Zimny, zdystansowany, skoncentrowany na sobie, skuteczny. Politycy PO o Donaldzie Tusku

Katarzyna Zuchowicz
– Moim zdaniem Tusk nie jest zaangażowany tak jak w 2005 roku. Tamta przegrana bardzo go wtedy zabolała, to była walka na śmierć i życie. Teraz nic nie musi, jest spełniony – mówi nam jeden z polityków PO. – Lubi rozliczać, pytać co robimy. Jest wymagający. On sam mówi, że w polityce przyjaźni nie ma – stwierdza z kolei inny. Zapytaliśmy w PO, jakim szefem jest teraz Donald Tusk i jak na partię podziałał jego powrót.
Jakim szefem jest Donald Tusk? Jak rządzi partią Fot. Karol Makurat/REPORTER


Donald Tusk wrócił do kraju w lipcu. Oficjalnie na czele Platformy Obywatelskiej stoi od kilku dni. Dla PO to niemal rewolucja, nie tylko wizerunkowo, ale i od wewnątrz.


– W stosunku do poprzedniego przewodniczącego jest ewidentna zmiana na plus. I nie chodzi tylko o sposób zarządzania, chodzi o wszystko. Borys Budka miał ogromny problem z podejmowaniem decyzji, sam o tym mówił w wywiadzie. Teraz problemu z decyzyjnością nie ma. To fundamentalna różnica – reaguje jeden z polityków PO.

Ta decyzyjność to niemal hasło-klucz. Kogo nie zapytać, ona wybija się na pierwszy plan.

– Mam wrażenie, że jest dużo bardziej zdecydowanie, dużo bardziej wyraziście, chyba trochę bardziej jednoosobowo – podsumowuje inny polityk.

Kolejny: – Nie krytykuję Borysa Budki, bo trafił na bardzo trudny czas w polityce. Ale chyba z wszystkimi było za miło i za sympatycznie. A tak się nie da. Nie chodzi o to, żeby przewodniczący był lubiany przez wszystkich i był bratem kamratem. Chodzi o to, żeby szef partii był osobą decyzyjną, wobec której czuje się respekt.

Twierdzi, że powrót Tuska wiele uporządkował w hierarchii w partii. – Nawet jak się rozmawia z jego dawnymi krytykami, którzy przez lata z nim wojowali albo mieli mu coś za złe, to też czuć potrzebę wprowadzenia porządku. U nich też jest poczucie, że bez hierarchii dalej nie pojedziemy. I Donald Tusk taką drabinę hierarchiczną wprowadził. Na pewno jest osobą decyzyjną.

W nieoficjalnych rozmowach słyszymy, że teraz w PO jest porządek, "widać wprowadzenie jakiejś dyscypliny", czuć respekt wobec szefa i energię, której zdają się nie psuć nienajlepsze sondaże – Wcześniej tego nie było. 5. piętro przestało być miejscem sympatycznych spotkań, a stało się miejscem podejmowania twardych decyzji – mówi jeden z polityków.

Gdzie urzęduje Donald Tusk


"5. piętro" to taka "Nowogrodzka" PO. Centrum dowodzenia największej partii opozycyjnej.

– Każdy ma swoją Nowogrodzką. Nasza kwatera główna jest tu. 5. piętro jest w tej chwili zarządzane przez Tuska i to, co się tam dzieje jest wypadkową jego działań – mówi z uśmiechem ważny polityk PO.
Siedziba biura krajowego PO przy ul. Wiejskiej w Warszawie.Fot. Wikimedia Commons
To budynek przy ulicy Wiejskiej w Warszawie, biuro krajowe Platformy Obywatelskiej, rzut beretem od Sejmu. Od lat o "5. piętrze" niewiele się mówiło, zresztą Tusk – jako premier – wcześniej urzędował w KPRM. Dziś politycy PO sami wspominają o nim w niemal każdej rozmowie. Co prawda twierdzą, że wraz z nim na 5. piętrze niewiele się nie zmieniło, ale...

– Nie jest tak łatwo, trzeba umawiać się z wyprzedzeniem. Gdy ktoś chce się spotkać z przewodniczącym, nie ma jak szpilki wcisnąć, tak jest obłożony spotkaniami. Jak się z nim umówić? Nie wiem, chyba przebić ścianę – śmieje się jeden z posłów.

– Ma bardzo napięty kalendarz. Ale jeżeli ktoś sugeruje, że sprawa jest bardzo pilna i wymaga jego interwencji, to jest bardzo otwarty – reaguje osoba z jego otoczenia.

Jak pracuje Donald Tusk


Jak słyszymy, Donald Tusk zazwyczaj jest w Warszawie od wtorku do piątku. W biurze na 5. piętrze pracuje do późnych godzin. Po powrocie do Polski przede wszystkim skupił się na spotkaniach, które odbywają się głównie tu.

– Jeszcze trwa organizacja. Na pewno pierwszy okres to bardzo, bardzo dużo spotkań. Zarówno wewnętrznych, z posłami, z senatorami KO, ale też z różnymi organizacjami. Chodziło o dokładne "zmapowanie" zasobów, które ma KO i które mogą być dostępne po stronie opozycji – mówi jeden z jego współpracowników.

Podobno dużo czasu poświęcił na rozmowy ze wszystkimi działaczami z regionów, żeby rozpoznać sytuację w miastach i powiatach, "sympatie i antypatie, wewnętrzne emocje, układy sił, wpływy, lokalne sukcesy i porażki".

– Robił to, żeby mieć pełną mapę. By móc sprawnie zarządzać, po latach nieobecności musiał rozpoznać partię od nowa. Proszę pamiętać, że wcześniej, gdy zarządzał partią, był premierem. Wtedy miał mniej czasu dla partii – tłumaczy jeden z rozmówców.

Poseł Krzysztof Truskolaski, nowy przewodniczący PO w regionie podlaskim, miał z nim kilka rozmów 1:1: – Donald Tusk ma dużą wiedzę o tym, co dzieje się w regionach. Jest na bieżąco. Z zadowoleniem przyjąłem fakt, że wiedział, co dzieje się w regionie podlaskim. Na pewno wsłuchuje się w to, co się mówi i ma bardzo dobrą pamięć.

Jak Tusk podejmuje decyzje


– Jego styl polega na maksymalnym słuchaniu tego, co ludzie, zwłaszcza znający się na danym obszarze, mają do powiedzenia, wyciągnięciu z tego wniosków i podjęciu szybkich decyzji – tak jednym zdaniem podsumowuje jego zarządzanie polityk bliski "5. piętra". Inny z polityków tak widzi jego styl: – Donald Tusk preferuje styl, w którym osoby, które są gdzieś blisko, są raczej współpracownikami niż partnerami. To ma dobre i złe strony. Plusem jest sprawność i możność podejmowania decyzji w sposób niekwestionowany. Minus pojawia się wtedy, kiedy się mylimy. Bo wtedy okazuje się, że nie ma nikogo, kto jest w stanie powiedzieć, że mogłoby być inaczej.

Przewodniczący PO ma podejmować decyzje w wąskim, nieformalnym, gronie. Wśród najbliższych osób Donalda Tuska politycy PO wymieniają m.in. Bartłomieja Sienkiewicza, Igora Ostachowicza i Pawła Grasia.

– Wiceprzewodniczący partii, sekretarz generalny itp. to grono numer dwa. Zarząd jest gronem formalnym i oczywiście trzeba się z nim liczyć, ale nie należy do bieżącego zarządzania. Donald lubi i odbywa też wiele rozmów, z których także wyciąga wnioski i czasami czerpie inspirację – słyszymy.

– Sam podejmuje decyzje – mówi poseł Sławomir Neumann. – Decyzje zawsze podejmował Donald Tusk i dziś też je podejmuje – dodaje.

Jak rządzi Donald Tusk


Poseł Sławomir Neumann przypomina, że za poprzednich rządów Donalda Tuska sytuacja była inna. Był premierem, miał inną pozycję, inne narzędzia. Teraz to on goni PiS. Po sześciu latach inna jest też Platforma.

– I trochę inny jest Donald Tusk. Ale styl rządzenia się nie zmienił. Ma swoje zdanie, ale na pewno umie zawierać kompromisy. Zawsze potrafił znaleźć balans w Platformie między różnymi rodzinami PO. Myślę, że dzięki doświadczeniu z Brukseli dziś ma jeszcze większą umiejętność do kompromisów. A na pewno – co mnie uderza – po powrocie widać, że ma absolutnie inne horyzonty, inne, globalne spojrzenie na wiele spraw – mówi.

Inny polityk przekonuje, że Tusk ma "nadzwyczajny dar" skupienia się na tym, co najważniejsze i wykrywania tego, co ważne. – On woli zająć się jedną sprawą przez kilka godzin i poważnie ją przenicować niż zajmować się 10 drobnymi. Mam wrażenie, że wielu polityków wokół ma z tym problem. A on wyłapuje i wyciąga to, co ważne, a resztę odrzuca – mówi.

W PO mówią, że zawsze był zdecydowany. – Teraz jest szalenie skupiony na zadaniu, którego się podjął, czyli znalezienia najlepszej strategii, żeby pokonać PiS i przywrócić normalność – mówi polityk z jego bliskiego otoczenia.

Jerzy Borowczak, poseł PO, zastrzega, że może być nieobiektywny, bo Tusk jest jego przyjacielem z czasów studenckich: – Jak już się podejmuje zadania, to zrobi wszystko, żeby się to udało. Nie zaniedba żadnego szczegółu. Działa jak napastnik w piłce nożnej i jak każdy napastnik nie lubi przegrywać. Jego rolą jest zwyciężanie. Strzelać bramki i wygrywać. A jak nie wychodzi, to krzyczy na wszystkich, jeśli któryś z nas zawala. Czy to na boisku, czy w partii – śmieje się.

– Nie odpuszcza tym, od których wymaga, którym zaufał, którzy zobowiązali się do pewnej pracy. Lubi rozliczać, pytać co robimy. Jest wymagający. On sam mówi, że w polityce przyjaźni nie ma – mówi.

Poseł Marek Rząsa z Podkarpacia również czasami grał z nim w piłkę: – Najczęściej wygrywał, ale przegrywać nie lubił. Czy jakoś to okazywał? Na boisku czy w szatni różne
rzeczy się mówi, ale tego się nie powtarza. Na pewno jest dobrym kapitanem. Ważne jest, żeby motywować ludzi, a twarde słowo na boisku może być też motywujące. Niektórzy tego nie lubią, a innych motywuje. Mnie osobiście wola walki do końca i wiara w zwycięstwo bardzo dopinguje, dlatego w drużynie Tuska zostawię na boisku serce.

Jakim szefem jest Donald Tusk?



Tusk potrafi walnąć pięścią w stół, tupnąć nogą? – Ma taki autorytet wynikający z tego, co osiągnął, że raczej nie ma takiej potrzeby. Raczej jest osobą, która dużo dyskutuje, analizuje i na podstawie tych rozmów podejmuje decyzje – słyszę.

Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz, liderka PO w regionie świętokrzyskim podkreśla, że zawsze dobrze jej się z nim współpracowało: – Na pewno jest konsekwentny, realizuje przemyślane plany. Zawsze był twardym gościem, mnie akurat we wszelkich rozmowach czy negocjacjach takie podejście odpowiada. Słucha i jest oczywiście otwarty na rzeczowe argumenty, ale z całą pewnością zawsze siada do stołu z już konkretnym punktem widzenia.
Marzena Okła-Drewnowicz
posłanka PO

To nie są oczywiście komfortowe warunki, dla mnie też nie zawsze bywały, ale lider jest od podejmowania decyzji i musi być poczucie, że wie, co robi. Jak rozmawiałam z nim w naprawdę ważnych sprawach, to wiedziałam, że mnie słucha, nawet jeśli już po oczach widziałam, że się ze mną nie zgadza. Pamiętam sytuacje, w których go przekonałam, po niełatwej rozmowie. I wtedy satysfakcja z przyjęcia rzeczowych argumentów na pewno jest większa.

Poseł Marek Rząsa z Podkarpacia: – To, co będzie robił, spotka się z moją absolutną aprobatą. Na ciężkie czasy potrzebni są mocni przywódcy, a Donald Tusk takim właśnie jest. Pamiętam go jako rządzącego bardzo twardą ręką, ale sprawiedliwą. Gdy trzeba było kogoś skarcić, robił to bez ogródek.
Marek Rząsa
Poseł PO

Czasami przybierało to ton ironiczny, czasami pouczający, nauczycielski, czy ojcowski, na zasadzie: "Zastanów się, czy w dobrym kierunku idziesz". Ale nie miał też żadnych problemów, żeby za dobrą robotę pochwalić. Dziś, po pobycie w Europie, wydaje mi się, że jest bardziej zdolny do politycznych kompromisów.

 Co najbardziej ceni u współpracowników? – Myślę, że lojalność i kompetencje. On nigdy nie miał przywiązania do partyjniactwa – uważa jeden z polityków PO.

Co irytuje Donalda Tuska


– Partactwo. Jeżeli ktoś ewidentnie nieprofesjonalnie do czegoś podejdzie. Jeżeli coś schrzani. Jeżeli widać, że ktoś nie zrobił swojej roboty dobrze. Również lekkomyślność, co widzieliśmy przy okazji urodzin Roberta Mazurka. Jego reakcja była wtedy zdecydowana i stanowcza – mówi jeden z posłów.

Polityk X: – Irytuje go, jak coś nie działa. Jak coś jest fuszerką, gdy jest źle zrobione lub nieprzygotowane. On sam lubi być przygotowany. Gdy np. przygotowuje się do konferencji prasowej, to nie robi tego przez 10 minut, tylko raczej chce mieć dogłębną wiedzę, żeby nikt go nie zaskoczył.

Polityk Y: – Świetnie zna się na ludziach. Ma nadzwyczajny dar wykrywania ściemniaczy i naciągaczy. Potrafi zobaczyć, kto się podlizuje, kto ściemnia, a kto rzeczywiście pracuje. Jak ktoś chce udawać, że np. jest kibicem piłkarskim albo zna się na Gdańsku, on natychmiast to wyczuwa. Przy nim nie ma co udawać kogoś innego, niż się jest. Tusk wyjątkowo wyczuwa fałsz, ściemnianie, udawanie.

Dodaje, że najgorsza jest "świadoma fuszerka": – Inaczej zachowywał się, gdy widział, że ktoś przyznaje się do błędu, a zupełnie inaczej, gdy widzi, że ktoś brnie i udaje. Takie fuszerki to jest coś, co wyjątkowo go irytuje.

Czy w PO boją się/nie lubią Tuska


Ponoć nie wzywa na dywanik, ale nie ukrywa swoich emocji. – Potrafi powiedzieć, co myśli. Jest wtedy dość konkretny. Nie krzyczy, ale gdy coś nie jest tak, jak on chciał, to pojawiają się emocje – mówi jeden z polityków.

Polityk Y: – Bywał wściekły, ale nie wykraczało to poza ostrość reakcji szefa, którą pewnie każdy z nas miał w różnych miejscach pracy do czynienia. To nie był atak furii. Chyba najgorszą rzeczą, którą od niego różne osoby słyszały, to jak mówił: "Nie gniewaj się, ale...". To już znaczyło, że jest skrajnie zdenerwowany. Ale nie krzyczał przy tym, nie wybuchał.

Polityk X: – Nie krzyczy, tylko w dość chłodny sposób pokazuje, że to nie to. To najskuteczniejszy sposób. Celna złośliwość lub inna uwaga jest wystarczająca.

Czy w PO boją się go? – Myślę, że po pierwszych ruchach, szczególnie dla tych, którzy znają go mało, to odkrycie i mieli szeroko otwarte oczy. Zobaczyli człowieka z innej ligi. Myślę, że sporo ludzi ma pietra – reaguje z uśmiechem jeden z polityków.

– Jeszcze zbiera swoją ekipę. Ale widzę, jak moi koledzy się zachowują. Ci, co poszli na urodziny do Roberta Mazurka, to drugi raz nie pójdą. I nie tylko oni. Widzę, że się słuchają – dzieli się obserwacjami poseł Jerzy Borowczak.

Dodaje: – Jeśli są ludzie wokół niego, którzy czują jego styl działania, to razem można zrobić bardzo dużo. Ale jeśli będą się zdarzać ludzie, którzy będą podważać jego kierunek, czy jego zdanie, to im podziękuje. Chyba że większość podziękuje jemu. Sam powiedział nam otwarcie: jeśli wam w większości nie będę odpowiadał, to mnie odwołacie. Ale dopóki mnie wybieracie, to pozwólcie, że jak mnie wybieracie na przywódcę, to będę rządził. Częściej jednak w PO słychać, że to oznaka respektu dla Tuska – bez względu na to, czy się go lubi, czy nie, autorytet ma u wszystkich. Choć w szeregach koalicjantów może być inaczej.

– Przez te prawie 40 lat trochę się zmienił. Spoważniał, czuje więcej odpowiedzialności na plecach, jest dojrzały po wszystkich doświadczeniach. Rozmawiam z kolegami, posłami. Nie spotkałem się z negatywną opinią. Ale jednak 200 osób zagłosowało przeciw niemu. Może nie wszyscy go kochają – zauważa poseł Borowczak. W wyborach wewnętrznych w PO sporym zaskoczeniem było zwłaszcza to, że przegrała dwójka wspieranych przez niego kandydatów.

Krytyczne opinie o Tusku


Wśród krytyków Tuska słychać, że ma być zimny, zdystansowany, skoncentrowany na sobie, ma traktować Platformę jak swoją partię.

– Wszystko opiera się na nim. Minusem ostatnich miesięcy jest raczej to, że poza jego działalnością niewiele się dzieje i widać to gołym okiem, bo inicjatyw, które są obok, jest relatywnie niewiele. Raz na jakiś czas jest inicjatywa Tuska, która zazwyczaj jest skuteczna. Natomiast na pewno brakuje organizacji poza głównymi jego speechami – uważa jeden z polityków. Ale zaraz zastrzega, że PO jest teraz w fazie przeobrażania i wszystko może się zmienić.

– Absolutnie nie jest skoncentrowany na sobie. Jeżeli jest na czymś skupiony to na bardzo konkretnym zadaniu – odpowiadają w jego bliskim kręgu.



W eter poszła wypowiedź senatora PO Antoniego Mężydło, który stwierdził, że, że Donald Tusk w społeczeństwie jest obciążeniem dla Platformy. W rozmowie z naTemat senator zapewnia, że nie jest przeciwnikiem Tuska i na niego głosował. – Po jego powrocie widać, że jest nie do zastąpienia. Przecież myśmy dwa razy szli do dna. Raz w czasie wyborów prezydenckich i dwa jak Borys Budka nas ciągnął w dół. A Tusk przyszedł i mamy efekt. Życzę mu wielkiego sukcesu, ale nie bardzo w niego wierzę – mówi.

Uważa, że gdyby społeczeństwo miało decydować, to Rafał Trzaskowski wygrałby wybory, a przeszłość Tuska obciąża PO. Zastanawia się nawet, czy entuzjazm, który wyczuwa się w regionach, jest autentyczny i nie bardzo w niego wierzy. Ma też wrażenie, że Tuskowi się wydaje, że PO jest jego własnością.

– Na pewno jest bardziej miękki, niż był przedtem. Moim zdaniem nie jest zaangażowany tak jak w 2005 roku. Tamta przegrana bardzo go wtedy zabolała, to była walka na śmierć i życie. Teraz nic nie musi, jest spełniony. Całkowicie zmienił się jego status. Wydaje mi się, że takiej siły do walki już nie ma. Jest bardziej ludzki. Z wiekiem też jest inaczej – zauważa.

– Czy jest nakierowany tylko na siebie? Czasami słyszę, że to wada. Ale nawet gdyby był na siebie nakierowany, to się to opłaca. Tłumaczę w rozmowach, że jeśli wygramy, to Donald Tusk jednocześnie nie będzie premierem, marszałkiem Sejmu, szefem każdego resortu. Będzie mnóstwo przestrzeni dla wszystkich. Nawet jeśli jego jedynym celem byłoby wygranie z Kaczyńskim i zostanie premierem, po prostu warto mu pomagać. Odniósł sukces osobisty i jego sukces zawsze ciągnął za sobą PO – uważa poseł Sławomir Neumann.

Podkreśla: – To jest jego partia. On ją tworzył, zostawił na chwilę i wrócił, bo partia go potrzebowała. Tym powrotem Donald Tusk uratował Platformę. Gdyby nie wrócił, może byśmy dziś rozmawiali o zupełnie innych scenariuszach. Dziś mamy PO, która ma stabilne, mocne poparcie i jest dobrym fundamentem do budowy siły, która za dwa lata wygra w wyborach.
Sławomir Neumann
Poseł PO

To jest absolutnie tylko i wyłącznie zasługa Donalda, który jest w stanie zebrać ludzi, przerwać wewnętrze podziały i wojny i pójść o krok dalej. Pod tym względem jest to jego partia. I nie jest to nic złego. Opozycja potrzebowała dziś człowieka, który wie czego chce, wie jak to zrobić i umie opowiedzieć o tym ludziom.

Osoba z bliskiego otoczenia: – On bardzo mocno zdaje sobie sprawę z tego, jaka odpowiedzialność za PO i za rolę PO w polskim życiu publicznym na nim ciąży. Z takiej perspektywy bardzo mocno identyfikuje się z Platformą. – To jest trochę jak na polu bitwy. Bezwzględność jest trochę w nie wpisana. Ciężko byłoby funkcjonować, gdyby jego kierowanie partią opierało się na tym, kogo się lubi. Trzeba podchodzić na zimno i jest to raczej dobra cecha. Wydaje mi się, że silne przywództwo jest lepsze niż takie, które nie jest w stanie podejmować kluczowych decyzji i szybko reagować – słychać jeszcze w partii.

Efekt Tuska widać w regionach



– Oczywiście, że czuć zmianę. Od samego początku, od jego powrotu, czuć wielki optymizm. Wrócił człowiek, który ma charyzmę i potrafi wygrywać. W walce z PiS potrzebny jest taki człowiek jak on – bezkompromisowy, twardy zawodnik, stawiający cel i z niego rozliczający. Donald potrząsnął wszystkimi strukturami – mówi poseł Marek Rząsa z Podkarpacia, który w Przemyślu szefuje kołu PO.

I dodaje: – Widzę, jaka jest energia w ludziach. Wcześniej przysypiali. Mówiłem, że mamy różne programy, zachęcałem. Reagowali: "Wszystko bardzo ładnie, tylko co z tego? Nie istniejemy, notowania nam spadają".
Marek Rząsa
Poseł PO

Przyszedł Donald i momentalnie zmieniło się spojrzenie ludzi. Naprawdę jest duży optymizm. Zwłaszcza tu na Podkarpaciu potrzebowaliśmy takiego pozytywnego impulsu.

Poseł Borowczak: – Do mnie zgłasza się dużo osób, pytają, do jakiego koła się zapisać. Ludzie chcą się włączyć, piszą listy. Wcześniej nic takiego nie było. Zgłaszają się też przedsiębiorcy.

Dlaczego wrócił Tusk


Ratować Polskę, ratować partię, czy osobista chęć pokonania Jarosława Kaczyńskiego?

– Nie wierzyłem w jego powrót. Mówiłem, że nie ma racjonalnych argumentów, by wrócić. Miał przecież dobrą pozycję, miał wszystko, gdyby został w Brukseli, miałby tysiąc możliwości funkcjonowania. Wrócił, żeby pomóc, żeby wygrać. Nie widzę tu żadnych osobistych przesłanek – uważa poseł Neumann. – Wrócił po to, żeby budować Platformę, która pokona PiS. Wierzy, że te wybory parlamentarne, kiedykolwiek one będą, to może być ostatnia szansa, żeby pokonać PiS i przywrócić normalność. Z perspektywy brukselskiej widać to bardzo ostro. Widział, jak rujnowany jest wizerunek Polski i jej szansa na arenie międzynarodowej. Myślę, że kierowała nim odpowiedzialność za to, co dzieje się w Polsce i niezgoda na to, co się dzieje i jak PiS niszczy Polskę – mówi osoba z jego otoczenia.

Najlepiej jednak wie on sam.