Też widzicie, ile kosztuje olej rzepakowy? Polacy łapią się za głowę: "Szok, nie mogłam uwierzyć"
- "Miesiąc temu płaciłam za olej kujawski 6.45 zł, teraz 9,99" – punktują internauci. Zamieszczają w sieci zdjęcia cen.
- – Odczuwamy wzrost cen rzepaku. W porównaniu do ubiegłego roku podrożał praktycznie o 100 proc. – mówi nam prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych.
- Ale dlaczego ceny tak poszły w górę? Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, tłumaczy.
W ostatnich dniach media społecznościowe zalały zdjęcia zaskoczonych internautów – ze zdjęciami cen oleju rzepakowego właśnie.
"Miesiąc temu płaciłam za olej kujawski 6.45 zł, teraz 9,99", "U mnie w Lidlu od zeszłego tygodnia 9.00, aż mi oczy z orbit wyszły, bo przed chwilą 6.99", "Właśnie wróciłem ze sklepu. Olej rzepakowy 10,50 PLN" – piszą wzburzeni.
"Żeby olej tyle kosztował?"
Dziś oczywiście wiemy, że drożeje wiele rzeczy. Ale w kwestii produktów spożywczych olej rzepakowy chyba przebił wszystko. Raz, że cena jak z kosmosu. Dwa, że prezydent Andrzej Duda przekonywał w ubiegłym roku, że "w ogromnym stopniu potaniał olej", co Polacy do dziś pamiętają.
Zaskoczenie słyszy także w rozmowach ze znajomymi: – Wszyscy są zszokowani. Jak o cenie, którą widziałam, powiedziałam znajomym, mówili: "Chyba coś ci się przywidziało". Mówiłam: "To chyba dawno nie kupowałaś, czy nie kupowałeś. Idź i zobacz".
Producent rzepaku tłumaczy
No właśnie, mamy polski rzepak. Dlatego zapytaliśmy producentów.
– Właściwie nie wiem, co było pierwsze. Kura, czy jajko. Czy cena oleju determinowała cenę rzepaku, czy odwrotnie – reaguje Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, sam plantator rzepaku. Również kupuje olej w sklepie, widzi, że ceny są wyższe.
Można pomyśleć, że plantatorzy cieszą się z takiego wzrostu.
– Pozornie tak. Do momentu, gdy nie pójdziemy do naszych dostawców środków produkcji. Gdy zamówi pani pierwszą cysternę paliwa, która zamiast kosztować 4,6 zł, kosztuje 5,8 zł za litr. Kiedy pójdziemy kupić nawozy, np. saletrę, która w czerwcu kosztowała 1100-1200 zł, a dzisiaj kosztuje 2800–3000 zł. Przed chwilą odjechał ode mnie przedstawiciel firmy, gdzie zaopatruję się w środki ochrony roślin. Powiedział: Kupuj, bo zaraz będą 20-proc. podwyżki. Czyli radość, że dostajemy za rzepak więcej, blednie, gdy za samą saletrę musimy zapłacić prawie 3000 zł – mówi Juliusz Młodecki.
Ale gdzie jest główna przyczyna? – Wszystko zwalane jest na cenę gazu. Czy tak jest? Nie potrafię odpowiedzieć. Ale jest wysoki popyt na olej wynikający ze spadków produkcji, ze ssania na rynku również paliwowego. W związku z tym zaczęto nam płacić coraz więcej. Kiedyś za taką magiczną cenę dla rzepaku uważaliśmy 2000 zł za tonę. A dziś ci, którzy kiedyś podpisali kontrakty na tę kwotę, to plują sobie w brodę – mówi.Rynek oszalał. Dziś ciśnienie wszystkim podnosi cena nawozów. Ludzi ogarnia wściekłość, bo za tę cenę rzepak powinien kosztować 4000 zł.
– Czy to wynik spekulacji, czy wzrostu popytu? Nie umiem odpowiedzieć – dodaje.
Zapytaliśmy też producenta słynnego Oleju Kujawskiego. Na nasze pytanie, dlaczego cena tak wzrosła i jak wytłumaczyć to przeciętnemu Kowalskiemu, z ZT Kruszwica S.A. otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
Zjawisko wzrostu cen nie ogranicza się tylko do naszej oferty, dotyczy ono całej kategorii olejowej, a także szerzej żywności. Do zmiany cen zostaliśmy zmuszeni przez radykalny wzrost poziomu cen surowca - rzepaku, i dodatkowo pogłębiającego się ograniczenia w jego dostępności, oraz równolegle, przez dynamiczny wzrost kosztów produkcji, w tym energii, opakowań i kosztów pracy. Drożejący produkt to dla nas wyzwanie w relacjach z partnerami handlowymi i konsumentami, stąd robimy wszystko, aby minimalizować skalę podwyżki.
Janusz Piechociński tłumaczy
A olej rzepakowy, jak zwrócił uwagę na Twitterze Janusz Piechociński, jest podstawowym olejem spożywczym sprzedawanym w kraju i stanowi ok. 86-87 proc. rynku olejów butelkowanych.
Jakich? – Koniunktura na wzrost cen żywności na rynku międzynarodowym, bo niektóre produkty są pewną grą spekulacyjną na giełdach – wskazuje.
– Poza tym rosnące koszty transportu. Nagle okazało się też, że w przestrzeni europejskiej jest duża przestrzeń na rzepak, że konkurencja się ograniczyła, że Indonezja redukuje do minimum sprzedaż oleju palmowego – wymienia.Obstawia się zwyżkę cen żywności, co widzą również nasi eksporterzy. Przypomnę, że w wyniku wzrostu cen zbóż na świecie, koniunktury i przy osłabieniu dolara, w ubiegłym sezonie z Polski sprzedano ponad 7,6 mln ton zbóż. Rzadko kiedy mieliśmy takie rekordy. To mi.n. powód tego, że port Gdynia był jednym z nielicznych w ostatnim roku, który zanotował wzrost przeładunków.
– Kiedy rośnie spożycie, rośnie popyt. Rosną ceny na giełdach. Przy rosnących płacach, cenach energii, kosztach transportu, cen opakowań – to wszystko rzutuje na dramatyczną podwyżkę ceny w detalu – wskazuje.
Rzepak jest już nie po 1000 zł z kawałkiem, czy ponad 2000 zł. To tysiąc złotych sezon do sezonu więcej. Widać wyraźnie, że w następnym sezonie raczej spowolnienia tej tendencji wzrostu nie będzie. Może to nie być tysiąc złotych, ale kilkaset na pewno. Jesteśmy w spirali kosztowej. A zapotrzebowanie na olej spożywczy jest na określonym, bardzo wysokim poziomie. Tym bardziej, że nasze gospodarstwa domowe odeszły od smalcu i olej rzepakowy jest podstawowym produktem, choćby przy smażeniu.
Wszystko podrożało
Jakiekolwiek przyczyny by nie były, Kowalski i tak odczuwa to po kieszeni. Drożyznę odczuwamy dziś wszędzie i coraz bardziej.
– Część ludzi to rozumie, bo mówi się o inflacji, media cały czas o tym alarmują. Nie ma dnia, żeby o tym nie mówiły. W tej chwili ciągle mówią o cenie benzyny. Ale fakt jest faktem, że właściwie wszystko drożeje. U nas ludzie najbardziej narzekają na ceny usług. Ostatnio była u nas konsumentka, która wokół nagrobka chciała zrobić posadzkę. Kamieniarz powiedział jej, że dodatkowo musi zapłacić 6 tys., kobieta się załamała. Szok – mówi nam rzecznik praw konsumenta w Szczecinie.