Poruszający list rodziny zmarłej 30-latki. Najbliżsi Izabeli mają do wszystkich jedną prośbę

Anna Świerczek
W sobotę pod hasłem "Ani jednej więcej" odbyły się w wielu polskich miastach marsze upamiętniające tragicznie zmarłą Izabelę, która trafiła do szpitala w Pszczynie w 22. tygodniu ciąży. Najbliższa rodzina pani Izabeli wystosowała list, w którym podziękowała za słowa wsparcia i współczucia. Bliscy 30-latki zwrócili się też do wszystkich, którzy chcą im pomóc, z jedną konkretną prośbą.
Najbliższa rodzina 30-letniej Izabeli wystosowała list, w którym podziękowała za słowa wsparcia i współczucia Fot. Wojtek Laski/East News

Tragiczna śmierć 30-letniej Izabeli wywołała falę oburzenia i protestów. W sobotę w całej Polsce zorganizowano marsze pod hasłem "Ani jednej więcej" upamiętniające ciężarną kobietę, która w połowie września zmarła w szpitalu w Pszczynie.

Uczestnicy manifestacji wyrazili też swój sprzeciw wobec prawa aborcyjnego, które zaostrzono w Polsce 22 października 2020 roku na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Po tragicznej śmierci pani Izabeli wiele osób zaoferowało swoją pomoc dla najbliższych 30-latki. Rodzina postanowiła zareagować na słowa wsparcia w oficjalnym liście, który opublikowała na Facebooku ich pełnomocniczka Jolanta Budzowska.


Bliscy zmarłej przekazali w oświadczeniu, że "pragną z całego serca podziękować za słowa wsparcia i współczucia, jakie płyną do nich zewsząd". Jak podkreślono, rodzina "jest także niezmiernie wdzięczna za otrzymywane propozycje wsparcia finansowego, zorganizowania zbiórek pieniężnych czy przesłania upominków".

Ponieważ jednak bliscy są zdania, że "wśród bezmiaru ludzkiej krzywdy" są na pewno osoby będące w większej niż oni potrzebie finansowej, poproszono, aby ewentualne wpłaty kierować na rachunek Fundacji Między Niebem a Ziemią, która pomaga rodzinom dzieci nieuleczalnie chorych.

Śmierć 30-letniej Izabeli z Pszczyny


O tragedii 30-letniej Izabeli poinformowała w ubiegłym tygodniu mec. Jolanta Budzowska. Ciężarna kobieta w połowie września trafiła do szpitala w Pszczynie z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godz. pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka.

Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. 30-latka pozostawiła męża i córkę. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży i przyjęli postawę wyczekującą ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakazujący aborcji z przyczyn embriopatologicznych.

Podkreślmy, że również sama pacjentka w SMS-ach wysyłanych do matki pisała, że lekarze czekają na śmierć płodu. "Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć" – pisała do swojej mamy 30-letnia Izabela

Sprawę bada obecnie prokuratura. Kontrolę w placówce rozpoczął też Departament Kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. 5 listopada szpital w Pszczynie zawiesił realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu pacjentki w szpitalu.
Czytaj także: Jest decyzja szpitala. Dwóch lekarzy zawieszonych po śmierci 30-latki w Pszczynie

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut