Policja weszła do punktu pomocy humanitarnej przy granicy. Przesłuchania miały trwać do 5 rano

Anna Świerczek
W środę wieczorem uzbrojeni policjanci przeszukiwali punkt pomocy humanitarnej prowadzony na Podlasiu przez Klub Inteligencji Katolickiej. Jak donosi Onet, przesłuchania wolontariuszy trwały do 5 rano. – Dla nas jest to pokaz siły i nasilających się represji ze strony polskich służb wobec osób, które pomagają – oceniła Katarzyna Staszewska, wolontariuszka związana z Grupą Granica.
Informację o przeszukaniu punktu pomocowego KIK na Podlasiu podała w nocy na Twitterze Grupa Granica. Fot. Jakub Kamiński / East News

W środę około godz. 21 przed domem w okolicach podlaskiego Gródka, z którego korzystają wolontariusze Klubu Inteligencji Katolickiej, pojawiło się kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji. Jak przekazał Onetowi prezes KIK Jakub Kiersnowski, policjanci przyjechali około 12 radiowozami i mieli ze sobą broń długą.
Przypomnijmy, że Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie uruchomił w październiku przy granicy polsko-białoruskiej Punkt Interwencji Kryzysowej, który jest obsługiwany przez kilkudziesięciu wolontariuszy. Inicjatywa powstała we współpracy z Grupą Granica zrzeszającej organizacje niosące migrantom pomoc humanitarną.


W nocnym przeszukiwaniu punktu pomocy humanitarnej uczestniczył współpracujący z Grupą Granica aplikant adwokacki Artur Kula. W rozmowie z Onetem zrelacjonował, że policjanci weszli do punktu KIK "na blachę", czyli bez nakazu przeszukania. Ponadto funkcjonariusze zabrali aktywistom dwa komputery i telefon.

– Będziemy domagać się zwrotu tego sprzętu, bo jest nam potrzebny do dalszej pracy i niesienia pomocy ludziom będących w zagrożeniu życia i zdrowia – skomentował Jakub Kiersnowski. Jak dodał, tego typu interwencja mogła być próbą zniechęcenia aktywistów do działalności.

Szef KIK podkreślił też, że jeżeli policjanci chcieli przesłuchać wolontariuszy w roli świadków, to mogli po prostu przyjść za dnia. Jak dodał, zastanawiające jest, dlaczego taka interwencja musiała odbywać się o takiej godzinie.
Do całej sprawy odniosła się również Katarzyna Staszewska, wolontariuszka związana z Grupą Granica. – Jesteśmy oburzeni działaniami policji. (...) Wolontariusze robią to, co polskie instytucje powinny robić, czyli ratować życie i ochraniać osoby, które są ofiarami zbrodniczej polityki Łukaszenki. Polski rząd nie tylko nie robi tego, co do niego należy, jeśli chodzi o wsparcie tych osób, ale również utrudnia działania wolontariuszom – skomentowała.
Czytaj także: Protest głodowy migrantów w polskim ośrodku dla migrantów. "To jak więzienie"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut