Sceny z Kabulu przypominają Sajgon. Świat widział już podobny scenariusz
W niedzielę i poniedziałek cały świat był świadkiem dramatycznych scen na lotnisku w Kabulu, gdzie tysiące Afgańczyków desperacko próbowało opuścić kraj po tym, gdy talibowie przejęli kontrolę nad stolicą. Ta sytuacja do złudzenia przypominała to, co działo się w Sajgonie na koniec wojny wietnamskiej w 1975 roku.
Światowe media obiegły materiały ukazujące ludzi próbujących dostać się na pokład samolotu transportowego USA Air Force wtedy, kiedy ten szykował się do odlotu. Część osób dostała się do środka, a inni trzymali się kół maszyny i podwozia.
Na nagraniach opublikowanych przez serwis Asvaka News Agency widać przerażające sceny, jak dwie osoby spadły z lecącego samolotu C-17.
Sytuacja wygląda naprawdę dramatycznie. Przywodzi na myśl to, co działo się po wojnie wietnamskiej, gdy podobne oblężenie przeżywało lotnisko w Sajgonie.
Pod koniec kwietnia 1975 roku doszło do ostatniej bitwy w wojnie wietnamskiej. Ludowa Armia Wietnamu przy pomocy oddziałów Wietkongu ostatecznie zdobyła wtedy stolicę Wietnamu Południowego, Sajgon. Zapoczątkowało to proces zjednoczenia Południa z Socjalistyczną Republiką Wietnamu.
Akcja „ewakuacja”
Niedługo przed przejęciem przez komunistów Sajgonu Amerykanie rozpoczęli akcję ewakuacyjną swoich obywateli, personelu cywilnego i wojskowego oraz dziesiątek cywilów związanych z władzami Wietnamu Południowego.Podobnie jak teraz w Kabulu, w kwietniu 1975 roku w Sajgonie jednostki bojowe Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych nie pomagały w obronie miasta. Opuściły bowiem Wietnam Południowy dwa lata wcześniej. Jedyna różnica jest taka, że teraz do Afganistanu „przynajmniej” wysłano żołnierzy armii USA do pomocy przy ewakuacji.
Czytaj także: Zdjęcie z wnętrza samolotu już jest symbolem desperacji Afgańczyków. Pokazuje skalę ewakuacji
W 1975 roku część Amerykanów podlegających Biurze Attaché Wojskowego nie chciała wyjechać bez swoich wietnamskich przyjaciół i ich rodzin. Jako że przerzucenie ich przez granicę było nielegalne, cała akcja nieco spowolniła.
Z kolei 3 kwietnia rozpoczęła się operacja Babylift. Polegała na ewakuacji 2,5 tys. wietnamskich sierot. Edward Daly, właściciel linii lotniczych World Airways zgodził się zapłacić za transport jak największej liczby dzieci. Jego córka, Charlotte Behrendt, nadzorowała akcję. – Agencja adopcyjna Friends For All Children poprosiła o pomoc w sprowadzeniu wietnamskich sierot. Dbam o to, by dzieci po przylocie dostały jedzenie i ubrania oraz o to, żeby przetransportować je do odpowiednich ośrodków – tłumaczyła podczas konferencji prasowej po przylocie pierwszego samolotu z sierotami do Oakland.
Dramat na lotnisku
Po przejęciu przez komunistów Sajgonu, sytuacja była napięta – tak jak obecnie w Afganistanie. "Tysiące uchodźców próbują wydostać się z kraju" – relacjonował w 1975 roku prezenter amerykańskich wiadomości sytuację w stolicy Wietnamu Południowego. Ogłoszono tam stan wojenny, a żołnierze mieli rozkaz strzelać do awanturujących się ludzi.Mieszkańcy tłoczyli się na lotnisku. Wystraszeni doprowadzili do zamieszania, biegali za samolotami i starali się dostać na ich pokłady. Z jednej z maszyn z wysokości 300 m spadło siedmiu mężczyzn, którzy trzymali się kół.
Ludzie, żeby zdobyć paszporty, próbowali wręczać łapówki. Sprzedawali swoje dobytki, by mieć pieniądze na wyjazd. Wizy zdrożały 6-krotnie. Wietnamczycy zamieszczali nawet ogłoszenia kierowane do Amerykanów, że poszukują rodzin zastępczych.
Podczas kolejnych operacji postanowiono ewakuować wielu uchodźców. Trzeba było to robić już przy pomocy helikopterów, bo pasy startowe lotniska zostały uszkodzone. W ten sposób Sajgon opuściło 120 tys. wietnamskich obywateli. Tymczasem teraz, w związku z sytuacją w Afganistanie, może czekać nas kolejny kryzys migracyjny i, jak zapowiadają władze UE, trzeba być przygotowanym na udzielenie pomocy Afgańczykom.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut