Ostre słowa ludzi Lewicy o Czarzastym. Niektórzy mówią wprost, że "sprywatyzował partię"

redakcja naTemat
Sytuacja wewnątrz Lewicy cały czas jest napięta. Część posłów i działaczy nie podoba się styl zarządzania partią przez Włodzimierza Czarzastego. Niektórzy, w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" zwracają także uwagę, na trudny charakter przewodniczącego.
Ludzie Lewicy oceniają Włodzimierza Czarzastego. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jednym z głównych krytyków Włodzimierza Czarzastego jest Leszek Miller. Europoseł i były premier już kilka miesięcy temu odszedł z ówczesnego jeszcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej po zmianach, jakich partia dokonała w swoich strukturach w Europarlamencie.

– W ogóle nie zdziwiły mnie słowa Czarzastego do pani marszałek Morawskiej-Staneckiej, że ją odstrzeli. To jest jego bardzo częste zachowanie w stosunku do każdego, kto mu podlega – powiedział tygodnikowi "Wprost" i dodał, że Czarzasty "sprywatyzował partię".

– Utworzył PPC – Prywatną Partię Czarzastego. Z głębokim rozczarowaniem przyglądam się temu, jak przyłożył rękę do tego, że demokratyczna lewica z 1989 roku zakończyła swój żywot – twierdzi.


Tygodnik twierdzi, że o trudnym charakterze Włodzimierza Czarzastego krążą w partii legendy. "Bywa uparty i nieraz jest odbierany jako opryskliwy. Czasami potrafi zachować się wręcz szokująco" – czytamy w artykule. Jako przykład podano sprawę z wicemarszałek Gabrielą Morawską-Stanecką.
Czytaj także: Szef Lewicy groził "odstrzeleniem" Morawskiej-Staneckiej? Czarzasty skomentował zarzuty
– Włodka stać na dużo gorsze odzywki. Normą są u niego teksty "jesteś zniszczony", "Ciebie już nie ma". Zresztą źle mówi nie tylko o kolegach z partii, ale o możliwych partnerach koalicyjnych. O Budce powtarzał, że to chłopak w krótkich majtkach i nie ma o czym z nim rozmawiać. Czarzasty szanuje tylko takich, którzy operują tym samym językiem. Dlatego dogadywał się ze Schetyną – ocenia jeden z byłych polityków Sojuszu.

Czarzastego broni Marek Dyduch, który twierdzi, że połączenie SLD z Wiosną było znane i zapowiadane od dawna, a teraz niektórzy próbują dorobić do tego połączenia jakąś ideologię.

– Moi koledzy chcieli dokonać zmiany warty przed kongresem. Chcieli zablokować połączenie Wiosny przez dołączenie kolejnych frakcji. Wtedy byłoby pięciu wiceprzewodniczących i chaos w zarządzaniu partią oraz groźba rozłamu klubu Lewicy poprzez utworzenie oddzielnego klubu Wiosny – mówi Dyduch i podkreśla, że to mogłoby doprowadzić do wyprowadzenia Lewicy z Sejmu.

Na temat wydarzeń z posiedzenia zarządu Lewicy pisała w naTemat.pl nasza reporterka Anna Dryjańska.
Czytaj także: Zawieszona posłanka Lewicy nie zamierza się cofnąć. "Władzy się nie dostaje" [poliTYka]

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut