Prof. Matczak komentuje dla naTemat decyzję KE ws. kar dla Polski: Może być to konieczne

Agata Sucharska
Komisja Europejska poinformowała, że wnosi do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kar finansowych na Polskę w związku z niezastosowaniem się przez polski rząd do wyroku unijnego trybunału z 15 lipca. Zapytaliśmy o komentarz w tej sprawie prawnika prof. Marcina Matczaka.
Prof. Matczak o decyzji KE o karach dla Polski. "Może być to konieczne". Fot. Artur Szczepanski/REPORTER
Najpierw TSUE wydał 14 lipca orzeczenie, które nakazywało natychmiastowe wstrzymanie działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, a dzień później pojawił się wyrok wskazujący, że system dyscyplinarny w Polsce działa w sposób niezgodny z unijnym prawem.

Bruksela ostrzegała polski rząd, że jeżeli nie zastosujemy się do wyroków, to czekają nas konsekwencje, w tym kary finansowe. – Sytuacja jest już bardzo dalece zaogniona za sprawą działań polskiego rządu, który w sposób otwarty nie wykonuje zobowiązań wynikających z prawa unijnego, zmuszając Komisję Europejską do takich działań – skomentował dla naTemat.pl prof. Marcin Matczak.


Tak jak wcześniej uprzedzano, we wtorek 7 września KE oświadczyła, że wnioskuje o kary dla Polski. – Jako Polakowi jest mi bardzo smutno, że do tego dochodzi, ale uważam, że być może jest to konieczne. Jeżeli ciągła obrona polskich decyzji dotyczących sądownictwa będzie ważniejsza niż rzeczywiste potrzeby i dobro Polski, to takie sytuacje będą miały miejsce ciągle – stwierdził nasz rozmówca.
Unijny komisarz Didier Reynders wezwał Polskę do zastosowania się do zarządzonych przez TSUE środków tymczasowych. Sama decyzja unijnego trybunału ws. TSUE też jeszcze potrwa. Prof. Matczak podkreślił, że decyzja KE jest bardzo niekorzystna dla Polski, ale "ciągle jeszcze umożliwia nam wycofanie się z tych decyzji i uniknięcia jej skutków".

– Polska może podporządkować się tym wyrokom. To nie jest tak, że jeżeli to zrobimy, to sprowadzimy na siebie jakieś wielkie zło. Te wyroki dążą do tego, żeby polskie sądy były niezależne od polityków, jest to wymóg działania demokracji – powiedział prawnik.

prof. Marcin Matczak

Ta sytuacja, do której rząd doprowadził, jest sytuacją, w której interes kilku osób zasiadających w Izbie Dyscyplinarnej jest stawiany ponad interes 40 milinów Polaków. To nie jest tak, że chodzi tylko o jakiś wyrok czy karę finansową. Zdajemy sobie przecież sprawę, że trwanie w tej absurdalnej decyzji utrzymania Izby Dyscyplinarnej blokuje nam środki unijne z Funduszu Odbudowy.

– To jest postawienie sprawy na głowie i racjonalny człowiek w ogóle by się nad tym nie zastanawiał. Nie ma żadnego dobra, które płynie z utrzymania dalej tej sytuacji z Izbą Dyscyplinarną - oprócz tego, żeby kilkanaście osób miało swoje stołki i zarabiało swoje pieniądze – uważa prof. Matczak.

– A z drugiej strony jest dobro 40-milionowego narodu, żeby się tym decyzjom przyporządkować. Jest to jedynie ambicjonalny problem dla polityków stojących za tymi tak zwanymi reformami wymiaru sprawiedliwości – podsumował.

Czytaj także: Polska może stracić miliardy. Ojciec Andrzeja Dudy ma jednak pomysł na "wykiwanie UE"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut