Dlaczego prawicy nie pasuje WOŚP? "Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 90."
Choć trzeba też przyznać, że tę zmianę zwiastowała już informacja, która pojawiła się jesienią 2016 roku. Wtedy bowiem usłyszeliśmy, że oto po 25 latach TVP nie będzie partnerem Orkiestry, że na antenie publicznego nadawcy zabraknie tradycyjnej transmisji. Wiadomo było, że polityka nowej władzy miała tu dużo do powiedzenia. – Ćwierć wieku to potężny czas, zbudowaliśmy silną markę. Poradzimy sobie – mówił w tamtym czasie Jerzy Owsiak.
I miał rację. Kolejne finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przynosiły kolejne rekordy zebranych pieniędzy. Było – i jest – czego się cieszyć. Jednak jednocześnie przez tę radość coraz intensywniej zaczęły przebijać się głosy krytyczne, zdecydowanie ośmielone przykładem idącym z "góry".
To nie zaczęło się dziś
– Można wymienić kilka powodów, które sprawiają, że wokół takiej akcji mogą pojawiać się kontrowersje. Zacząłbym od początków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ponieważ ta dezaprobata pojawiła się już w latach 90. – mówi w rozmowie z naTemat dr Krzysztof Świrek, socjolog z Wydział Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.Rozmówca naTemat podkreśla, że istotnym motywem była krytyka hasła "Róbta co chceta", a część środowisk kościelnych przedstawiało WOŚP jako organizację problematyczną. – Która pozornie robi coś, co jest pozytywnego, ale tak naprawdę promuje rodzaj relatywizmu moralnego – przypomina socjolog.
– Poza tym WOŚP kojarzono z nowym stylem kultury medialnej lat 90., który był w dominującej mierze liberalny obyczajowo i światopoglądowo. To nie podobało się zarówno konserwatystom politycznym, jak i Kościołowi. Uznawano bowiem, że jest to zaburzenie pewnej równowagi moralnej, porządku wartości, które siły konserwatywne i prawicowe w Polsce uważały za właściwe – dodaje dr Świrek.
Patrząc na WOŚP z tej perspektywy, akcja była jednym z symboli liberalnej sfery publicznej w tamtym czasie, dlatego formułowano różnego rodzaju krytykę, także wobec tego, w otoczeniu jakich symboli i haseł pojawia się wątek WOŚP, oraz wobec samego Jerzego Owsiaka.
WOŚP w środowisku prawicowym, konserwatywnym była też jednoznacznie kojarzona z konkretnym, liberalnym środowiskiem medialnym. Lata 90. to okres sporu, który rozgrywał się nie tylko w sferze polityki partyjnej i w instytucjach państwowych, ale także właśnie w sferze idei, światopoglądu, w sferze medialnej. I to była walka, mówiąc górnolotnie, o duszę społeczeństwa demokratycznego. Chodziło o to, na jakich fundamentach to społeczeństwo ma się budować, jakie zasady mają mu przyświecać.
Czy jednak nie przemawiał do tych krytyków cel? Nie było istotne to, że chodzi o pomaganie? – W tym przypadku uruchamiano inną logikę. Mówimy oczywiście o szerokich, złożonych procesach politycznej semantyki w sferze publicznej, ale w skrócie można byłoby tak to podsumować – pomoc jest owszem ważna, ale nie w każdej formie i nie za taką cenę – odpowiada socjolog.
– Tu mamy inicjatywę, twierdzili ci prawicowi krytycy, która przy okazji szczytnych haseł promuje także to, co jest niszczące dla wspólnoty – wspólnoty właśnie w wyobrażeniu konserwatystów, strony prawicowej – dodaje.
To szersze zjawisko
O tym, że konflikty – i te, o których rozmawiamy, i te, które w ostatnich latach nam doskwierają – istniały już wcześniej, mówi także dr Justyna Sarnowska z ośrodka Młodzi w Centrum LAB, socjolożka z Uniwersytetu SWPS. – Jesteśmy w punkcie, gdzie mamy jawne konflikty. Widać, że ludzie mają do siebie wrogi, negatywny stosunek, natomiast nie mam wątpliwości, że te konflikty istniały wcześniej. Nie przybierały formy jawnej, tylko bardziej ukrytą, więc z różnych względów nie były widocznie dla jakiejś szerszej grupy społeczeństwa – zaznacza. Chodzi np. o konflikty systemowe, czyli o typ konfliktów wokół reguł gry.– Są konflikty, gdzie spieramy się o to, jak funkcjonuje np. państwo, ale zasadniczo zgadzamy się, że ustrój tego państwa jest taki, jak powinien być. Są jednak też i takie konflikty, gdzie reguły funkcjonowania państwa w ogóle nam nie odpowiadają. Mam wrażenie, że te konflikty mogły przybrać na sile ze względu na to, że po prostu to nasze państwo zaczęło jakoś powoli kroczyć w taką stronę bardziej autorytarną – dodaje.
Rozmówczyni naTemat wyjaśnia także, że pewną ilustracją wszelkich konfliktów, a nie szczególnym przypadkiem, jest właśnie WOŚP. – Orkiestra nie doświadczyła jakiegoś niespotykanego zjawiska, nowego. Raczej bym ją wpisała w szerszy obrazek. Tak naprawdę jest ona przykładem tego, co dziś się dzieje – mówi dr Sarnowska.
Coraz groźniejszy hejt
O tym, że krytyka wobec WOŚP w ostatnich latach przybrała na sile, można się przekonać choćby przeglądając archiwalne teksty. To tylko kilka wybranych przykładów z ostatnich lat.15-letnia Amelia czekała na koleżankę, by ze wspólną puszką zbierać pieniądze na leczenie chorych dzieci. Nagle została uderzona w twarz przez obcego mężczyznę, który przeszedł obok niej. Później krzyczał jeszcze "ty ku... od Owsiaka", że "Owsiak zabija płody".
Ksiądz z parafii św. Szczepana w Krakowie przeganiał sprzed kościoła wolontariuszkę WOŚP, krzycząc do niej: "Won stąd. Wara stąd", a orkiestrę nazwał "diabelską organizacją".
Do nietypowej sytuacji doszło w jednej ze szkół w Kudowie-Zdroju. 15-letni uczeń przyszedł na lekcję religii z serduszkiem WOŚP na bluzie – był jednym z 39 wolontariuszy z Zespołu Szkół Publicznych im. Jana Pawła. Katecheta, który prowadził zajęcia, zagroził nastolatkowi, że jeśli ten dobrowolnie nie zdejmie naklejki ze swojej piersi, to sam mu ją zedrze. Ponadto powiedział, że na WOŚP nie powinno się wpłacać pieniędzy, za to na Caritas - jak najbardziej. Padły argumenty typu "Owsiak to złodziej".
Pracę straciła prezenterka pogody pracująca w poznańskim oddziale TVP, która na antenie pokazała się z przyklejonym sercem WOŚP. Konsekwencje miały dotknąć także pracowników TVP, którzy nie przedstawili finału Wielkiej Orkiestry w wystarczająco negatywnym świetle.
– Próby łączenia idei, których nie da się połączyć. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbierająca pieniądze na chore dzieci ramię w ramię z tzw. Strajkiem Kobiet, który te chore dzieci w łonie matki chce zabijać na każde żądanie. To tylko jeden z przykładów, a jest ich więcej – mówiono z kolei w ubieglorocznej zapowiedzi materiału "Wiadomości" TVP.
No i kto nie pamiętam filmu z plastusiami Barbary Pieli w TVP, filmu epatującego antysemickim wątkiem i który hejtował Jerzego Owsiaka i WOŚP.
Oni mają teraz głos
Te negatywne głosy w przeszłości rzeczywiście nie były tak słyszalne, bo większość z nas styczniową niedzielę, w którą grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, odbierała jako wspaniałe święto nas wszystkich.O to, czy to dzisiejsze nagromadzenie złych emocji i co gorsza ich wyrażanie, jest też efektem pewnego przyzwolenia, pytam dr. Krzysztofa Świrka. – Mamy do czynienia z pewnym politycznym procesem. Te środowiska, które w latach 90. były w opozycji do WOŚP, były relatywnie marginalne – były istotne w swojej skali, ale nie nadawały tonu. Nie współtworzyły znacznej części sfery publicznej poprzez różne instytucje, państwowe czy medialne – same siebie postrzegały jako opozycję wobec głównego nurtu – wyjaśnia mój rozmówca.
I dodaje: – Teraz jednak od kilku lat są u władzy w Polsce. Więc siłą rzeczy prawicowa krytyka WOŚP, która jest znana od dawna, ma teraz więcej mocy. Ta moc jest związana z działaniem dużych instytucji, z tym, że jest pewne przyzwolenie, również w sferze medialnej, na krytykę tego typu inicjatyw, które są postrzegane jako związane z "drugą stroną" sporu politycznego, nieprawicową.
To przyzwolenie powoduje jednak, że część osób ośmiela się na kolejne kroki. Przykład z zeszłego roku, centrum Warszawy: Dwie nastolatki, wolontariuszki z puszkami, zaczepiła starsza kobieta. Nie chciała jednak wesprzeć akcji, postanowiła besztać dziewczynki.Kiedyś nie było w tym nic kontrowersyjnego, ponieważ tego typu poglądy i postaci były w samym centrum sfery publicznej, a wszyscy, którzy uważali inaczej byli w pozycji dużo słabszej, nie mogli tego kwestionować – dlatego wydawało się to neutralne, niepolityczne tylko po prostu "rozsądne".
Od kilku lat prawica próbuje na nowo przemeblować sferę publiczną w Polsce. Wiele jej ruchów związanych jest z tym, że nie chce wspierać tylko swojego własnego środowiska, ma większe ambicje, chce mieć wpływ na symboliczną hegemonię w Polsce. Hegemonię czyli narzucanie tonu publicznej debaty. Chce przemeblować samo centrum sfery publicznej, a nie tylko budować jakieś swoje alternatywne instytucje.
– Ta osoba czuje się do tego uprawniona, zakłada, że ma rację i że wszyscy powinni się z nią zgadzać. Tyle razy usłyszała gdzieś ten przekaz, tyle razy się z nim spotkała, tyle razy widziała różnych ekspertów, którzy wypowiadali pewne opinie w taki sposób, jak gdyby chodziło o oczywistości, że założyła, że może takich samych ocen oczekiwać od innych, wymagać tego od nich – reaguje na opowieść dr Krzysztof Świrek.
Politycy PiS o WOŚP
W obozie władzy jedną z najgłośniej krytykujących WOŚP jest Krystyna Pawłowicz. "31 stycznia J. Owsiak przy wykorzystaniu dzieci będzie zbierał pieniądze na swą upolitycznioną i lewicową fundację. Nie daję na WOŚP ani na J. Owsiaka. Wspieram dobroczynność Caritas. #NieDajęNaOwsiaka" – tak brzmiał jeden z jej wpisów, już jako sędzi Trybunału Konstytucyjnego.Kontrowersyjnych wypowiedzi swego czasu udzielił także europoseł PiS Dominik Tarczyński, który przekonywał, że "WOŚP to organizacja, która jest wykorzystywana instrumentalnie". – Dlatego absolutnie jej nie popieram, nie wspieram. Uważam, że jest wysoce szkodliwa w wielu aspektach – deklarował polityk.
W tym gronie odnalazłby się także Patryk Jaki: "Ludzie, którzy wpłacają na WOŚP nie wiedzą, że te zasoby są wykorzystywane na przykład do organizacji Woodstocku, na którym promowane są wartości związane z cywilizacją śmierci, walczące z dziećmi z zespołem Downa."
Do negatywnego stosunku polityków Prawa i Sprawiedliwości do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odniósł się w rozmowie z dziennikarką WP Agnieszką Kopacza prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem te ataki sprawiły, że działalność Orkiestry została jeszcze bardziej wyeksponowana, a politycy PiS osiągnęli efekt odwrotny od zamierzonego.
– To jeszcze jeden z dowodów na to, jak oderwanie od rzeczywistości i życie w świecie swojej bańki medialnej prowadzi do działań przeciwskutecznych. (...) Zupełnie nie potrafili zrazić do tego przedsięwzięcia swoich wyborców, natomiast przeciwników zmobilizowali do stanięcia murem za WOŚP. To problem partii rządzącej, która nieustająco mnoży sobie wrogów nad potrzebę – stwierdził prof. Flis.
Dorobek konkretnej grupy
– Pamiętam doskonale, że pojawiał się również sprzeciw, żeby zbierać pieniądze do puszek na terenie kościoła. Stawiało się w opozycji WOŚP i Caritas. Może nie wszyscy mówili, że to jest złe, że WOŚP pomaga, ale mieliśmy pamiętać, że Caritas pomaga bardziej... Taki dyskurs był już obecny naprawdę bardzo dawno temu, 20 lat temu, nie 5 – mówi dr Justyna Sarnowska.– Powiedziałabym, że teraz ta wrogość przybrała na sile, jest jakby odzwierciedleniem tego, że w ogóle zaczęła się dyskusja o różnorodności, o tożsamości, np. że Polak to niekoniecznie katolik. Od kilku lat toczy się też duży konflikt wokół problematyki mniejszości seksualnych. Mam wrażenie, że Orkiestra wpadła do jakiegoś worka, że została przypisana do części społeczeństwa czy też do strony konfliktu – dodaje socjolożka z ośrodka Młodzi w Centrum Lab.
Pytanie tylko, kto jest stroną w tym konflikcie? Zdaniem dr Sarnowskiej ten podział nie jest tak jednoznaczny, jak choćby w aspektach politycznych i ekonomicznych. Ci, którzy popierają Orkiestrę, niekoniecznie popierają konkretne ugrupowanie.
– Szersza jest grupa zwolenników Orkiestry, niż zwolenników konkretnego ugrupowania, ale jednak mam wrażenie, że w którymś momencie WOŚP została przypisana jako spuścizna po działalności konkretnej grupy, konkretnej strony. Sam Jurek Owsiak dość krytycznie odnosił się do władzy konkretnej partii. To powoduje, że można było znaleźć jakieś symbole, które określiły Orkiestrę jako dorobek, ale konkretnej grupy, a nie całego społeczeństwa – zaznacza rozmówczyni.
Dr Sarnowska zauważa też, że istotne jest to, w jakich czasach żyjemy – bardzo niepewnych i nieprzewidywalnych. – Jesteśmy trochę w takiej epoce post prawdy, epoce nadmiaru informacji i epoce zafałszowywania wiedzy. To na pewno też oddziałuje na część społeczeństwa, zwłaszcza taką część, która gdzieś jest pominięta, która nie dostaje narzędzi do selekcji wiedzy, informacji i jest bardzo podatna na manipulacje – wyjaśnia.
– Chciałabym zwrócić uwagę na to, że były takie sytuacje, że władza bardzo wykorzystywała konflikt. Nie mówię wyłącznie o obecnej władzy. I to, co mam wrażenie zaczęło się dziać, związane jest z jawnym wykorzystywaniem kapitału konfliktowego. Nie mam wątpliwości, że to wszystko się tliło, że pomijanie przez różne ugrupowania różnych grup społecznych, choćby w procesie transformacji, pogłębiające się nierówności, faktycznie prowadziło nas do tego punktu, w którym jesteśmy dzisiaj – dodaje rozmówczyni naTemat.
Na pewno zmienił się też język polityczny, politycy na za dużo sobie pozwalają, sami przekraczają pewne granice. Dlatego i tu bym upatrywała pewnych źródeł, ponieważ tworzą instytucje kształtujące opinie publiczną. Oczywiście zawsze w naukach społecznych jest ten dylemat, czy to jednostka w skumulowanych działaniach oddziałuje na strukturę, czy struktura oddziałuje na jednostki. Jesteśmy gdzieś pośrodku.
Natomiast trzeba zawsze o tym pamiętać, że po jednej stronie mamy społeczeństwo, które w takim zagregowanym kształcie wywiera wpływ na władzę, na to co się dzieje gdzieś na szczycie, a z drugiej strony mamy władzę, która bardzo sprawnie zarządza nastrojami społecznymi i ma ogromny wpływ na to, jak potem społeczeństwo odbiera pewne rzeczy.
Można się wyłamać
Należy jednak pamiętać, że większość środowisk nie jest jednorodnych. W tym także Kościół katolicki. Aby być uczciwym, warto też wspomnieć o tych pozytywnych działaniach. W lutym 2021 roku część księży i sióstr zakonnych podpisało się pod listem w obronie WOŚP.Jak informowaliśmy w naTemat, jego autorzy podkreślali, że z niepokojem dostrzegają wiele działań i słów, jakie w ostatnich latach zmierzają do obniżenia zaufania społecznego, jakim słusznie cieszy się akcja charytatywna Jerzego Owsiaka.
"Z bólem patrzymy na próby zdyskredytowania jednej z największych w naszym kraju organizacji charytatywnych. Coroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jeszcze do niedawna był jednym z nielicznych wydarzeń łączących niemal wszystkich Polaków. Ze smutkiem stwierdzamy, że również w tej sprawie Polacy zostali podzieleni na wrogie sobie grupy" – napisali duchowni.
"Wyrażamy również nasze ubolewanie i zwyczajny ludzki wstyd z powodu niewłaściwego traktowania wolontariuszy WOŚP przez część ludzi Kościoła. Każdego roku dochodzi bowiem do incydentów, które są nie tylko gorszącym zaprzeczeniem postawy ewangelicznej, ale również bulwersującym brakiem elementarnych zasad kultury" – skomentowali księża.
Każdego roku głośno jest także o takich duchownych, którzy decydują się na oddanie wszystkich pieniędzy z tacy na WOŚP. Tradycją stało się już, że robi to ksiądz Kazimierz Klaban, proboszcz parafii Dobrego Pasterza w Kościele Polskokatolickim w Elblągu.
Są także i politycy obecnej władzy, którzy nie rezygnują ze wspierania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prezydent Andrzej Duda i pierwsza dama Agata Duda rokrocznie przygotowują coś na wośpową licytację.
Swego czasu od dobrej zmiany (na chwilę) oderwał się także Łukasz Szumowski. Gdy był jeszcze nowym ministrem zdrowia, napisał na Twitterze, że dziękuje wolontariuszom, którzy kwestują dziś pomimo zimna, na rzecz najmłodszych pacjentów.
Na podobny krok zdecydował się kilka lat wcześniej marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który napisał, że jeśli uda się uratować choć jedno życie dziecka, to warto, a nawet trzeba pomóc. W internetowym wpisie dodał jednak dwa hasztagi #WOŚP i #Caritas.
Potrzebna jest solidarność
Zdaniem dr. Krzysztofa Świrka poza sporem pomiędzy politykami, poza konfliktami partyjnymi, czyli poza grą, którą na co dzień możemy obserwować, jest jeszcze inna istotna kwestia. Jak mówi, chodzi o poziom głębszy i szerszy, związany z tym, jakie wizje wspólnoty pojawiają się w sferze publicznej. – Jakie wizje wspólnoty rywalizują o rząd dusz, powszechne odczucie tego, co jest słuszne, na czym powinniśmy sobie to wspólne życie budować –mówi.Nasz rozmówca zaznacza, że działanie WOŚP jest jednoznacznie pozytywne, pożyteczne i że nie ma sensu tego podważać. Jednak zwraca uwagę, że działalność WOŚP przyciąga nieproporcjonalnie dużo uwagi w porównaniu do tego, ile uwagi poświęca się codziennym problemom systemu ochrony zdrowia i sposobom ich rozwiązywania.
– Powstaje wrażenie, że duże problemy systemowe można rozwiązać przez takie punktowe wielkie wydarzenia medialne i przez działania, które mają charakter chwilowy. Budowanie dużych instytucji działających w sposób ciągły jest zadaniem, które nie może być rozwiązywane poprzez zbiórki i nie może być rozwiązywane punktowo, jednorazowo, nawet jeśli to są wydarzenia cykliczne – wyjaśnia socjolog.
Bolączki, o których mówi dr Świrek, to m.in. niedobór personelu medycznego, niedofinansowanie służby zdrowia, praca lekarek, pielęgniarek, ratowników medycznych ponad siły oraz prywatyzacja ochrony zdrowia.
– Za mało mówi się o bohaterstwie pracowników ochrony zdrowia, które jest mało widowiskowe, bo trudno jest zrobić w mediach wydarzenie z tego, że w jakimś lokalnym szpitalu lekarka jest kolejny dzień na długim dyżurze, że pracuje ponad siły, dlatego że brakuje osób, które mogłyby ją zastąpić. Za mało się mówi o proporcjach. O tym, że WOŚP jest imprezą szlachetną, ale nadal jest to kropla w morzu potrzeb – słyszę od socjologa.
Słysząc te argumenty na myśl nasuwa się jednak przekonanie, że pretensje można mieć do systemu, do rządzących, że tego nie zabezpieczyli, a nie WOŚP-u, do kogoś, kto robi coś dobrego. Dlatego nadal niezrozumiała dla wielu osób jest postawa tych, którzy krytykują inicjatywę.Rozwiązywanie systemowych problemów jest żmudne i wymaga od wszystkich pewnego poświęcenia i dyscypliny, wyrzeczeń, nie będzie też nigdy spektakularne.
Mówiąc inaczej, problemem nie jest WOŚP, problemem jest to, że za mało mówimy o tym, jak ważną rolę pełnią w tej historii ci wszyscy, którzy płaca składkę zdrowotną, że jej prawdziwymi bohaterami są ludzie, którzy pracują w systemie ochrony zdrowia i którzy często robią to z poświęceniem swoim i swoich bliskich.
O tym powinno się mówić więcej, bo dzięki temu będziemy mieli większą satysfakcję z tego, że budujemy wspólny system zdrowia. Tutaj dużą rolę do odegrania mają media, dlatego że to media współtworzą język, którym mówimy o sobie jako wspólnocie.
– Krytyka Jerzego Owsiaka, że np. pracował w mediach przed 1989 rokiem, jest moim zdaniem mało rozsądna i mało istotna z perspektywy tego, co dzieje się dzisiaj i co dziś jest ważne. Podobnie z tym osławionym hasłem "Róbta co chceta", które moim zdaniem nie jest promocją relatywizmu moralnego. To bym oddzielił jako jeden typ tej krytyki, najogólniej nazwijmy go prawicowym i ona według mnie nie jest trafna – zaznacza dr Świrek.
– Natomiast czymś innym jest zauważenie, że mamy pewien problem z budowaniem poczucia wspólnej odpowiedzialności i solidarności, której system ochrony zdrowia wymaga. Wymaga od nas wszystkich, nie tylko od polityków, wytrwałości w budowaniu sensownych warunków pracy dla tysięcy ludzi, dla personelu medycznego, oraz budowania stabilnych instytucji. Oczywiście od polityków i menadżerów tego systemu trzeba wymagać najwięcej, ale wszyscy tutaj mamy pewną rolę do odegrania – podsumowuje.
Siema! naTemat kolejny rok gra razem z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Świętujcie razem z nami, liczy się każda złotówka! Nasze aukcje możecie znaleźć TUTAJ >>