Rosja może wejść na Ukrainę "tylnymi drzwiami". W Moskwie dążą tylko do zaognienia sporu

Natalia Gierowska
Wielka Brytania wysłała samoloty C-17 transportujące sprzęt na Ukrainę oraz trzydziestu brytyjskich żołnierzy w celu przeszkolenia ich w zakresie korzystania z nowego uzbrojenia. Koncepcja tej operacji powstała w 2015 r. w efekcie rosyjskiej aneksji Krymu. Wszystko dzieje się w momencie, kiedy świat zadaje sobie kluczowe pytanie: czy Rosja zaatakuje Ukrainę?
Rosną napięcia na linii Rosja – Ukraina. Fot. Maksim Blinov/SPUTNIK Russia/East News
Brytyjskie komunikaty nie sprecyzowały typu dostarczanej broni – z wypowiedzi ministra
obrony Bena Wllace’a wynika, że transport dotyczył "lekkiej broni przeciwpancernej", która służyć będzie do "zwalczania celów opancerzonych". Informacja, z której wynika, że chodzi o system NLAW, czyli New Generation light Anti Tank Weapon, została potwierdzona przez ukraiński resort obrony.
NLAW to broń przeciwpancerna, owoc brytyjsko-szwedzkiej współpracy, której główną zaletą jest możliwość zwalczania celów na krótkich dystansach (jej efektywny zasięg wynosi od 20 do 600 m) i jest obecnie używana m.in. w Szwecji, Finlandii czy Szwajcarii. O tym, że systemy uzbrojenia bezpiecznie dotarły na Ukrainę, poinformowało tamtejsze Ministerstwo Obrony, dumnie dołączając do komunikatu zdjęcia wyposażenia, który ma pomóc w ewentualnej agresji Rosji na Ukrainę.


W trasie na Ukrainę Brytyjczycy ominęli niemiecką przestrzeń powietrzną, tym samym
znacząco nakładając drogi, wlatując do Polski z północnego zachodu, po przelocie nad Danią. Ten fakt skłonił wielu obserwatorów do supozycji, że Berlin nie wyraził zgody na przewóz broni przez przestrzeń powietrzną Niemiec, a wcześniej jednoznaczne wykluczył udział w dozbrajaniu ukraińskich sił zbrojnych. Niemcy już dwukrotnie wetowali dostawę broni, w tym amerykańską dostawę karabinów i systemów obronnych z Litwy.

Ofensywa Rosji i spór o Nord Stream 2

Te zagrania polityczne są potencjalnie zmotywowane chęcią uchronienia Moskwy przed zachodnim ostracyzmem w celu zrealizowania rurociągu Nord Stream 2. Rurociągi obecnie biegnące przez ziemie ukraińskie stanowią rodzaj ochrony przed konfliktem militarnym z Rosja, który mógłby potencjalnie zakłócić przepływ gazu do Europy.

Nowy rząd Niemiec, utworzony przez koalicję SPD, Zielonych oraz FDP, odniósł się jednak do tych zarzutów i poinformował, że rozpatrzy zawieszenie Nord Stream 2 w przypadku, w którym Rosja miałaby ponownie podważyć terytorialną integralność Ukrainy. Sprawa przelotu brytyjskich transportowców została szybko wyjaśniona przez przedstawiciela resortu obrony dla dziennika "Bild", z którego wynika, że strona brytyjska nie złożyła wniosku o przelot przez teren niemiecki. Oświadczenie to tym samym rozwiewa domniemania o potencjalnym konflikcie między krajami.

Wallace oświadczył z emfazą, że dostarczona broń jest "częścią mechanizmu obronnego", i nie wpisuje się w kategorie broni strategicznej, która przedstawiałaby realne zagrożenie dla Rosji. Dodał też, że Wielka Brytania bezwarunkowo popiera suwerenność oraz integralność terytorialną Ukrainy i rozpoznaje jej prawo do samodzielnego wyboru swoich sojuszników.

Podkreślił natomiast, że jest otwarty na dwustronny dialog z Rosją, co może nie zostać rozpatrzone przez Moskwę, zważywszy na publicznie opublikowaną reakcję ambasady Rosji w Londynie na rozwój wydarzeń: "Jest to oczywiste, że brytyjska dostawa śmiercionośnej broni na Ukrainę podsyci kryzys i zwiększy napięcia".

Napiętej sytuacji pomiędzy wschodem a zachodem zdecydowanie nie polepszają donosy "Politico" o tym, że Litwa, Łotwa i Estonia wystąpiły o uzyskanie zgody od USA na przekazanie znajdującego się na ich wyposażeniu uzbrojenia na Ukrainę. Takie zachowanie ze strony krajów bałtyckich nie jest spowodowane uzależnieniem decyzji państwowych od pozycji USA, natomiast wywodzi się z konieczności uzyskania zgody zgodnie z amerykańskimi przepisami dotyczącymi eksportu broni.

Militarne wsparcie tych krajów zostanie dopełnione amerykańską bronią o wartości 200 milionów dolarów. Rosnące poparcie dla Ukrainy ze strony NATO postrzegane jest przez Rosję jako zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa narodowego, natomiast zwiększona liczebność wojsk ukraińskich interpretowana jest przez Moskwę jako część przygotowań do próby odbicia Donbasu.

Pomimo rozszerzonej pomocy wojskowej od sojuszników transatlantyckich pomiędzy analitykami i ekspertami panuje szeroki konsensus, że ukraiński potencjał obronny nie byłby w stanie stawić czoła armii Władimira Putina. Zdanie to podziela prezydent USA Joe Biden.

Czy Rosja zaatakuje Ukrainę?

W trakcie niemal dwugodzinnej konferencji prasowej Biden, nie sugerując się oceną wywiadu amerykańskiego opracowanego przez urzędników Białego Domu, z których wynika, że Putin nie podjął jeszcze decyzji w sprawie inwazji, podsumował: "Czy myślę, że [Putin] będzie testował Zachód, Stany Zjednoczone oraz NATO? Myślę, że tak". Dodał grożąc: "Będzie tego żałować".

W trakcie, gdy Waszyngton zaostrzył retorykę vis-a-vis Moskwy, sześć statków desantowych bałtyckiej floty Rosji stoicko przepłynęło obok Wielkiej Brytanii. Każdy z nich może przewozić do 25 transporterów opancerzonych, informuje "Daily Mail". W obawie przed pełnoskalową rosyjską agresją Szwecja rozpoczęła militaryzację Gotlandii.

Coraz bardziej zastraszające zachowanie Moskwy skłoniło brytyjską minister spraw
zagranicznych do refleksji, którą wygłosiła w piątek w Instytucie Lowy’ego w Sydney, że
"historia niczego nie nauczyła Rosji", określając plany stworzenia "Wielkiej Rosji" jako
"marzenia" i podsumowując, że napaść zbrojna doprowadzi "do straszliwego, długotrwałego impasu i ofiar porównywalnych z czasami interwencji ZSRR w Afganistanie i konfliktu w Czeczenii". Do powyższej kwestii również nawiązał Ben Wallace w opublikowanym przez niego eseju w poniedziałek na łamach strony brytyjskiego rządu.

Niestety wbrew strategicznym kalkulacjom Zachodu ani nowy ekwipunek od członków NATO dla Ukrainy ani zaostrzona retoryka względem Putina oraz wyliczanie potencjalnych konsekwencji inwazji nie odwiodły Moskwy od chęci zaognienia sporu. Według najnowszych wiadomości zgromadzonych przez Biuro Spraw Zagranicznych Wspólnoty Narodów i Rozwoju (FCDO) "rząd rosyjski chce zainstalować prorosyjskiego przywódcę w Kijowie", a ukraiński deputowany Jewhen Murajew jest "rozważany jako potencjalny kandydat".
Czytaj także: Przerażone Ukrainki apelują ws. Putina: Nie pozwólcie, aby ten szaleniec pozbawił nas domu

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut