Ile zarabia pies w reklamie? Kwoty zaskakują

Daria Siemion
Psy występują w reklamach papieru toaletowego, farb do malowania ścian, zmywarek, a nawet samochodów. Czy ktokolwiek zastanawiał się, ile pieniędzy otrzymują za udział w reklamie? Niektóre zwierzęta mogą liczyć na zarobki większe od ludzi.
Psi aktorzy mogą liczyć na niezłe pensje fot. 123rf.com
W Polsce psi aktorzy zarabiają ok. 600 zł za dzień zdjęciowy. Nie otrzymują jednak pieniędzy "do łapy". Za fundusze zwierzęcych aktorów odpowiadają ich właściciele i agenci. To oni dostają wynagrodzenie i odprowadzają od niego podatki.

600 zł za jeden dzień na planie to dużo czy mało? Ciężko powiedzieć. Koszty uzyskania przychodów są stosunkowo duże: psa trzeba wyszkolić, zadbać o jego wygląd i psychikę, przyjechać z nim na plan zdjęciowy i doglądać.

Dla porównania w Stanach Zjednoczonych psi aktorzy zarabiają nawet 600 dolarów za dzień zdjęciowy. To cztery razy więcej niż burki z Polski, a umiejętności kolegów zza oceanu wcale nie są większe. Wystarczy spojrzeć na dzielnego Szarika, czy rozrabiającego psa z reklamy Dullux.


Zdarza się, że psi aktor zarabia więcej od człowieka. I nie chodzi jedynie o zarobki statystów, którzy zarabiają maksymalnie 100 zł za dzień zdjęciowy. Pal, który wcielił się w rolę Lassie w filmie "Lassie Come Home" z 1943 roku, zarabiał wówczas więcej niż Elizabeth Taylor.

Najwięcej zarabiają petinfluencerzy

Największymi zarobkami mogą pochwalić się zwierzęta z Instagrama, czyli tzw. petinfluencerzy. Amerykańska firma OnBuy Pets Supplies obliczyła, ile popularne zwierzaki zarabiają za jeden post.

Pierwsza piątka może pochwalić się zarobkami rzędu 5 282, 75 dolarów miesięcznie. To więcej niż w USA zarabia wykwalifikowana pielęgniarka i tyle, ile w Polsce zarabia dobry programista.

Z czego wynika popularność petinfluencerów? Okazuje się, że konsumenci im ufają. Aż 10 proc. badanych zadeklarowało, że najprawdopodobniej kupi produkt reklamowany przez zwierzaka, podczas gdy tylko 3 proc. kupi produkt reklamowany przez celebrytę.
Loni Edwards
założycielka i dyrektorka The Dog Agency

"Zwierzęta są powszechnie kochane, uszczęśliwiają ludzi na całym świecie. I są bezpieczne - ich wypowiedzi są pozbawione politycznego ładunku, nie upijają się na imprezach. Mają wszystkie zalety ludzkich influencerów, ale nie mają ich wad" (źródło: Fast Company).

Najlepiej zarabia szpic miniaturowy Jiffpom, którego konto na Instagramie obserwuje 10 mln osób. Jego dokładne zarobki nie są znane, ale badacze szacują, że pies zarabia dla swojej właścicielki nawet 32 tys. dolarów miesięcznie.
Czytaj także: Zatrzymują przestępców, ale nie mogą liczyć na honory i pensję. Jak wygląda życie policyjnych psów?

Udział w reklamach a dobrobyt zwierząt

Z powodu ogromnych zarobków rolą psich agentów jest nie tylko dbanie o fundusze, ale również o dobrobyt zwierząt. — Ludzie wiedzą, że można na tym zarobić i próbują zmusić swojego zwierzaka do naprawdę dziwnych rzeczy — tłumaczy pracownik Edwards Fast Company. Czasami chęć popularności przybiera niewyobrażalne postaci.

W styczniu 2021 roku zrobiło się o głośno o 22-letniej Brittany Johnson z Luizjany. Kobieta znęcała się nad Instagramie nad swoim 6-miesięcznym szczeniakiem rasy Jack Russel Terrier. Podnosiła go za kark, rozpylała perfumy w pobliżu jego oczy, kopała go i krzyczała. Jak podaje Daily Mail, influencerka robiła to, by zyskać popularność i zdobyć więcej obserwujących. Sprawę zgłoszono policji, a zwierzę odebrano, zaś Britanny otoczono "niesławą".

Nie był to odosobniony przypadek znęcania się nad zwierzęciem dla sławy. Podobnie postąpiła amerykańska youtuberka Brooke Houts, która przez przypadek wrzuciła do sieci film, na którym pluje na swojego psa, który zabiega o pieszczoty. Nie obyło się też bez krzyków i kopania. Na innych filmikach dostępnych w sieci Brooke przytula i głaszcze swojego pieska.

Na planie filmowym sprawy wyglądają jednak inaczej. Przy zwierzaku jest jego właściciel oraz trener, który pracuje z nim przy poszczególnych scenach. Zwierzak ma okazję poznać się z aktorami i obwąchać miejsce pracy. Dzięki temu praca staje się dla niego zabawą. Mało tego — za zabawę czeka go nagroda: ulubione przysmaki, aport, szarpanie. Nagrodę dostaje również właściciel, ale raczej nie jest to sposób na zarobienie miliona monet. Przynajmniej w Polsce.