Prof. Majcherek: "Warto być przyzwoitym Polakiem"? Chyba bardziej niż "prawdziwym Polakiem"

Janusz A. Majcherek
Janusz A. Majcherek jest profesorem filozofii, socjologiem, wykładowcą w krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym, publicystą nagradzanym m.in. Grand Press za najlepszy tekst publicystyczny, Nagrodą Kisiela, nagrodą Allianz w kategorii media.
Opisywanie sytuacji społeczno-politycznej współczesnej Polski w kategoriach „wojny dwóch plemion” jest chybione o tyle, o ile mentalność i tożsamość plemienną (fachowcy mówią: trybalną) wykazują przede wszystkim uczestnicy i zwolennicy jednej ze stron realnego konfliktu. Po drugiej stronie są na ogół indywidualiści, nietworzący żadnej zwartej i skonsolidowanej zbiorowości. To jest zresztą źródło ich słabości.
Janusz Majcherek fot. Beata Zawrzel/REPORTER
Nawoływanie do zjednoczenia opozycji ma sens, jeśli ogranicza się do tworzenia politycznego, taktycznego, doraźnego przymierza wyborczego i ewentualnej – w razie jego sukcesu – koalicji rządzącej.

Próby zespalania reprezentowanej przez nią części społeczeństwa w formule jakiejkolwiek ideologicznej, światopoglądowej czy doktrynalnej jedności są skazane na niepowodzenie, bowiem to amalgamat najprzeróżniejszych grup i – przede wszystkim – osób.

Czytaj także: "Polski Ład to chyba najbardziej skomplikowany system podatkowy w Europie. A może i na świecie"

Dominują wśród nich identyfikacje (tożsamości) indywidualne i poczucie osobistej wartości oraz sensu własnego życia (lub poszukiwania go na własną rękę, ryzyko i odpowiedzialność).


Nie potrzebują odniesień do zbiorowości, a jeśli już, to mniejszościowych, nietypowych, nienormatywnych, nonkonformistycznych – homoseksualnych, wegetariańskich, feministycznych, transpłciowych, kontrkulturowych, alternatywnych. Te ich zresztą dodatkowo różnicują, a nie integrują. Spory i kłótnie, a bywają i antagonizmy, pomiędzy nimi, które tak bulwersują obserwatorów, są nie mniej zażarte niż z politycznymi przeciwnikami.

A to ci są zintegrowani wspólną, narodowo-katolicką tożsamością zbiorową. Identyfikacja etniczna i wyznaniowa (Polak-katolik) jest wśród nich (pokazują to liczne badania) wyraźnie dominująca i zespalająca. Potrzeba zbiorowego układu odniesienia i utożsamienia jest tym silniejsza, im słabsze poczucie własnej tożsamości i wartości indywidualnej.

Dlatego ludzie o znaczącym i satysfakcjonującym dorobku w jakiejkolwiek dziedzinie przeważnie opowiadają się przeciw autorytarnej władzy, epatującej kolektywistycznymi hasłami, odwołującymi się do tożsamości zbiorowej. Te zaś trafiają w oczekiwania i pragnienia wszystkich mających poczucie niedowartościowania i niedostatku indywidualnego sukcesu i prestiżu.

Czytaj także: Majcherek: Orban chce cen regulowanych na jedzenie. Pomyślałem: "zwariował". Szybko oprzytomniałem

Stąd zresztą obecność wśród popleczników rządzącego obozu pojedynczych ludzi nauki i sztuki, mających za sobą jakieś niepowodzenia i rozczarowania, zwłaszcza doznane w macierzystych środowiskach i ze strony ich przedstawicieli: nieudane habilitacje i profesury, odrzucone wnioski grantowe, krytyczne recenzje, odmówione stypendia, niedocenione książki…

To nie znaczy, że wśród oponentów autorytarnej władzy narodowo-katolickich populistów dominują egocentrycy, egoiści czy introwertycy wyzbyci empatii i potrzeby układu odniesienia. Częściej go sobie jednak sami szukają i go osobiście tworzą, niż przyjmują zastany.

Niełatwo ich więc przekonać, aby przystali do jakiegoś oferowanego im z zewnątrz. Stąd także ich krytyczny dystans do istniejących partii politycznych, tak utrudniający zmagania z prawicowymi autorytarystami, mającymi za sobą zwarty elektorat, zespalany zbiorową tożsamością narodowo-katolicką.

Po jednej stronie dewizą jest „warto być Polakiem”, po drugiej „warto być przyzwoitym”. Po jednej „Bóg, honor, Ojczyzna”, po drugiej „moją ojczyzną jest człowieczeństwo”. Po jednej „Polska dla Polaków”, po drugiej „Otwarta Rzeczpospolita”.

To są ważne i poważne odmienności, choć w pewnym przynajmniej zakresie przezwyciężalne. „Warto być przyzwoitym Polakiem”? Chyba bardziej niż „prawdziwym Polakiem” z narracji nacjonalistycznych szowinistów.
Czytaj także: Majcherek: Za PiS afera goni skandal, oszustwa przeplatają się z machlojkami. A wyznawcy wybaczają