Czym jest "zawłaszczenie kulturowe"? Oskarżono o to wiele gwiazd, w tym Adele

Zuzanna Tomaszewicz
Pewnie przeglądając zakamarki internetu, spotkaliście się z terminem "cultural appropriation", który w wolnym przekładzie oznacza tyle, co "przywłaszczenie kulturowe". Otóż dyskusja na temat tego, co wypada czerpać z kultur innych ludzi, a czego nie, na nowo zrodziła się po tym, jak białe gwiazdy podpadły Afroamerykanom, robiąc z ich dziedzictwa coś "modnego" i coś "swojego". Podobna sytuacja spotkała Adele, która na głowie ułożyła sobie "węzły Bantu". Artystka odpowiedziała na krytykę.
Fot. Instagram / BEEM / East News

Czym jest "cultural appropriation"?

Słownikowa definicja przywłaszczenia kulturowego odnosi się do wykorzystywania elementów kultury innych ludzi w sposób, który "nie szanuje ich znaczenia, przypisuje pochodzenie sobie, a także wzmacnia istniejące w społeczeństwie stereotypy".


W tym kontekście warto wyjaśnić, czym jest "własność kulturowa". To idea, zgodnie z którą dana rzecz – może nią być ubiór, sztuka, język, wierzenie, bądź tradycja – należy do konkretnej grupy kulturowej (według pochodzenia etnicznego, religii lub geografii). Sama kultura jest źródłem tożsamości ludzi objętych w granicach wspomnianej grupy.

W ramach cech tzw. "cultural appropriation" wymienia się m.in. element oczerniania konkretnej kultury (chociażby blackface). W obecnych czasach najistotniejszym rozumieniem definicji tegoż problemu jest jednak przejmowanie kultury ludzi, którzy byli systemowo uciskani.
Czym jest blackface?

Minstrele występujące również pod nazwą "black faces performance" wyrosły na gruncie amerykańskiej rozrywki w XIX wieku. Nie miały swojego odpowiednika w Europie, a na widowisko składały się parodie murzyńskich powiedzonek (z użyciem dialektu), śpiewów, plantacyjnych tańców i muzyki czy "rozmów" ze zwierzętami. Białych aktorów, którzy wcielali się w czarnoskóre postacie, malowano wówczas brązową farbą.

Początkowo Czarni byli portretowani jako szczęśliwi, wiecznie tańczący i śpiewający. Późniejsze minstrele utrwalały jednak stereotyp czarnoskórych jako paskudnie brzydkich niewykształconych prostaków, złodziei czy zabobonnych, wiecznych pijaków. Pojawiły się karykatury, które uwypuklały stereotypy o Afroamerykanach.

Takim przykładem, który od lat aż do teraz wzbudza wątpliwości, jest noszenie dredów. Antropolodzy ustalili, że pierwsze dowody świadczące o modzie na skołtunione kosmyki włosów pochodzą z 1800 r. p.n.e. i mają pochodzenie indyjskie. Dredy nosili również starożytni Egipcjanie, Wikingowie, a także plemiona Masajów i Aszanti.

W czym więc tkwi współczesny problem? Otóż obecnie dredy kojarzą nam się z rastafarianizmem. Ruch Rastafari charakteryzuje walka o równouprawnienie ludzi różnych kolorów skóry. Dla Rastafarian dredy są ściśle związane z ich tożsamością pochodzącą z Afryki; są wyrazem sprzeciwu wobec tzw. Babilonu, czyli biało-europejskiego kolonializmu oraz imperializmu, które zniewalają Czarnych.

Wielu twierdzi, że gdy biała osoba ma na głowie dredy, to uznaje się je za element mody. Gdy dredy nosi zaś czarna osoba, wiąże się to często ze stereotypowymi ocenami. Tak było chociażby w przypadku Zendayi, która mając zaledwie 19 lat, pojawiła się w tej fryzurze na czerwonym dywanie podczas gali Oscarów w 2015 roku.

Jak co roku na rozdawaniu statuetek złotych rycerzy kreacje gości ceremonii oceniała prezenterka Fashion Police, Giuliana Rancic. Kiedy na ściance zjawiła się Zendaya dziennikarka nazwała jej kreację następującymi słowami: "wygląda tak, jakby pachniała olejkiem paczulowym i trawką".

Przykładami zachowań utrzymanych w ramach kulturowego zawłaszczenia są również m.in. krótkie dredy Justina Biebera oraz twerkująca na scenie Miley Cyrus, której później przypisywano spopularyzowanie tego ruchu tanecznego. Twerkowanie jest jednak głęboko zakorzenione w czarnej kulturze, a jego początki związane są z Wybrzeżem Kości Słoniowej, gdzie narodził się taniec Mapouka.
Kogo jeszcze oskarżono o zawłaszczenie kulturowe?

Jeśli chodzi o celebrytów, za kulturowe przywłaszczenie zganiono: Katy Perry przebraną za gejszę na koncercie, Karlie Kloss w pióropuszu rdzennych Amerykanów podczas pokazu Victoria's Secret i Selenę Gomez z bindi (red. kropka noszona przez kobiety na terenach będących pod wpływem hinduizmu) na czole.

"Zawłaszczenie" czy "docenienie" kultury?

Odchodząc nieco dalej, problemem samym w sobie nie jest przykładowo założenie czegoś na pozór przypominającego szkocki kilt (spódnice są obecnie popularne wśród mężczyzn). Zgodnie z terminem "zawłaszczenia kulturowego", prawdziwy kłopot jawi się wtedy, gdy idąc na imprezę halloweenową przebierzemy się za rdzennego Amerykanina. Jeśli mielibyśmy zajrzeć na nasze podwórko, obraźliwe okazałoby się przebranie za Roma.

"Cultural appropriation" często sąsiaduje z pojęciem "cultural appreciation", które oznacza docenienie i celebrowanie konkretnej kultury. Między oboma terminami istnieje bardzo cienka granica, biorąc pod uwagę powiedzenie "ilu ludzi, tyle opinii".

Temat rozróżnienia obu zjawisk znalazł się na ustach ludzi wraz z powrotem Adele i jej wywiadem dla "Vogue'a", w którym artystka odpowiedziała na zarzuty zawłaszczenia kultury, kiedy wzięła udział w corocznym Karnawał Notting Hill.

Festiwal zainicjowała diaspora czarnych imigrantów z Karaibów. Osoby urodzone w byłych brytyjskich koloniach osiedlały się na wyspach, gdzie wiodły mniej zamożne życie niż reszta Brytyjczyków. W latach 70. I 80. ludność afrykańsko-karaibska organizowała zamieszki wynikające z wciąż przybierającego na sile rasizmu społecznego i policyjnych represji.

Wydarzenie organizowane na jednej z londyńskich dzielnic czerpie inspirację z Karnawału na Trynidadzie. Ta ceremonia demonstrowała "opór ludności afrykańskiej przeciwko europejskiej dominacji społecznej", ale z biegiem lat utarła się jako synonim dobrej zabawy przy dźwiękach muzyki calypso i świetle odbijających się od tafli cekinów.

Całe zamieszanie wokół Adele wynikło z tego, że rok temu podczas karnawałowej parady na Notting Hill piosenkarka była ubrana w legginsy, złotą biżuterię, biustonosz z flagą Jamajki i żółty pióropusz na plecach, a uczesana była w węzły Bantu. Fryzura ta jest tradycyjnym uczesaniem afrykańskich kobiet.
Czym jest Bantu?

Jak napisała wcześniej w naTemat dziennikarka Ola Gersz, słowo "Bantu" jest wspólnym określeniem od 300 do 600 grup etnicznych w Afryce Południowej używających właśnie języków bantu, które należą do dużej rodziny języków afrykańskich (wśród nich są m.in. suahili czy zulu). Za sprawą kolonizatorów "Bantu" przez dłuższy czasu było równoznaczne ze słowami "rdzenny" i "Czarny".

Krytycy utrzymują, że jako biała kobieta – do tego zamożna i popularna, czyli uprzywilejowana – nie ma ona prawa do czesania się w "czarny sposób".

W rozmowie z "Vogue'em" Brytyjka przyznała, że próbowała świętować kulturę jamajską. – Widziałam wszystkie komentarze, ale jakbym usunęła zdjęcie (red. z Instagrama), to zachowałabym się tak, jakby to się nigdy nie wydarzyło. To się wydarzyło. Całkowicie rozumiem, dlaczego ludzie czuli, że to było nieodpowiednie – wyjaśniła, podkreślając, że "nie pomyślała" przed zrobieniem sobie tej konkretnej fryzury.

Czy było to kulturowe zawłaszczenie, czy docenienia dziedzictwa innej kultury — pozostaje kwestią nie do rozwiązania. Jeśli ktoś poczuł się urażony, to miał do tego pełne prawo.
Czytaj także: Program Polsatu odrzuca zarzuty o rasizm. W "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" nie zrozumiano jednak czegoś ważnego

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut