Zlecił morderstwo, by sprawdzić kandydata na przestępcę. Makabryczna zbrodnia we Wrocławiu

Tomasz Ławnicki
Podejrzany może być niebezpieczny, może mieć przy sobie broń – uprzedzają policjanci. Janusz Dutkiewicz poszukiwany jest od dobrych niemal 17 lat. W 2005 roku wrocławska prokuratura za podejrzanym wystosowała list gończy. W 2007 Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Śledczy przypominali, że za pomoc w ukrywaniu podejrzanego może grozić kara do 5 lat więzienia. Ale śladu po nim nie ma – jak kamień w wodę.
Janusz Dutkiewicz, rocznik 1963, nieraz był notowany przez policję i siedział w więzieniu. Ale za najpoważniejsze przestępstwo, jakiego się dopuścił, kary nie poniósł. Dożywocie za to dostał Czesław M. – człowiek, który działał na zlecenie Dutkiewicza.

Do tej zbrodni doszło 3 lutego 2002 r. we Wrocławiu na osiedlu Nowy Dwór. Te dramatyczne wydarzenia rozegrały się późnym wieczorem. Janusz Dutkiewicz i Czesław M. przyjechali na osiedle z dala od centrum miasta, aby ten drugi przeszedł niejako gangsterski chrzest. To miała być przepustka do świata zorganizowanej przestępczości. Czesław M. miał się sprawdzić – czy da radę zabić człowieka. I się sprawdził.

Ofiarą była zupełnie przypadkowa osoba – 62-letni emerytowany kolejarz Jan C. mieszkający na Nowym Dworze. Wracał wieczorem do domu i był już całkiem niedaleko, gdy w pobliżu krzaków został znienacka zaatakowany. Czesław M. zadał mężczyźnie kilkanaście ciosów nożem w głowę i klatkę piersiową. Zwłoki pozostawił w krzakach, narzędzie zbrodni wyrzucił. Janusz Dutkiewicz miał jedynie obserwować przebieg zbrodni.

Zmasakrowane zwłoki Jana C. na działce pomiędzy ulicami Rogowską a Żernicką znaleziono następnego dnia rano. Przez długi czas policja i prokuratura nie były w stanie rozszyfrować, kto mógł to zrobić. Był duży problem z określeniem właściwego motywu działania sprawcy. Jasne było, że nie było tła rabunkowego, bo ofierze nic nie skradziono. Ustalono też, że 62-latek nie miał wrogów, którzy by chcieli się na nim za coś w tak brutalny sposób zemścić. Wręcz przeciwnie – miał opinię człowieka nadzwyczaj spokojnego.

Czytaj także: Emerytowany policjant ujawnia kulisy sprawy zabójstwa pary studentów. "Trochę świadomie nakłamałem"

Po pewnym czasie postępowanie dotyczące zabójstwa przy ul. Rogowskiej zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. I pewnie by tak pozostało, gdyby nie to, że Czesław M. faktycznie wkręcił się w tę przestępczą działalność. Został namierzony trzy lata później, gdy sam był zleceniodawcą innej głośnej zbrodni.

Dutkiewicz był recydywistą i postacią dość dobrze znaną we wrocławskim światku przestępczym. Czesław M. za jego pośrednictwem próbował się wkupić w łaski gangsterów, bo – jak najwyraźniej uznał – to mu się opłacało. Handlował bowiem antykami i wiedział, że wejście w ten świat pomoże mu w dotarciu do atrakcyjnych towarów i w ich upłynnianiu.

Jako handlarz starociami nawiązał kontakt z blisko 70-letnią Wiesławą Ł., wdową po szanowanym wrocławskim prawniku, która przy ul. Ładnej we Wrocławiu prowadziła sklep z antykami. Czesław M. bywał w tym sklepie stosunkowo często. Wiedział, że jest w nim wiele cennych przedmiotów.

Wynajął parę narkomanów - 29-letniego Roberta W. i jego partnerkę, 21-letnią Justynę B., aby dokonali napadu na ten sklep. Czesław M. wszystko zaplanował, wyposażył Roberta W. w narzędzie zbrodni – masywną niczym kij bejsbolowy nogę od stołu. Sam stał na czatach.

Najczarniejszą robotę wykonał 29-latek. Kilkadziesiąt razy uderzył właścicielkę sklepu, m.in. w głowę. Z ekspertyzy biegłych wynikało, że sprawca bił swoją ofiarę jeszcze długo po tym, jak ta już nie żyła. Śledczy oceniali, że zabójca działał, jakby był w amoku.

Na trop pary narkomanów policja wpadła dzięki materiałowi w "Magazynie Kryminalnym 997". Robert W. i Justyna B. dość szybko wydali, komu przekazali skradzioną ze sklepu biżuterię. I tak wpadł Czesław M.

Czytaj też o sprawie zabójstwa antykwariusza w Wałbrzychu: Wystarczyły zeznania świadka incognito. 16- i 17-latek skazani za morderstwo

Za zaplanowanie napadu i zabójstwa antykwariuszki Czesław M. dostał 15 lat więzienia (Robert W. – 25, Justyna B. – 12), za zabójstwo Jana C. dożywocie. I tylko Janusz Dutkiewicz uniknął kary. Policja i prokuratura zapewniają, że przestępca wciąż jest poszukiwany.

Gościem najnowszego odcinka "Morderstwa (nie)doskonałego" jest prokurator Małgorzata Dziewońska z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która opowiada o zarzutach wobec Janusza Dutkiewicza i jego współpracy z Czesławem M.

Zapraszam do słuchania, oglądania i komentowania.
OGLĄDAJ



POSŁUCHAJ



Program dostępny również na: