"Minuta ciszy dla Izy" w Krakowie. Poruszające sceny z drugiego dnia protestów po śmierci 30-latki
Tragiczna śmierć 30-letniej Izabeli wstrząsnęła opinią publiczną. 6 i 7 listopada w całej Polsce zorganizowano marsze pod hasłem "Ani jednej więcej" upamiętniające młodą kobietę w ciąży, która w połowie września zmarła w szpitalu w Pszczynie. W niedzielę jedna z większych demonstracji odbyła się w Krakowie. Manifestujący przeszli m.in. ulicą Franciszkańską, gdzie mieści się krakowska kuria.
- Po hasłem "Ani jednej więcej" odbyły się w całej Polsce manifestacje zorganizowane po śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny
- 7 listopada jedna z największych demonstracji miała miejsce w Krakowie
W sobotę największy protest pod hasłem "Ani jednej więcej" odbył się na ulicach Warszawy. Z kolei w niedzielę jedna z głównych manifestacji miała miejsce w Krakowie. Na rynku w stolicy Małopolski zebrały się tysiące osób, skandujące: "Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama".
Przed wymarszem tłumy protestujących w Krakowie uczciły pamięć 30-letniej Izabeli minutą ciszy. Na zdjęciach i nagraniach udostępnianych w mediach społecznościowych widać tysiące zapalonych lampek i latarek ku czci zmarłej kobiety.
Manifestujący ruszyli ulicą Grodzką w stronę siedziby krakowskiej kurii przy ulicy Franciszkańskiej. Na czele pochodu szły osoby trzymające baner z napisem: "Legalna aborcja bez kompromisów". Następnie zebrani skierowali się w stronę krakowskiej siedziby Prawa i Sprawiedliwości, gdzie kontynuowano protest i wznoszono okrzyki.
Zebrani wykrzykiwali hasła: "Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama", "Solidarność naszą bronią", "Kiedy państwo mnie nie broni, swoje siostry będę chronić", a także hasło przewodnie protestu – "Ani jednej więcej".
Podkreślmy, że niedzielne manifestacje zorganizowano także przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze, w Bielsku-Białej na placu Chrobrego, w Pabianicach, Pruszkowie, Jeleniej Górze czy też w Gnieźnie.
Śmierć 30-letniej Izabeli z Pszczyny
O tragedii 30-letniej Izabeli poinformowała w ubiegłym tygodniu mec. Jolanta Budzowska. Ciężarna kobieta w połowie września trafiła do szpitala w Pszczynie z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, wszystko wskazuje na to, że medycy czekali na obumarcie płodu, żeby nie robić aborcji, a w tym czasie u Izabeli rozwinęła się śmiertelna sepsa.
30-latka pozostawiła męża i osierociła córkę. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży i przyjęli postawę wyczekującą ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakazujący aborcji z przyczyn embriopatologicznych.
Sprawę bada obecnie prokuratura. Kontrolę w placówce rozpoczął też Departament Kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. 5 listopada szpital w Pszczynie zawiesił realizację kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu pacjentki w szpitalu.