"Róbmy swoje". Maciej Stuhr w "Allegro ma non troppo" o tym, jak wielką sprawą jest WOŚP

Natalia Kamińska
Gościem kolejnego odcinka podcastu "Allegro ma non troppo, czyli godzina z Jackiem" był aktor Maciej Stuhr. W rozmowie z Jackiem Pałasińskim mówił jednak nie tylko o aktorstwie, ale także o tych takich aspektach jego życia, z których mniej go znamy. Stuhr opowiedział o tym, że jest dyplomowanym psychologiem, choć nigdy nie praktykował w zawodzie oraz o swoim zaangażowaniu w WOŚP.
Maciej Stuhr w podcaście "Allegro ma non troppo, czyli godzina z Jackiem". Fot. naTemat
Prowadzący podcast Jacek Pałasiński pytał aktora między innymi o to, czy wybrał takie studia, aby rozwiązać swoje problemy, jak to czasem robią osoby, które wybierają ten kierunek. Maciej Stuhr skończył powiem psychologię. Jak mówił, nie był to jego przypadek. Studia wybrał z innego powodu.

– Zależało mi na kierunku humanistycznym, szeroko zajmującym się humanistyką. W roku 1994, kiedy zdałem maturę, psychologia na Uniwersytecie Jagiellońskim jako chyba pierwsza w Polsce wprowadziła system, że to student mógł sobie wybierać przedmioty – opowiadał o tym wyborze aktor. Stuhrowi bardzo taki pomysł się podobał, gdyż o takie studia mu chodziło. Chciał w taki sposób poszerzyć swoje horyzonty, ale niekoniecznie zdobyć przy tym zawód psychologa. Aktor podkreślił, że choć nie praktykował zawodu, to czasem bardziej lubi słuchać niż mówić.

Innym tematem poruszonym podczas rozmowy były jego aktorskie początki. Stuhr opowiadał, że nigdy nie chciał zacząć swojej kariery jako ktoś, kto dużo o sobie mówi, choć jeszcze nic nie zrobił. – Postanowiłem zacząć zupełnie odwrotnie, stąd też kabaret. Żeby najpierw dużo zrobić, a potem może zaczną mówić – tłumaczył. Zastrzegł jednak, że choć aktorstwo było od zawsze jego marzeniem, to na początku swojej drogi, nie mówił o tym tak jednoznacznie. – Trochę byłem zażenowany mówieniem o tym – dodał. Chciał najpierw pokazać, co potrafi.
W rozmowie nie zabrało także wspomnień wielkich polskich aktorów takich jak m.in. Krzysztof Kieślowski oraz Wojciech Smarzowski. Kieślowskiego Stuhr wspomniał jako wujka Krzyśka, kolegę taty z pracy, ale również jako wielki autorytet.

Stuhr mówił też o tym, ile w życiu daje mu publiczność. Chodzi o publiczność w teatrze, której nie ma w filmie. – Wiadomo, że nie możemy nigdy o tej publiczności zapomnieć, nawet jeśli coś robimy dla własnego rozwoju, bo coś nas fascynuje. Musimy to robić dla kogoś – wyjaśnił. Jak dodał, całe życie starał się balansować między światem komercji i sztuki, co często wielu się nie udaje, gdyż w końcu są bardziej po jednej lub drugiej stronie. Stuhr tłumaczył, że czasem po trudnym filmie, coś bardziej komercyjnego daje mu psychiczny oddech.

Warto przeczytać: Marzyński o byciu Żydem w PRL-u. "Żyłem w kłamstwie, ale udawało mi się w nim lawirować"

W podcaście "Godzina z Jackiem" pojawił się też temat szeroko swego czasu dyskutowanego filmu "Pokłosie". Aktor wspomniał, że był to film, który stał się punktem zwrotnym w jego zaangażowaniu obywatelskim. – Polska mi zrobiła punkt zwrotny. Okazało się, że część widzów nie zgadza się, żeby takie filmy powstawały – mówił artysta. Wtedy Stuhr zrozumiał, że nie zgadza się z częścią swojej widowni, a jego zdaniem o trudnych tematach trzeba rozmawiać.

W wywiadzie nie obyło się bez bardzo aktualnego tematu, czyli 30. finału WOŚP, który jest w niedzielę. Aktor zadeklarował oczywiście, że wspiera Orkiestrę, a nawet ma swoją skarbonkę internetową. Stuhr podkreślał, że jest to wielka sprawa i po prostu "róbmy swoje", gdyż to bardzo cenne, co robi Jurek Owsiak. – Nawet jeśli pomożemy jednej osobie, to było warto – podsumował.

****
Jacek Pałasiński – teatrolog, dziennikarz telewizyjny i radiowy, Członek Zarządu Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej we Włoszech. Jest absolwentem Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST (obecnie Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza).