Jaki i Szydło zrobili show w PE, PiS nasila nową narrację. Lewandowski: To jest wprowadzanie w błąd

Katarzyna Zuchowicz
Patryk Jaki nie pierwszy raz zrobił show w PE. Mówił o szantażu UE, o ataku na Polskę i przystawianiu sędziom pistoletu do głów. Wtórowała mu Beata Szydło. Tymczasem w kraju nasila się antyunijna narracja. – Dotąd była narracja godnościowa, że UE narusza naszą suwerenność lub tradycyjne wartości polskiej rodziny. Dotąd finansowej nie było – mówi naTemat Janusz Lewandowski, były komisarz UE ds. budżetu.
Patryk Jaki grzmiał w PE o szantażu UE, wcześniej wyliczał, ile Polska straciła na członkostwie. Fot. Screen / Twitter / Patryk Jaki
W drugiej połowie września Patryk Jaki zrobił show konferencją prasową, kiedy postanowił udowodnić Polakom, że tak naprawdę Polska straciła na członkostwie w UE 535 miliardów złotych. jego wyliczenia spotkały się z lawiną krytyki.

Teraz – w kontekście sporu o fundusze unijne i praworządność – grzmiał o szantażu UE. – Kiedy Robert Schuman patrzy, co robicie z jego projektem, przewraca się w grobie – mówił na forum Parlamentu Europejskiego Jaki.
W podobnym tonie wypowiadała się Beata Szydło. – Wykorzystano nasze zaufanie do Komisji Europejskiej. Do naszego Krajowego Planu Odbudowy nie było uwag, a mimo to nadal nie jest zatwierdzony. Polska ma traktatowe prawo do tych środków. Zasady solidarności UE są wobec Polski łamane – oceniła. Ich wystąpienia, jak wiele innych, w których atakowali UE, odbiły się szerokim echem w Polsce.


– Tego typu wypowiedzi przydatne są przede wszystkim prorządowym mediom w Polsce – ocenił w rozmowie z naTemat Marek Belka, europoseł Lewicy.

Krajowy Fundusz Odbudowy od tygodni budzi ogromne emocje. Polska została już jednym z ostatnich krajów, które wciąż czekają na akceptację KE. Dokumenty w sprawie krajowych planów odbudowy złożyło 25 państw, zatwierdzono już 22. Tymczasem w Polsce trwa nie tylko obrzydzanie UE, ale coraz silniejsze dowodzenie, że nasz kraj bez środków unijnych może sobie poradzić.

Poradzą sobie bez unijnych pieniędzy


Janusz Lewandowski, europoseł PO, unijny komisarz ds. Budżetu i Programowania Finansowego w latach 2010–2014, mówi nam wprost: – Nie chcę komentować głupstw Patryka Jakiego, bo po tych bzdurach, jakie opowiadał co do bilansu polskiego uczestnictwa w UE, powinien głęboko zapaść się pod ziemię. I tyle o Patryku Jakim.

Przyznaje jednak, że jego wystąpienie o utraconych miliardach wpisuje się w narrację, która ostatnio nasila się po stronie PiS – że poradzimy sobie bez pieniędzy UE. Takim najwyraźniej bogatym krajem jesteśmy.

– Dotąd nie było narracji finansowej. Dotąd była narracja godnościowa, że UE narusza naszą suwerenność lub tradycyjne wartości polskiej rodziny. Ale rzeczywiście z coraz większym nasileniem pojawia się kłamstwo finansowe – mówi naTemat Janusz Lewandowski.

Przypomnijmy kilka ostatnich wypowiedzi. Adam Glapiński, szef Narodowego Banku Polskiego, mówił na Kongresie 590: – My bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie doskonale zapewnić sobie ten dynamiczny rozwój. Premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do jego słów, stwierdził, że polski rozwój "jest coraz mocniej oparty o wewnętrzne czynniki i stabilny system finansów publicznych".

Wcześniej mówił, że "my sobie dzisiaj radzimy bardzo dobrze w oparciu o polskie środki, w oparciu o to, co my wygenerowaliśmy z systemu finansów".

Europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski powiedział z kolei w TVP Info: – Bez Funduszu Odbudowy można sobie poradzić.

I jeszcze poseł PiS Marek Suski w Polsat News: – Jeśli weźmiemy pod uwagę wysokość polskiej składki wpłacanej do UE i środki otrzymywane z Unii, różnica jest niewielka, więc bez środków z KPO jesteśmy w stanie sobie poradzić. Czy Polska faktycznie mogłaby poradzić sobie bez unijnych pieniędzy?

Janusz Lewandowski tłumaczy


– Oczywiście Polska z biedą poradzi sobie bez pieniędzy unijnych. Tylko po co z biedą? Rząd nie poradzi sobie z dotrzymaniem obietnic, które również są zawarte w Polskim Ładzie. Część programów, na przykład Polska Cyfrowa, są oparte na pieniądzach unijnych. Na pewno samorządowcy nie poradzą sobie z tymi inwestycjami, które już uzgodnili z mieszkańcami swoich miast, czy regionów – odpowiada Janusz Lewandowski.
Janusz Lewandowski

Brak pieniądza unijnego to brak pieniądza inwestycyjnego. To jest dopalacz do polskiej zaradności, który przyszedł w samą porę, gdy Polska okazała już swoją gospodarność, ale brakowało pieniędzy na drogi, mosty, szpitale, całą infrastrukturę, szkoły. Ten pieniądz przyszedł w samą porę i nadal jest bardzo potrzebny, bo jesteśmy ciągle w cywilizacyjnym pościgu.

Podkreśla: – Rezygnacja z tego pieniądza to rezygnacja z wielu szans pościgu za Zachodem, który obiecali nam rządzący. Jeżeliby coś, co nazywam "wzdęciem godnościowym" pozbawiłoby nas tych funduszy, to będzie to najnowszy rozdział dziejów polskiej głupoty i pozbawienia nas wielu szans cywilizacyjnych. W ramach Krajowego Funduszu Odbudowy Polska ma otrzymać 23,9 mld euro w formie dotacji oraz 34,2 mld euro w niskooprocentowanych pożyczkach.

Mówiąc, że bez środków unijnych jesteśmy sobie w stanie poradzić, Adam Glapiński dodał też: – Tym bardziej, że duża część tych środków to pożyczka, my sami możemy pożyczki brać, jakie chcemy. Każdy nam da. My w tej chwili żadnej pożyczki nie bierzemy, jako kraj, ani jako Narodowy Bank Polski. Żadnej. To do nas przychodzi cały świat i chce od nas pożyczać.

Ile Polska może stracić


– Prezes Narodowego Banku Polskiego powinien być bardziej kompetentny. Polska wystąpiła o 12 mld euro pożyczek z dostępnych ponad 30. Ale Krajowy Program Odbudowy to przede wszystkim są dotacje. To 23 mld euro dotacji. Jeżeli Polska będzie sobie poczynała, jak sobie poczyna z praworządnością, to ma zagrożone także ponad 60 mld euro z funduszy strukturalnych, w ramach budżetu na lata 2021-2027, a nie tylko z KPO. To są gigantyczne straty. Mogą być bardziej dotkliwe dla Polski właśnie w funduszach strukturalnych – mówi Janusz Lewandowski.

Wspomina, że jest to najgorszy program strukturalny w historii naszego uczestnictwa w UE: – To wielka, negocjacyjna, porażka rządu Morawieckiego, która jest łatana przez KPO. Ten program nie tylko jest gorszy o 100 mld zł niż mój program, ale też gorszy niż to, co wynegocjowali Marcinkiewicz i Belka. Ale nadal jest to ponad 60 mld euro, które możemy stracić. Te pieniądze także są zagrożone. Ich utrata oznaczałaby gigantyczne straty dla wszystkich rodzajów inwestycji. Tego pieniądza inwestycyjnego nie ma ani w budżecie, ani w budżetach samorządowych – tłumaczy Janusz Lewandowski.

Nawiązując do słów Adama Glapińskiego, kto chce od nas pożyczać pieniądze? – Nie wiem, kto przychodzi do Glapińskiego. Natomiast to my pożyczamy pieniądze. Oczywiście pożyczanie pieniędzy nie jest trudne przy niskich stopach procentowych. Ale stawką nie są pożyczki, tylko dotacje. One mogą się skończyć, bo przyszłe budżety mogą polegać na instrumentach finansowych, ale póki co gros pieniądza inwestycyjnego to bezzwrotne dotacje – odpowiada europoseł.

Polska i pożyczki


Jacek Sariusz-Wolski powiedział jeszcze w TVP Info, jak według niego Polska może poradzić sobie bez unijnych środków. – Pożyczać możemy na nie gorszych, jak nie na lepszych warunkach, bez tych wszystkich sznurków i szykan przyłączonych. Wystarczy przestać liczyć na te pieniądze. W nocie dyplomatycznej zawiadomić KE, że z nich rezygnujemy. Niech się bawią sami – mówił.

– To jest wprowadzanie w błąd. Polska nie ma takiej wiarygodności, jak budżet europejski. Budżet europejski ma nieskazitelną wiarygodność, dlatego może pożyczać taniej i dystrybuować te pieniądze taniej – ocenia Janusz Lewandowski.