Elżbieta Witek nie stawiła się na przesłuchaniu w NIK. Zamiast tego... występowała w Sejmie

Alan Wysocki
Elżbieta Witek nie stawiła się na przesłuchaniu w Najwyższej Izbie Kontroli. Marszałek Sejmu, zamiast składania zeznań, wolała poprowadzić inaugurację III edycji konkursu "Polskie serce pękło – Katyń 1940". Kontrolerzy Mariana Banasia nałożyli na nią grzywnę w wysokości 3010 złotych.
Elżbieta Witek nie stawiła się w NIK. Zamiast tego prowadziła wydarzenie w Sejmie Fot. Jakub Kamiński / East News
Michał Dworczyk i Elżbieta Witek zostali wezwani na przesłuchanie do NIK w sprawie realizacji programu "Polskie Szwalnie". Marszałek Sejmu miała zeznawać w środę o godz. 11:00. Członek rządu zaś ma odpowiadać na pytania w przyszłym tygodniu

Elżbieta Witek nie stawiła się przed NIK. Powodem źle doręczone zawiadomienie

Jak przekazała Polska Agencja Prasowa, polityczka Prawa i Sprawiedliwości nie otrzymała wezwania od NIK. Kontrolerzy przekonują jednak, że nie popełniono błędów przy doręczaniu zawiadomienia.

Czytaj także: Witek i Dworczyk wezwani na dywanik. Marian Banaś zabiera się za kolejną kontrolę


Marszałek Sejmu miała odczytać zaproszenie, skierowane elektronicznie przez platformę ePUAP. W związku z nieobecnością Elżbiety Witek wymierzono jej karę finansową w wysokości 3010 złotych.

Co ciekawe, parlamentarzystka nie schowała się przed Najwyższą Izbą Kontroli. W czasie, gdy powinna być przesłuchiwana w sprawie "Polskich Szwalni", otworzyła tegoroczny "konkurs katyński".

"Polskie Szwalnie" pod lupą NIK. Elżbieta Witek nie złożyła zeznań

Rządzący w 2020 roku chcieli przy wykorzystaniu 200 polskich szwalni wyprodukować 40 milionów maseczek miesięcznie oraz 100 milionów maseczek rocznie. W akcję zainwestowano aż 258 milionów złotych

Czytaj także: Nocny rajd Witek. Tabloid przyłapał kierowcę marszałek na złamaniu zasad ruchu drogowego

Powodem wszczęcia doraźnej kontroli jest wiadomość, która miała wypłynąć ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka. Członkini Prawa i Sprawiedliwości miała przekazać ministrowi kontakt do firmy, która chciała wziąć odpowiedzialność za redystrybucję maseczek w ramach "Polskich Szwalni".

Ani Dworczyk, ani Witek nie odnieśli się do autentyczności maila. Wiadomo jednak, że firma w nim wymieniona została wybrana do realizacji projektu. Oficjalnie jednak deklarowano, że przeprowadzono konkurs, w którym udział wzięło 800 przedsiębiorstw.

Czytaj także: Wyciekły kolejne maile. Dworczyk miał umawiać "bezpieczny" wywiad dla minister finansów

Ostatecznie, jak poinformował Onet, większość maseczek wyprodukowanych w ramach akcji nie nadawała się do użytku. Wszystko przez wzgląd na jakość dostarczanych materiałów.
Czytaj także: Funkcjonariusz SOP brał udział w wypadku Beaty Szydło. Teraz pracuje dla Elżbiety Witek