Tak radna PiS załatwiła sobie stanowisko w rządzie? Wyciekł mail, jaki miała wysłać do Dworczyka
O Oldze Semeniuk w ostatnich dniach jest wyjątkowo głośno. Wiadomością poprzedniego weekendu było to, że działaczka PiS została przewodniczącą Polskiej Agencji Kosmicznej, mimo braku jakichkolwiek kompetencji w tym zakresie. Teraz w ramach kolejnej odsłony afery mailowej wyciekła korespondencja mogąca wskazywać, w jaki sposób Semeniuk trafiła do rządu.
- Afera mailowa: wyciekł domniemany mail Olgi Semeniuk do Michała Dworczyka
- Radna PiS z Warszawy po porażce w wyborach parlamentarnych miała prosić o stanowisko ministerialne w resorcie rozwoju
- Nieco ponad dwa miesiące po domniemanej korespondencji Semeniuk trafiła do rządu
To było tuż po wyborach parlamentarnych, w których stołecznej radnej PiS nie udało się uzyskać mandatu. Wyborczą porażkę najwyraźniej przeżyła bardzo mocno, szczególnie bolało ją to, że do Sejmu weszła Klaudia Jachira, a nie ona. Na Twitterze warszawiakom wygrażała: "Warszawa przegrała autentyczność! Zrobię wszystko, byście nie mogli oderwać ode mnie wzroku i słuchu!".
Czytaj także: "Wyborcy KO lubią syf". Kuriozalne słowa kandydatki PiS – obraziła się, bo jej nie wybrali do Sejmu
Niedługo po tych pełnych emocji wynurzeniach na Twitterze Semeniuk miała napisać do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka:
Odpowiedź podpisana "M" brzmiała krótko: "Działamy"."Michał,
zgodnie z rozmową, dla mnie jedyną opcją przetrwania w polityce samorządowej jest:
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. Działką dla mnie, którą uważam za możliwą do udźwignięcia są fundusze europejskie w jednostkach samorządu terytorialnego".
Fot. poufnarozmowa.com
Nieco ponad dwa miesiące od tej korespondencji Olga Semeniuk trafiła do rządu. 2 stycznia 2020 została powołana na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju. To nie pierwszy mail ujawniony w ramach afery, który może wskazywać, jak za rządów PiS załatwiane są intratne stanowiska. W sierpniu opublikowany został mail zaczynający się od słów: "Cześć, wujku". Adresatem był Joachim Brudziński. Nadawca prosił o załatwienie pracy "w obrębie Rzeszowa".
Rządzący konsekwencje nie komentują treści ujawnianych listów. Tłumaczą, że jest to "atak cybernetyczny i dezinformacyjny prowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej".
Czytaj także: Okropne słowa w nowej wiadomości z afery mailowej. Dworczyk miał użyć dewizy Waffen SS
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut