Niemcy wzmacniają patrole na granicy polsko-niemieckiej. "Słychać, że w nocy jest spory ruch"

Katarzyna Zuchowicz
Wójt gminy Gubin wygląda przez okno. – Mam widok na przejście graniczne i stoi tam samochód niemieckiej policji. Od kilku dni widzę te samochody, wcześniej były sporadycznie. Ewidentnie Niemcy wzmogli kontrole – mówi naTemat. O wzmocnieniu patroli i kontrolach mówił szef niemieckiego MSW. Oto jak dziś wygląda dziś sytuacja na polsko-niemieckiej granicy.
Policjanci z Kostrzyna nad Odrą wraz z funkcjonariuszami Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej zatrzymali busa, w którym przewożonych było 34 nielegalnych imigrantów. Fot. Policja Gorzów Wielkopolski/lubuska.policja.gov


Nadodrzański Oddział Straży Granicznej właśnie podsumował bilans ostatnich pięciu dni. W tym czasie, w Świecku i Słubicach, w Gubinie i koło Buczyny (lubuskie) zatrzymano 42 cudzoziemców, którzy niezgodnie z prawem usiłowali przekroczyć granicę, by dostać się do Niemiec. Wśród nich było 11 obywateli Jemenu, 17 Iraku, 8 Somalii, 2 Syrii, 1 Afganistanu i 3 bezpaństwowców.


Przewożeni byli samochodami osobowymi na bardzo różnych tablicach rejestracyjnych. Jedną grupę – jadąc bocznymi drogami – wiózł 26-letni obywatel Uzbekistanu. Kierowcą innego samochodu był 31-letni obywatel Tunezji posiadający legalny pobyt w Szwecji. Auto, którym wiózł pięcioro cudzoziemców, było na szwedzkich numerach.

– To pewna nowość. Wcześniej mieliśmy też dwóch Syryjczyków, którzy mieli niemieckie dokumenty pobytowe, a samochody były na niemieckich numerach. Mieliśmy Polaka, który specjalnie wynajął busa z wypożyczalni i wiózł cudzoziemców. Cudzoziemcy zostali podwiezieni samochodami osobowymi pod granicę, np. do Gubina, czy do Słubic. Wskazano im most, że mogą przez niego przejść. Wykorzystywana jest też autostrada A2, tam również zatrzymujemy osoby, które chcą nielegalnie przekroczyć granicę – wymienia w rozmowie z naTemat mjr Joanna Konieczniak, rzecznik prasowy Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.

"Zatrzymaliśmy blisko 350 osób"


W ostatnich dniach nielegalny transport z imigrantami na autostradzie A2 dodatkowo zatrzymała lubuska policja. Busem, którym kierował obywatel Ukrainy, jechało 41 osób – 20 mężczyzn, sześć kobiet i 15 dzieci. Fiat Ducato był na czeskich numerach rejestracyjnych. Kilka dni wcześniej w Kostrzyniu nad Odrą zatrzymano busa, w którym było 34 imigrantów z Iraku. Kierowcą był obywatel Rumunii. – Wzmożony ruch obserwujemy od połowy września. We wrześniu zatrzymaliśmy 145 cudzoziemców, a teraz mamy już ponad 200. W sumie, do dziś, zatrzymaliśmy blisko 350 osób, a wraz z osobami zatrzymanymi przez policję, jest ich jeszcze więcej. We wrześniu ubiegłego roku osób, które usiłowały przekroczyć polsko-niemiecką granicę niezgodnie z przepisami było 29. Nie zatrzymaliśmy wtedy żadnego pomocnika. A w ciągu ostatnich pięciu dni zatrzymaliśmy aż sześciu pomocników, którym przedstawiono zarzuty – mówi naTemat mjr Konieczniak.

Wszyscy zatrzymani, jak dodaje, deklarują chęć dostania się do Niemiec: – Cudzoziemcy pytani byli, czy nie chcą złożyć wniosków o ochronę międzynarodową w Polsce. Żaden z nich nie wyraził takiej chęci.

I właśnie Niemcy coraz mocniej sygnalizują niepokój związany z sytuacją na granicy z Polską. "Granica polsko-niemiecka stała się punktem zapalnym na białoruskiej trasie przerzutowej nielegalnych migrantów" – pisze "Deutsche Welle".

Tak reagują w Niemczech


W mediach pojawiają się doniesienia, ilu migrantów już się tam przedostało. Jak podaje "DW", od początku roku policja federalna zarejestrowała 6162 nielegalnych wjazdów do Niemiec szlakiem białoruskim. "Punktem centralnym jest granica polsko-niemiecka. Ostatnio w ciągu dwóch dni szlakiem tym przedostało się do Niemiec prawie 500 osób" – czytamy. Tylko w październiku, jak podaje agencja DPA, takich osób było 3751.

Coraz mocniej w tej kwestii wypowiada się szef niemieckiego MSW. W rozmowie z niemieckim "Bild am Sonntag" Horst Seehofer poparł wzmożoną ochronę wschodniej granicy polski. Mówił też o zwiększonych patrolach na granicy – do ochrony granicy wysłano dodatkowo 800 funkcjonariuszami policji federalnej.

"Setki funkcjonariuszy pełni tam obecnie służbę dzień i noc. W razie potrzeby jestem gotów wzmocnić ochronę jeszcze bardziej" – mówił Horst Seehofer w rozmowie z "Bild am Sonntag". Jak podają niemiecka media, Seehofer nie wyklucza też regularnych kontroli na granicy z Polską.

Wysłał też list do szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, w którym dziękuje za skuteczną współpracę służb granicznych, ale też zaoferował wspólne patrole na terenie Polski.

"Problem nielegalnej migracji w coraz większym stopniu dotyka obok innych państw członkowskich Unii Europejskiej także szczególnie Niemcy" – napisał. Zwłaszcza przygraniczną Brandenburgię i Saksonię. W czasie weekendu w niemieckim Guben pojawili się neonaziści, by z maczetami i nożami patrolować granicę. Policja powstrzymała działania około 50 osób. Jak sytuacja wygląda w przygranicznych miejscowościach?

Tak reagują w okolicach Gubina


– Mam widok na przejście graniczne i widzę, że stoi tam samochód niemieckiej policji. Od kilku dni widzę te samochody, a wcześniej były sporadycznie. Ewidentnie Niemcy wzmogli kontrole. Ale poza tym jest spokój. Żyjemy swoimi sprawami. Absolutnie nie ma poruszenia wśród mieszkańców – zastrzega w rozmowie z naTemat Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin.

O akcji neonazistów w Guben, o których rozpisywały się polskie media, nawet nie słyszał.

Opowiada jednak, że wie od mieszkańców o nocnym ruchu samochodów na granicy. – Takie miałem informacje, że zaobserwowano sporo samochodów, które pojawiały się w miejscach, gdzie jest mniej wody w rzece. Zdaniem mieszkańców większy ruch zaczął od momentu, gdy doszło do konfliktu w Białorusią – mówi.

Ruch miał być obserwowany m.in. w okolicach mostu w Markosicach. To niewielka miejscowość przy granicy, gdzie znajduje się stary most, zniszczony w czasie II wojny światowej. Po stronie niemieckiej nagle się urywa. W 2008 roku, jak słyszymy, Niemcy wyszli z inicjatywą, by wybudować tam schody, które przez 13 lat ułatwiały kontakt mieszkańcom po obu stronach Nysy Łużyckiej.

Ale teraz, jak mówi wójt, Niemcy schody rozebrali.

Są miejsca, gdzie można łatwo przejść


Pytamy w Makrosicach. – Ostatnio po stronie niemieckiej wzmocnili ten punkt, stało tam dużo policji. Jak się przechodziło przez most, zaraz ktoś wyskakiwał z krzaków i kontrolował. A 16 października zdemontowali schody i zlikwidowali nam przejście – mówi nam jeden z mieszkańców.

Nigdy nie widział w tym miejscu migrantów. – Na pierwszy rzut oka, z zewnątrz nic nie widać, bo jak coś się dzieje, to się dzieje w nocy. Są jakieś próby przerzucania ludzi, ale nie widać, żeby ktoś chodził po okolicy. W życiu nie widziałem tu ani jednego cudzoziemca. Podejrzewamy tylko, że ktoś ich podwozi. Widać to po samochodach, które podjeżdżają w nocy. Nie muszę wychodzić z domu, żeby je zobaczyć, bo to słychać. To się zaczęło analogicznie do tego, co jest na granicy z Białorusią – twierdzi.

Czy dużo jest takich przejść? – Na pewno jest masa takich punktów na całej długości granicy. Myślę, że co kilka kilometrów są punkty, które są łatwe do przeskoczenia. Jak od nas rzeka idzie w dół, niedługo jest tama. Tam też, jak się mówi, ludzie skakali po mostku. Są odcinki, że jest tak płytko, że można w wodzie po kolana przejść – opowiada.

Wójt gminy Gubin tłumaczy: – W tej chwili Niemcy pobierają wodę z Nysy do zalewania wyrobisk kopalnianych. Są miejsca, gdzie wody jest naprawdę niewiele, można przejść nie mocząc się. Na pewno ci ludzie gdzieś przekraczają granicę. Ale o tym w ogóle się u nas nie mówi. Żyjemy swoim spokojnym życiem – podkreśla wójt.

Mieszkańcy: Jest spokojnie


Polska żyje doniesieniami o migrantach, policja i straż graniczna postawione są w stan gotowości, ale tu wszyscy podkreślają, że jest spokój i nic się nie dzieje.

– W Gubinie jest spokojnie, nic nie zauważyłem. Niektórzy w ogóle są zdziwieni doniesieniami na ten temat. O tym, że neofaszyści zebrali się w Guben, wiem tylko z mediów. Nawet osoby, które pracują w Niemczech, dowiedziały się o tym dopiero ode mnie. Może na wschodzie jest wielka burza, ale nie u nas. Nie zauważyłem, żeby ktoś błąkał się po mieście. Jeśli coś się dzieje, to podejrzewam, że bus podwozi te osoby na granicę, ale my tego nie odczuwamy – mówi naTemat Zbigniew Bołoczko, radny z Gubina.

Twierdzi, że nie widzi wzmożonych niemieckich patroli. – Może stawiają na technikę, na działanie z ukrycia, a nie pokazanie siły? Co jakiś czas nad granicą lata śmigłowiec, ale większych patroli nie widać – mówi.

Pytam w Kostrzyniu nad Odrą. 19 października zatrzymano tam busa, którym przewożono 35 imigrantów z Iraku. Czy odczuwają tam wzmożone patrole po niemieckiej stronie granicy?

Burmistrz miasta podkreśla, że było to jedyne zdarzenie u nich, gdy przed mostem granicznym zatrzymano busa z imigrantami. Poza tym nic takiego, jak wzmożone patrole, nie obserwują.

– Nie widzimy działań ani naszej straży granicznej, ani niemieckiej. Jeśli chodzi o działalność służb, to u nas nic się nie dzieje. A widzielibyśmy to z okna, bo nasz urząd znajduje się na terenie dawnego przejścia granicznego. Gdyby coś się działo, to byśmy byli informowani, choćby dlatego, że straż graniczna potrzebuje pomieszczeń, czy pomocy w zorganizowaniu przejścia, a do nas się nie zgłaszała. Również przekraczając niemiecką granicę, nie odczuwamy żadnych problemów – reaguje w rozmowie z naTemat burmistrz Kostrzyna nad Odrą Andrzej Kunt.

Taki jest stan na dziś. Jak rozwinie się sytuacja na zachodniej granicy, nie wiadomo.