Coraz więcej wątpliwości ws. śmierci 34-latka w Lubinie. Oto wszystko, co trzeba wiedzieć o sprawie

redakcja naTemat
Sprawę śmierci 34-letniego Bartka w Lubinie porównuje się do głośnego zabójstwa George'a Floyda w Minneapolis. Interwencja policji i reakcja prokuratury budzi coraz więcej wątpliwości. Oto wszystko, co trzeba wiedzieć o tej sprawie.
Co naprawdę stało się w Lubinie? W następstwie policyjnej interwencji zmarł 34-letni Bartek. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta

Śmierć 34-latka: wstrząsające nagranie w sieci

Już w nocy z piątku na sobotę drastyczne nagranie krążyło w mediach społecznościowych: na Wykopie, Facebooku czy YouTube. "06.08.2021 około godziny 6.00 trzech funkcjonariuszy udusiło na śmierć obywatela" – przeczytaliśmy w jego opisie. Na amatorskim filmie było widać, jak policjanci obezwładniają mężczyznę, który po chwili traci przytomność.


Trzej funkcjonariusze ściskają go za kark aż ten przestaje się ruszać. Potem policjanci zaczynają poklepywać go po twarzy, jednak mężczyzna już nie reaguje.

Wyjaśnienia mundurowych od początku nie pokrywały się jednak z tym, co widać na nagraniu. Dolnośląska policja opublikowała oświadczenie, z którego wynikało, że mężczyzna miał umrzeć dopiero w szpitalu, po około dwóch godzinach od przekazania go pogotowiu.

Zamieszki w Lubinie po śmierci Bartka

W niedzielę doszło przed komendą policji w Lubinie do manifestacji, która przerodziła się w trwające kilka godzin zamieszki. Demonstranci rzucali w policję butelkami, kamieniami i koktajlami Mołotowa. Zapalili znicze i krzyczeli w kierunku policjantów "mordercy", "chodź, klęknij na mnie" czy "zawsze i wszędzie policja j... będzie". Mundurowi w odpowiedzi użyli gazu i broni gładkolufowej. Zatrzymanych zostało ponad 40 osób.
Policja wciąz odpierała zarzuty w sprawie śmierci Bartka. Głos zabrała w niedzielę jego matka. – Prosiliśmy o pomoc, a zamordowano mi dziecko. Przede wszystkim wielki żal – powiedziała przed kamerą TVN.
Nagranie z interwencji wzbudziło wątpliwości Piotra Borysa z PO, który podjął interwencję poselską w szpitalu i komendzie policji w Lubinie. Jego zdaniem wersja policji jest nieprawdziwa.

Matce Bartka nie pozwolono zobaczyć ciała

Piotr Borys ujawnił redakcji naTemat.pl treść dokumentu, w którym odnotowano zeznania ratowników wezwanych na ul. Traugutta. Z relacji jednego z medyków wynika, iż zgon stwierdzono już na tejże ulicy. Inne pismo wskazuje natomiast, że matce zmarłego nie pozwolono zobaczyć ciała syna przed sekcją.

Nieoficjalnie: złamana krtań Bartka

W poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu odbyła się sekcja zwłok 34-latka. Policja i prokuratura nie chciały ujawnić żadnych ustaleń biegłych patologów, ale pewne nieoficjalne informacje podał w rozmowie z Radiem Wrocław pełnomocnik rodziny zmarłego Wojciech Kasprzyk. Powołał się on na ustalenia pochodzące ze "środowiska medycznego".

– Doszło do złamania krtani. Na skutek tego syn moich klientów się udusił. Czekamy jeszcze na opinię biegłych medyków, którzy to potwierdzą. Ja już wiem to ze środowiska medycznego, że jest to pewna informacja. Jest to po prostu zabójstwo – powiedział w Radiu Wrocław.

Do tych słów odniosła się prokuratura. – Biegli nie stwierdzili żadnych urazów, które bezpośrednio przyczyniłyby się do zgonu – odpowiedział na zarzuty pełnomocnika rodziny zmarłego 34-latka zastępca Prokuratora Okręgowego w Legnicy Arkadiusz Kulik. Jego wypowiedź zacytowała Grażyna Wiatr z Radia ZET.

Pełnomocnik Bartka: Policja mówi nieprawdę

W rozmowie z Łukaszem Grzegorczykiem z naTemat Wojciech Kasprzyk nie zostawił suchej nitki na prokuraturze. – Mamy świadków ze szpitala, którzy będą zeznawali na okoliczność tego, jak nastąpił zgon, czyli poprzez złamanie krtani i uduszenie. Nie zostaliśmy dopuszczeni do sekcji zwłok. Pierwotnie nas poinformowano, że sekcja jest dzisiaj o 8 rano, a przeprowadzono ją wczoraj – powiedział nam pełnomocnik rodziny 34-latka.
– Dla nas to zdumiewające, prokuratura nam przeszkadza w możliwości dociekania. Będziemy wnosili o całkowite wyłączenie ze sprawy prokuratury w Lubinie. Wnosimy też o ponowne przeprowadzenie sekcji zwłok, ale w Poznaniu. Już wpłynęły odpowiednie wnioski – dodał Wojciech Kasprzyk.