę zawału"



W sobotę poseł Buż wsiadł do samochodu o 5 rano. Chciał mieć pewność, że punktualnie dotrze z Gdyni na posiedzenie zarządu. – Byłem kilkanaście kilometrów przed Warszawą, gdy walnął mnie sms: zostałem zawieszony w prawach członka partii. Zatrzymałem się na poboczu, czytałem wiadomość raz za razem. Myślałem, że dostanę zawału – mówi poseł Nowej Lewicy.

Po kilku minutach odpalił auto. Kierunek: Warszawa, a konkretnie ulica Złota, siedziba dawnego SLD, dziś Nowej Lewicy. – Przychodzę, patrzę, a tam nie ma żadnego posiedzenia. Przewodniczący Czarzasty przeniósł je do biurowca, nic nam nie mówiąc – relacjonuje poseł Buż.

"Nam", czyli zawieszonym posłom z zarządu Nowej Lewicy. – Udało się nam ustalić, gdzie odbywa się posiedzenie zarządu. Pojechaliśmy na miejsce – mówi polityk. W tym czasie na Twitterze hulało już pisemne uzasadnienie decyzji o zawieszeniu posła Tomasza Treli. Opublikował je sam zainteresowany.

Taką mamy klimę



Dziennikarka Agata Szczęśniak informuje, że jako oficjalny powód przeniesienia obrad z siedziby Nowej Lewicy podano awarię klimatyzacji.

Członek zarządu, team Czarzasty: – Nie jestem elektrykiem, nie znam się na tym. Nawet gdyby do awarii nie doszło, przewodniczący ma prawo wyznaczyć posiedzenie zarządu poza siedzibą partii.

Posłanka Anna Maria Żukowska (Warszawa), stronniczka przewodniczącego: – To nie był pierwszy raz, klimatyzacja na Złotej wysiada regularnie. W okolicy jest mnóstwo knajp, a sieć jest przeciążona, więc wywala korki – mówi Żukowska.

Słowa Żukowskiej potwierdza wieloletni bywalec lokalu przy Złotej. – Tam nawet z klimą jest dusznawo. Nie dziwię się, że w upały Czarzasty przeniósł obrady gdzie indziej – mówi.

I jeszcze raz członek zarządu, zwolennik przewodniczącego: – Miał prawo zrobić to, co zrobił. Inna sprawa, że z tego wszystkiego powstał tor przeszkód, ale czy można się dziwić Czarzastemu? Przecież jak pozwoli oszukać Wiosnę, to wszystko weźmie w łeb, Nowa Lewica się posypie jeszcze zanim się zaczęła – stwierdza.

Sam popiera zjednoczenie SLD z Wiosną na równych warunkach, choć wywodzi się z Sojuszu.

Jak nie drzwiami, to wyjściem awaryjnym



– Gdy dotarłem do biurowca, w którym odbywało się posiedzenie, zatrzymali mnie ochroniarze. Mieli imienną listę osób, które mogli wpuścić na zarząd – opowiada poseł Buż. A nazwisk osób, które wcześniej zawiesił przewodniczący Włodzimierz Czarzasty, na niej nie było. – Nie pomogła legitymacja poselska, ochroniarze byli nieugięci. Zostałem więc na dole razem z posłanką Senyszyn. Przepychanki nie są w moim stylu – mówi poseł z Podkarpacia.

Jednak część zawieszonych osób nie przyjęła odmowy do wiadomości. – Weszli wyjściem awaryjnym, ominęli ochronę. I usiedli na sali, gdzie miał się zacząć zarząd. A wtedy Czarzasty zawinął swoich zwolenników i poszedł do innego pomieszczenia, do którego już naszej grupy nie wpuścił. I tam zamknięty na klucz kolejno przegłosowywał, co chciał. Po drodze zawiesił jeszcze tylko Sebastiana Wierzbickiego i Wincentego Elsnera – opisuje poseł Wiesław Buż.

W takim składzie zarządu znalazła się większość 3/4 głosów wymagana do powołania w Nowej Lewicy dwóch – i tylko dwóch – frakcji. Dwie frakcje gwarantują równy podział władzy między polityków dawnego SLD i dawnej Wiosny. Buntownicy (sami protestują przeciwko używaniu tego słowa) chcieli, by tych frakcji było więcej. Tym samym Wiosna miałaby w Nowej Lewicy mniej do powiedzenia niż SLD.

Z rozmów naTemat z politykami rozwiązanej już partii Roberta Biedronia wynika, że na taki ruch kolegów z Sojuszu zareagowaliby wystąpieniem z klubu parlamentarnego. W taki scenariusz nie wierzy jednak zawieszona (jak podkreśla: nieskutecznie) posłanka Karolina Pawliczak.

Inny członek zarządu, który sprzeciwił się Czarzastemu: – Mogę się z panią założyć, że nawet bez równego podziału władzy Wiosna nie wystąpi z klubu Lewicy.

Stronnik Czarzastego słysząc te słowa nie kryje oburzenia. – Niech ten ktoś wypije szklankę zimnej wody, jeśli myśli, że Wiosna by tego nie zrobiła. Jak można robić politykę z kimś, kto oszukuje? Za kogo oni uważają polityków Wiosny? Za popychadła? – pyta.

Poseł Buż, jak mówi, do równego podziału władzy między SLD i Wiosną nie jest przekonany. Jego zdaniem Wiosna nie powinna czuć się zagrożona, bo chodzi o zasady. Posługuje się plastyczną analogią. – Przychodzi pani do wybudowanego domu. Ktoś poświęcił lata ciężkiej pracy na to, by ten dom powstał. I pani nagle zajmuje pół budynku. Czy to jest sprawiedliwe? Czy to jest uczciwe? – dowodzi poseł Buż.

Co dalej



Posłanka Żukowska: – Atmosfera była nerwowa. Ważyła się przyszłość Lewicy, na szali był rozpad klubu.

Poseł Wontor do swojego zawieszenia podchodzi filozoficznie. – Często jest tak, że wygrywa się bitwę, ale już nie wojnę. Jestem przekonany, że to jest jedna z takich sytuacji. To, co robimy, to nie jest bunt, lecz obrona wartości. A wartością jest sprawiedliwość. Bo nie zawsze podział pół na pół jest sprawiedliwy. Wartością jest także demokracja w partii. Prawda ostatecznie wygra. Dlatego jestem dobrej myśli – mówi parlamentarzysta.

Stronnik Czarzastego wskazuje, że choć emocje sięgały zenitu, to nie było awantur. – Nie było krzyków. Po naszej stronie był szok. Ci, którzy dziś próbują wywracać umowę ws. dwóch frakcji, lub nawet twierdzą, że nigdy jej nie było, żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Ten proces trwa od grudnia 2019. Tylko równa Nowa Lewica może się przeciwstawić PiS–owi. Tymczasem niektórzy chcą złamać słowo dane Wiośnie, która zaufała i oddała się w nasze ręce. Nielojalność w polityce zawsze kończy się katastrofą.

Znowu poseł Wontor. – Nigdy nie było żadnego dokumentu, że dzielimy się z Wiosną pół na pół. Mówię jasno: jestem zwolennikiem zjednoczenia, problemem są zasady, na jakich ma to przebiegać. Sprawę naszego zawieszenia rozstrzygnie Rada Krajowa, która zbierze się 31 lipca – mówi poseł z Zielonej Góry.

Posłanka Żukowska: – Rada Krajowa? Przecież Czarzasty jej nie zwołał. To będzie spotkanie przy kawie i ciasteczkach.

Zawieszony poseł Buż: – Bardzo źle się z tym wszystkim czuję. Tyle lat ciężkiej pracy w regionie... Jeszcze kilka tygodni temu przewodniczący Czarzasty chwalił mnie jako architekta porozumienia opozycji w Rzeszowie. Teraz jestem na liście osób, których się nie wpuszcza. To wszystko potoczyło się jak w gangsterskim filmie. Myślałem, że się zbierzemy, porozmawiamy... Nie byłem gotowy na to, co się stało.

Wieloletni bywalec siedziby SLD przy Złotej wierzy w szczere intencje części adwersarzy Czarzastego. – Niektórzy buntownicy są ideowi, ale inni walczą o frukta. Chcieliby się przytulić do Platformy, mimo wyraźnego braku zainteresowania Tuska, a potem dostać posady i posadki w takich miastach jak Warszawa, Łódź... Krążą plotki, że już trwają rozmowy z Koalicją Obywatelską. Mam nadzieję, że to tylko plotki.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut

Czytaj także: Podróże przyjazne dla klimatu. Zwiedzaj Niemcy zgodnie z zasadami zrównoważonej turystyki