Czy PSL żałuje wpuszczenia Mejzy na listy wyborcze? Pasławska: Nie można być nikogo pewnym

redakcja naTemat
Wiceprezeska PSL Urszula Pasławska była gościem podcastu Anny Dryjańskiej "poliTyka". Posłanka skomentowała rosnącą inflację, pomysł rządu na rejestr ciąż, a także odpowiedziała na pytanie, czy PSL ma kaca moralnego po wpuszczeniu na listę wyborczą Łukasza Mejzy, dziś wiceministra sportu, któremu zarzucane są nieprawidłowości finansowe i oszukiwanie rodziców chorych dzieci.
Urszula Pasławska fot. Artur Szczepanski/REPORTER


Anna Dryjańska: Zacznijmy od inflacji. Czy pani ją w ogóle zauważyła?

Urszula Pasławska: Ja prowadzę dom wielopokoleniowy, mam i babcię, i ciocię, i małe dzieci, w związku z tym koszty życia rosną horrendalnie. Widzimy ten wzrost kosztów, chociażby na jedzeniu, ale również na lekach, również na artykułach higienicznych…

Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy jest jeden emeryt i żyje z jednej, niskiej emerytury, a takie sytuacje są i trzeba je sobie wyobrazić. Myślę, że poziom ubóstwa statystycznie bardzo wzrośnie po tym kwartale.

Na Twitterze pisze pani, że “rząd rozkręcił inflację”. To brzmi trochę jak spiskowa teoria dziejów. O co chodzi?

To jest w ogóle taki sposób funkcjonowania rządu Prawa i Sprawiedliwości: najpierw zabrać, a później łaskawie dać i pokazać, jakim jest dobrodziejem. 9,5 miliarda złotych – tyle pieniędzy wpłynęło do końca września do budżetu państwa z inflacji.

Mówił o tym pan wiceminister Sebastian Skuza podczas posiedzenia Senatu. I dokładnie te pieniądze mają być przeznaczone na walkę z inflacją, czyli na krótkoterminowy projekt, 3–4 miesiące zmniejszenia akcyzy, zmniejszenia VAT–u.

O ile dzisiaj sama polityka zmniejszania przychodów państwa, czy rezygnowanie z przychodów państwa na rzecz zmniejszania inflacji jest właściwa, o tyle państwo powinno działać roztropnie, długoterminowo i to powinno być efektywne.

Taki jeden strzał spowoduje tylko większy chaos i nakręci spiralę, tym bardziej że od 1 stycznia szanowni państwo czekają nas nowe podatki.

Jaki jest w takim razie pomysł Polskiego Stronnictwa Ludowego, bo oczywiście łatwo będąc opozycją krytykować, ale co powinni zrobić rządzący?

Rządzący trochę skorzystali z naszego projektu, tylko zrobili to oczywiście źle, ponieważ my złożyliśmy ustawę, która obniża VAT i akcyzę na paliwo i energię. VAT miałby wynosić 8 proc. Miał to być projekt długoterminowy, to znaczy na czas trwania pandemii.

Rok temu złożyliśmy inny projekt, bardziej systemowy, mówiący o obniżce VAT-u z 23 na 15 proc. i z 8 na 5 proc. Takie działanie zapewniłoby zmniejszenie inflacji, ale również nie zahamowałoby rozwoju. W związku z tym de facto opłacałoby się to państwu. Taka polityka byłaby przewidywalna i efektywna.

Działania ad hoc, na trzy miesiące, nie przyniosą w mojej ocenie żadnego efektu.

Dodam jeszcze, że ważną kwestią jest podniesienie stóp procentowych. Proszę zauważyć, że kilka tygodni temu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe, które de facto nic nie dały, a spowodowały podrożenie kredytów, czyli młode rodziny, które spłacają kredyt mieszkaniowy, dzisiaj są w jeszcze gorszej sytuacji. Również inwestorzy i przedsiębiorcy mają dziś utrudniony dostęp do kredytów – to również sprzyja pogłębianiu inflacji.

Tylko że rząd proponuje tarczę antyinflacyjną: bardzo szeroko komunikuje w TVP i mediach społecznościowych, że taka osłona przed inflacją będzie.

To jest taka polityka od ściany do ściany, bo z jednej strony trzy miesiące rzeczywiście obniżki części podatków, wsparcie dla wybranych, a z drugiej strony podwyżki kosztów pracy dla przedsiębiorców. Wiemy, że ZUS rośnie, najniższa krajowa rośnie, no i nowe podatki związane z Nowym Ładem – to się nie broni i to nie może przynieść właściwego efektu, który obniży inflację.

To przyniesie być może efekt polityczny, ponieważ znowu PiS coś da: najpierw zabrał, a później da wybranym. W związku z tym wydaje mi się, że tylko na to liczy dziś Morawiecki.

Czy macie państwo w PSL kaca moralnego związanego z Łukaszem Mejzą? Nowy wiceminister sportu dostał się do Sejmu z listy PSL, co prawda z innego województwa niż pani, pani jest warmińsko–mazurskie, on lubuskie, no ale fakt faktem: dostał się z list PSL do Sejmu, a teraz cały czas wychodzą o nim nowe informacje, bardzo niepokojące. Niepokojące etycznie, niepokojące finansowo – jak pani się zapatruje na to? To był wasz kandydat.

Koalicja Polska jest złożona z wielu członów, wiele podmiotów i organizacji tę Koalicję Polską tworzy. My również w wyborach w 2019 roku współpracowaliśmy z Bezpartyjnymi Samorządowcami, którzy mieli być nową jakością, bardzo transparentną. I oni właśnie wskazali pana Mejzę.

Ale żeby było uczciwie trzeba powiedzieć, że wspierał go zarówno Wadim Tyszkiewicz, jak i Paweł Kukiz…

W związku z tym być może jest tak, że on wszystkich oszukał. Być może jest też tak, że w polityce nigdy nie ma pewności. Proszę zauważyć: jest poseł Ajchler z Platformy Obywatelskiej, który dostał się z Platformy, wiele kadencji był posłem PO, a dzisiaj głosuje jak PiS. W związku z tym nie można pewnie być nikogo pewnym, ale takie sytuacje rzeczywiście bardzo rozczarowują i odbierają wiarę w ludzi.

A czy jest jakiś sposób na to, żeby im zapobiec? Jakiś sposób weryfikacji swoich członków? Nie chcę tego przyklejać do PSL–u absolutnie, bo przecież w Lewicy była też taka sytuacja, gdy posłanka Pawłowska wyemigrowała przez Porozumienie Gowina do PiS–u, więc to się zdarza wszędzie, ale czy jest jakiś sposób, by do takich sytuacji nie dochodziło? Bo wyborcy są wściekli.

Powiedziałabym, że rękojmia za daną osobę jest właściwie chyba niemożliwa. Opieramy się zawsze na rekomendacjach, jeżeli rekomenduje osobę organizacja, która wnosi – i widać to po działaniach – nową jakość, to znaczy, że trzeba do kogoś mieć zaufanie.

Natomiast wydaje mi się, że w tej sprawie, po wejściu pana Mejzy do Sejmu, na pewno zawiodły służby, bo każdy wiceminister, zanim dostanie nominację na wiceministra, jest poddawany tak zwanej wirówce.

Służby sprawdzają wszystkie dokumenty, rozmawiają nawet z sąsiadami. Takie sytuacje też miały miejsce, tutaj ewidentnie nie było tej wirówki i ten pan albo nie przeszedł tej procedury, albo był przymus i konieczność, by ta procedura zakończyła się pozytywną oceną.

Łukasz Mejza mówi wprost "wisi na mnie rząd". Uważa pani, że jego dymisja jest możliwa? Czy to jest w ogóle realny scenariusz?

Prawo i Sprawiedliwość specjalnie nie ma wyjścia, ponieważ oni w 2015 roku, ale nawet teraz, wielokrotnie, przynajmniej w tej sferze werbalnej, słownej, mówią o czystych rękach, mówią o transparentności, przejrzystości, o działaniach antykorupcyjnych, a tu mamy zaprzeczenie tych wszystkich słów.

W związku z tym, jeśli nie chcą tracić lawinowo – bo już tracą – to pewnie wyrzucenie Mejzy z rządu będzie takim sposobem, ale to też pokazuje, na jakich ludziach dzisiaj opiera się większość sejmowa, jak bardzo jest chwiejna, jak bardzo uzależniona od humorów i nastrojów różnych polityków, i jak szybko może zostać zmieniona.

Polityka w ostatnim czasie rozgrzewa się od tematu rejestru ciąż, który zamierza wprowadzić rząd. Rząd oczywiście mówi, że to wszystko jedynie dla celów badawczych, statystycznych, że nie będzie to miało żadnego znaczenia, nikt tutaj nie będzie robił polowania na czarownice. Jednocześnie w Sejmie będzie rozpatrywany projekt 25 lat więzienia dla kobiety za aborcję. Jak się pani z tym czuje jako kobieta i jako posłanka?

Czuję się bardzo źle, spotykam się z wieloma kobietami, w ostatnim czasie odbyłam kilkadziesiąt spotkań właśnie z kobietami, z różnymi organizacjami pozarządowymi, i właściwie wszędzie podejmowany był ten temat.

Tutaj panowie ministrowie mówią, że nic się nie zmieni, dane zostaną tylko scyfryzowane. To jest nieprawda.

Po pierwsze osoba, kobieta, która idzie prywatnie do ginekologa, również będzie wciągnięta do rejestru elektronicznego. Idzie też po to, żeby mieć w jakimś sensie pewną anonimowość – to nie będzie możliwe.

Po drugie my jako kobiety już nie ufamy temu rządowi, bo już tyle złego zrobił. Wiemy, jakie mają intencje, w związku z tym to jest sposób na kontrolę kobiet, ale również na kontrolę lekarzy. Dzisiaj, szanowna pani redaktor, szanowni państwo, w przychodni nie rządzi lekarz, dzisiaj decyduje i rządzi prokurator. To jest wielka tragedia kobiet.

Jak pani zagłosuje ws. projektu 25 lat więzienia za aborcję i jak zagłosują pani koledzy? Macie już państwo wspólne stanowisko w tej sprawie?

Nie no, wydaje mi się, że tutaj nie ma żadnej przestrzeni do dyskusji na temat uwiarygadniania w ogóle takiej koncepcji. Jest to surrealistyczny projekt, myślę że nawet do głowy nikomu nie przyjdzie, aby głosować za poparciem takiego projektu.

Konserwatyści to są ludzie, którzy myślą w sposób otwarty, są otwarci na różne poglądy i różne opinie, ale też realizują swoje wartości. Tą wartością z całą pewnością jest też szacunek do drugiego człowieka.