Posłowie KO wyliczyli, ile kosztuje "kupienie jednego posła przez PiS". Kwota robi wrażenie

Weronika Tomaszewska-Michalak
Posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba podczas wtorkowej konferencji podali swoje wyliczenia, z których wynika, że PiS miało "wykupić" Lecha Kołakowskiego funkcją doradcy prezesa BGK, za pensję 35 tys. złotych, aby zapewnić klubowi większość sejmową.
Dariusz Joński Michał Szczerba. Fot Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Dariusz Joński i Michał Szczerba 2 listopada przedstawili wnioski kolejnej kontroli poselskiej. Tym razem zajęli się sprawą posła PiS Lecha Kołakowskiego.
Czytaj także: Szczerba i Joński mają nowe fakty ws. respiratorów. Za takie oszustwo na VAT grozi 25 lat więzienia
– Wszyscy mamy świadomość, że PiS bezwstydnie handluje stanowiskami i funkcjami państwowymi, szczególnie odrażający obraz zobaczyliśmy, kiedy stracił większość – mówił Michał Szczerba.

Posłowie KO postanowili przeanalizować kariery tych polityków PiS, którzy najpierw odeszli z klubu, a później do niego wrócili "dzięki nowym propozycjom". – Dziś będzie pierwszy odcinek naszej prezentacji, ale mamy do czynienia z najbardziej bezwzględna korupcją polityczną po 1989 roku – dodał Szczerba.


Joński i Szczera przeanalizowali karierę Lecha Kołakowskiego


Członek KO podkreślił, że pierwszym przykładem jest kariera Lecha Kołakowskiego, który w listopadzie 2020 roku opuścił klub PiS, twierdząc, że nie realizuje on programu rolnego, a 1 lipca 2021 ogłosił (wraz z prezesem Jarosławem Kaczyńskim), że jednak wraca.

Dariusz Joński zaznaczył, że przed 1 lipca br. PiS stracił formalną większość, stąd miały zostać podjęte intensywne kroki w sprawie Kołakowskiego. – Wraz z powrotem do PiS pan poseł zostaje jednocześnie doradcą prezesa zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego – powiedział Joński.

Dodał, że miesięczna pensja posła PiS, jak wynika z różnicy kosztów między okresem gdy prezes BGK miał trzech doradców, a okresem, gdy ma czterech (po dołączeniu Kołakowskiego), wynosi 35 tysięcy złotych.

– Trzech doradców kosztowało BGK 37 tysięcy, a czterech doradców kosztowało 72 tysiące złotych. Z tego wynika wprost, że nowy doradca, który pojawił się w lipcu, kosztował BGK 35 tysięcy złotych – podawał wyliczenia Joński.

– Prawdopodobnie wyglądało to tak, że poseł Kołakowski zamknął się z prezesem PiS w pokoju i zaczęli karcianą zabawę. Jak padła kwota 35 tysięcy, poseł Kołakowski powiedział "Makao" – przypuszcza Szczerba.
Czytaj także: Poseł wrócił do klubu PiS rezygnując z uposażenia. Ujawniono, jaką dostał posadę
Kołakowski jako doradca w BGK ma mieć jeszcze dodatkowe świadczenia – samochód służbowy i prywatną opiekę medyczną. – Dlatego od początku lipca poseł Kołakowski zrezygnował z uposażenia poselskiego i pobiera wyłącznie dietę poselską – tłumaczy Joński.

Zwrócił uwagę, że uposażenie poselskie w lipcu 2021 wynosiło 8 tys. złotych, więc Kołakowski jako doradca zarabia czterokrotnie więcej. – Ponadto doradcy prezesa BGK otrzymują zwykle roczną premię w wysokości zazwyczaj dwukrotności wynagrodzenia miesięcznego – podał Szczerba.

– Pokazujemy to dlatego, żeby udowodnić, że Jarosław Kaczyński tylko obiecywał, iż idzie do władzy, aby było bardziej sprawiedliwie – nadmienił polityk.– Przekupił posła kwotą 35 tysięcy złotych, jak tego inaczej nie nazwać, jak korupcją polityczną za publiczne pieniądze – wtrącił Joński.

Lech Kołakowski nie chciał komentować tej sprawy. – Jak ktoś zazdrości, niech się weźmie za robotę – przekazał jedynie, cytowany przez portal Interia.
Czytaj także: Finał afery respiratorowej. Po cichu zapadła decyzja prokuratury

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut