Robert budzi się i odkrywa, że jest mordercą... wilkołakiem. Obejrzałam świąteczny "Creepshow"

Maja Mikołajczyk
Świąteczny odcinek "Creepshow" udowodnił, że w materii zaskakiwaniu widzów szalonymi pomysłami twórcy serialu AMC nie mają sobie równych. Dzięki ich wyobraźni widzowie już niebawem obejrzą pojedynek Świętego Mikołaja na sterydach z przerośniętym wilkołakiem.
Świąteczny odcinek serialu "Creepshow". [RECENZJA] Fot. materiały prasowe

Boże Narodzenie z dreszczykiem

Kiedy mowa o świątecznych filmach, większości osób jako pierwsze do głowy przychodzą urocze komedie romantyczne w stylu kultowego już dla tego okresu w roku "To właśnie miłość" czy produkowanych taśmowo wyciskaczy łez od Netflixa. Fani kina sensacyjnego mogliby wskazać "Szklaną pułapkę" lub "Zabójczą broń", których akcja rozgrywa się w okolicach świąt.


Istnieje jednak cały mroczniejszy segment kina świątecznego, w którym Święty Mikołaj biega z siekierą, duchy morderców wchodzą w śniegowe ciała bałwanów, a elfy odkrywają w sobie zabójcze skłonności.

Slashery "Cicha noc, śmierci noc" i "Czarne święta" czy komediowe "Gremliny rozrabiają" to pozycje znajdujące się w panteonie horrorów świątecznych. Jak na ich tle
wypada świąteczny odcinek "Creepshow"?
Świąteczny odcinek serialu AMC "Creepshow".Fot. Archiwum własne

Anonimowi Zmiennokształtni

Robert zaczyna podejrzewać, że może być mordercą, o którego zbrodniach telewizja informuje 24/7. To jednak nie wszystko –ponieważ nic nie pamięta i zaczyna znajdować wokół siebie niepokojące ślady, dochodzi do wniosku, że musi być wilkołakiem.

Zdezorientowany, wybiera się więc na spotkanie Anonimowych Zmiennokształtnych, na którym dowiaduje się, że największym wrogiem tej rasy są... Święci Mikołajowie. Robert już wkrótce przekona się o ich drapieżności, gdy zaatakują ośrodek dla przemieniających się w zwierzęta ludzi.
Święci Mikołajowie w świątecznym odcinku "Creepshow" to czarne charaktery.Fot. materiały prasowe

Znane klisze w nowej odsłonie

Dla nikogo, kto widział wcześniejsze odcinki "Creepshow" nie powinno być zaskoczeniem, że twórcy i tym razem postawili na połączenie radosnej makabry z humorem, które tak świetnie sprawdziło się w poprzednich odsłonach serialu.

Najlepsze w "Creepshow" i tym razem jest jednak to, jak twórcy przeplatają znane i lubiane klisze z zupełnie innowatorskimi pomysłami i robią to bezkompromisowo – bez trzymania się producenckiej spódnicy, co jest zmorą wielu filmów i seriali Netflixa, które wychodzą poza schematy, ale tak tylko troszkę, żeby wciąż być produktem dla wszystkich, a w rezultacie – dla nikogo.

Zaczynając od motywu znanego jak świat w filmach o wilkołakach, fabuła skręca nie tylko w świeży pomysł o grupie wsparcia dla zmiennokształtnych (których samych w sobie jest niewiele w popkulturze), ale następnie zmienia się w absolutnie szaloną historię o gangu Świętych Mikołajów, polujących na zmieniających się w zwierzęta ludzi.

Wizualnie B-klasowa z ducha fabuła dzięki odpowiedniemu budżetowi prezentuje się rewelacyjnie. Znane już komiksowe wstawki, efekty specjalne czy zabawa światłem nadają produkcji retro-sznytu i odsyłają do klimatu najznamienitszych dzieł złotej ery horroru.

W serialu AMC często pod horrorem i komedią czaiły się socjologiczne czy psychologiczne diagnozy. Chociaż proste (bo ile można upchnąć w 20-minutowym odcinku?), niektóre z nich potrafiły wybić z równowagi.

W "Anonimowych Zmiennokształtnych" zrezygnowano z wprowadzenia takiego tła, stawiając na bezpretensjonalną zabawę. Liczę jednak, że w kolejnych sezonach twórcy wrócą do pierwotnej koncepcji, która uatrakcyjniała fabułę.
W odcinku świątecznym "Creepshow" w jedną ze zmiennokształtnych wciela się Anna Camp.Fot. materiały prasowe
Jeśli obejrzeliście już wszystkie warte uwagi horrory świąteczne i nie macie ochoty na kolejny seans "Kevina samego w domu" na Polsacie, bez obaw sięgajcie po świąteczny odcinek "Creepshow".

Nie będę ściemniać, na pewno trzeba mieć w sobie trochę sympatii do horrorów komediowych opartych na absurdalnych motywach, żeby polubić "Creepshow", chociaż kto wie – może przy okazji zbliżających się świąt warto zrobić sobie prezent w postaci nowego filmowego doświadczenia?

Może Cię zainteresować również:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut