Chcesz połączyć się po śmierci z naturą? To lepiej nie umieraj w Polsce

Patrycja Wszeborowska
– Miejsc na cmentarzach zaczyna dramatycznie brakować. Zbliżamy się do granicy, której przekroczenie będzie oznaczać, że nagrobki będą bardziej liczne niż ludzie wciąż chodzący po świecie. Ekologiczne metody pochówku to remedium na te problemy – twierdzi Dorota Karkosińska, manager Pogotowia Pogrzebowego. Grobowce „blisko natury” to jednak nie tylko ratunek dla planety, ale również dla naszych portfeli.
Marzysz, by po śmierci połączyć się z naturą? A może chcesz, by twoje prochy zostały rozsypane w lesie, nad morzem czy w górach? W Polsce na marzeniach się skończy. 123rf.com

Na polskich cmentarzach ciasno i drogo

Polska trumnami stoi. Dosłownie i w przenośni. Po pierwsze: w branży trumniarskiej jesteśmy prawdziwym europejskim liderem, zdobywszy szturmem rynek niemiecki i skandynawski. Po drugie: na naszych cmentarzach jest coraz ciaśniej.
– Jeszcze nie tak dawno temu w Polsce była tradycja, by każdemu bliskiemu zmarłemu stawiać oddzielny grób. W efekcie miejsca na cmentarzach kończyły się bardzo szybko i dziś coraz częściej widzimy odmienne podejście. Ludzie zaczynają gromadzić zmarłych w jednym grobowcu, sprowadzając szczątki z różnych części Polski – opowiada nam Dorota Karkosińska, krajowy manager Pogotowia Pogrzebowego, jedynej ogólnopolskiej infolinii pomagającej zorganizować pogrzeb osobom, którym zmarł ktoś bliski.


Jednocześnie każde kolejne miejsce na cmentarzu to nie przelewki dla domowych budżetów. Na przykład: roczna opłata za pojedynczy grób na cmentarzu w Warszawie może wynosić nawet 145 zł. A ceny wciąż rosną, bo miejsc na cmentarzach brakuje.

Jednak najbardziej bolesne dla kieszeni jest urządzenie samej ceremonii pogrzebowej. – Najwięcej telefonów otrzymujemy od osób, które mają problem z opłaceniem pogrzebu, nawet w przypadku otrzymania 4 tys. złotych zasiłku. Jeśli osoba będzie chować zmarłego w jakiejś małej gminie, to może się zmieści w tej kwocie. Ale jeśli jest to np. Warszawa, to nawet na miejsce na cmentarzu nie wystarczy – mówi przedstawicielka Pogotowia Pogrzebowego.

Tymczasem polska mentalność każe zmarłych chować z pompą. Trumna powinna być ładna, ozdobna, a żegnanie zmarłego bogate i godne. – W niektórych częściach Polski ludzie wciąż są przekonani, że kremacja, która jest tańszym sposobem pochówku, jest przeznaczona dla osób w jakiejś kwestii „gorszych” – twierdzi Dorota Karkosińska.

Rozwiązaniem mogą być pochówki ekologiczne, które są nie dość, że tańsze, to przyjazne środowisku. Pozostaje tylko jeden problem: w Polsce na obecną chwilę formalnie nie istnieją.

Pochówek ekologiczny? Na razie nie w Polsce

Na co dzień, gdy mówimy o ekologii, raczej nie wspominamy o branży pogrzebowej. Interesują nas reklamówki foliowe, samochody elektryczne czy slow fashion. A przecież pogrzeby to wręcz tony nieekologicznego materiału, który codziennie zakopujemy w ziemi.

– Tradycyjne pochówki w Polsce opierają się na wystawnej trumnie. Jest ona zwykle drewniana, ale lakierowana, przez co jej rozkład w ziemi trwa dużo dłużej i wydziela szkodliwe związki do gleby. Taka trumna zawiera także dużo sztucznych elementów, jak chociażby wyłożenie, które zwykle jest wykonane z syntetycznych materiałów – zauważa Dorota Karkosińska.

Również zmarłych ubieramy tradycyjnie w eleganckie ubrania, które prawdopodobnie nie są uszyte z naturalnych materiałów. Ale kto patrzy na metki, kiedy stoi przed perspektywą pożegnania kogoś bliskiego?

– Temat pochówku ekologicznego jest jeszcze bardzo odległy w naszym kraju. Do tej pory nie otrzymaliśmy ani jednego zgłoszenia z pytaniem o taką usługę – przyznaje przedstawicielka Pogotowia Pogrzebowego. – W Polsce jedyną eko opcją jest wybór kremacji, a nie chowania w trumnie. Trzeba jednak pamiętać, że podczas spalania do powietrza uwalnia się sporo dwutlenku węgla, więc to również nie jest idealne dla przyrody rozwiązanie – dodaje.

Obecnie w polskim prawie nie istnieje pojęcie pochówku ekologicznego. A wręcz nawet można zostać za niektóre proklimatyczne działania srogo ukaranym. Za rozsypanie np. w górach czy nad morzem ludzkich prochów, które bądź co bądź są nieaktywne biologicznie, z mocą ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych grozi do 5 tysięcy złotych kary lub 30 dni aresztu.
Wspomniana ustawa pochodzi z 1959 roku. Dopiero w tym roku podjęto konkretne kroki, które by ją uaktualniły. Na początku roku do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych przygotowany przez Lewicę. W projekcie po raz pierwszy w historii polskiego ustawodawstwa pojawiły się wątki pochówku ekologicznego.

W projekcie zapisano m.in., że prochy osoby zmarłej będą mogły trafić do tzw. biourny, czyli naczynia służącego do umieszczenia prochów wraz z nasionami lub sadzonką drzewa czy krzewu oraz substancjami umożliwiającymi wzrost tej rośliny w naturalnych warunkach.

Biourny miałyby być sadzone w specjalnych „ogrodach pamięci”, czyli niezabudowanych miejscach na terenie cmentarzy. Prochy zmarłego można byłoby również rozsypać na tzw. „polach pamięci”.

Jak to jednak z projektami bywa, ich ostateczny kształt zwykle jest znacznie inny niż początkowo. Po konsultacjach społecznych wszelkie ekologiczne propozycje zostały odrzucone. Według naszych nieoficjalnych danych kwestii pochówków bliskich naturze najbardziej przeciwne było lobby funeralne, które obawia się strat finansowych z tego tytułu. Ostateczny kształt nowelizacji znajdziecie pod tym linkiem.

„Projekt ustawy o cmentarzach nie rewolucjonizuje dopuszczalnych miejsc pochówku. Jeśli ktoś liczył, że będzie pochowany ekologicznie czy jego prochy zostaną rozsypane, to w Polsce w najbliższym czasie raczej się tego nie doczeka” – kwituje portal Prawo.pl.

Polskie cmentarze są eko na własną rękę

Mimo to niektóre polskie nekropolie już dziś starają się być bardziej przyjazne środowisku. Cmentarz Komunalny w Podgórkach Tynieckich pod Krakowem, powstały na malowniczym wzgórzu w otoczeniu Lasów Tynieckich, jest tego doskonałym przykładem.

„Osobom, które chciałyby być pochowane w duchu eko, zgodnie z aktualnie obowiązującym polskim prawem pogrzebowym, możemy zaproponować pochówek w grobach ziemnych tradycyjnych lub urnowych, w trumnie wykonanej z surowego drewna lub urnie ekologicznej z wydrążonego pnia, kory drzewnej lub innych materiałów naturalnych, na przykład kamienia, bądź materiałów biodegradowalnych.” – pisze nam Iwona Wincencik, kierownik Kancelarii Cmentarza Komunalnego w Podgórkach Tynieckich.
Przedstawicielka nekropolii zapewnia jednocześnie, że w należącym do cmentarza krematorium cały proces kremacji przebiega zgodnie z parametrami ekologicznymi określonymi w normach UE. Po kremacji urna z prochami może zostać również złożona w kolumbarium, gdzie zwyczajowo po pogrzebie składa się mniej kwiatów i zniczy.

„Na terenie nekropolii utworzyliśmy zniczodzielnie - specjalne regały, na których można pozostawić szklane lampiony nadające się do ponownego użycia. Zachęcamy również do korzystania z pojemników do segregacji odpadów. W ten sposób razem z Rodzinami odwiedzającymi groby bliskich dbamy o środowisko naturalne.” – wyjaśnia Wincencik.

Także na stronach internetowych niektórych domów pogrzebowych pojawiają się opcje urn i trumien w duchu ekologicznym. Ich jedyny minus: nie są wystawne. Najczęściej są to proste konstrukcje z surowego drewna lub tektury. Niemniej jednak są znacznie tańsze od eleganckich trumien i urn, do których jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni.

Ekologiczne pochówki za granicą

Za granicą temat ekologicznych pochówków pojawia się coraz częściej. Ich koszt jest co prawda wciąż wysoki, ale zmienić się to może w momencie, gdy przyjazne środowisku rozwiązania staną się mniej elitarne. Poniżej wybraliśmy najciekawsze propozycje.

Żywa trumna z grzybni

Zaledwie w zeszłym roku świat zelektryzowała informacja o stworzonej przez holenderski startup Loop „żywej” trumnie (ang. The Living Cocoon). Wykonana ze specjalnej grzybni i wyłożona mchem trumna jest w stanie zneutralizować toksyczne substancje wydzielające się podczas rozkładu ciała oraz zapewnić pożywienie rosnącym w pobliżu pochówku roślinom.

Dzięki temu, jak przekonują twórcy, człowiek po śmierci może na powrót zjednoczyć się z naturą i pozytywnie na nią wpłynąć. Warto dodać, że trumna rozkłada się w ciągu 2 lat – w przypadku tradycyjnej trumny proces ten trwa około 10-15 lat. Koszt: 1495 dol.
The Loop

Zostań drzewem po śmierci

Spektakularną metodą ekologicznego pochówku jest zaproponowana przez firmę Bios Incube „przemiana w drzewo”. Hiszpański startup stworzył biodegradowalną urnę, w której chowane są prochy zmarłego oraz - do wyboru - nasionko klonu, świerka, buka, jesionu lub miłorzębu.

Po posadzeniu kapsuły w ziemi specjalna aplikacja czuwa nad procesem wzrostu drzewa, informując, czy sadzonka ma odpowiednią wilgotność i temperaturę. Koszt: 140 dol.
Bios Incube

Ludzki kompostownik

W tym roku w amerykańskim Seattle powstał pierwszy na świecie zakład kompostowania ludzkich ciał Recompose. Zmarłych przykrywa się kawałkami drewna i roślinami, po czym umieszcza w komorach kompostujących, gdzie pożyteczne drobnoustroje i bakterie robią resztę roboty.

Proces rozkładu jest szybki – trwa 30 dni – oraz skuteczny – w procesie redukcji organicznej kompostują się nawet kości i zęby. W efekcie ze szczątek powstaje bogata w składniki odżywcze ziemia, którą rodziny zmarłych mogą przekazać fundacji lub wziąć do domu. Koszt: 1500 dol.
Recompose / Youtube

Wieczna rafa

Wieczny ekologiczny spoczynek można mieć również pod wodą. Firma Eternal Reefs na Florydzie oferuje usługę zamieszczenia prochów zmarłego w specjalnej betonowej konstrukcji, która następnie jest kładziona na dnie oceanu i – z czasem – zamieszkiwana przez koralowce i organizmy wodne.

I choć beton na ogół nie cieszy się sławą jako wytwór ekologiczny, to właściciele firmy przekonują, że ich konstrukcja jest przygotowana ze specjalnej mieszanki bezpiecznej dla środowiska. Jednocześnie z czasem „wieczne rafy” stają się stałym miejscem zamieszkania dla organizmów wodnych, które wraz z niknięciem prawdziwej rafy koralowej, tracą bezpieczną przystań. Koszt: od 3 995 dol.
Eternal Reefs / Youtube

Stań się wodą

W 2007 rok szkocki biochemik Sandy Sullivan stworzył metodę – mówiąc wprost – rozpuszczania ludzkich zwłok w wodzie z użyciem roztworu potasu i wysokiego ciśnienia. Sposób, który emituje jedynie 1/8 energii emitowanej przez tradycyjną kremację, nazwał resomacją, a założoną przez siebie firmę: The Resomation Limited.

Mineralizacja zwłok następuje po trzech godzinach. Z ciała pozostają jedynie roztwór zawierający przyjazne środowisku aminokwasy, peptydy, cukry i sole oraz kości, które następnie poddawane są przemiałowi na sterylny proszek i mogą być zwrócone bliskim zmarłego. Koszt kompleksowej obsługi: ok. 3 000 dol.
The Resomation Limited