W PiS myślą, że Polacy o tych sprawach zapomną? Oto, co przykrył Lex Kaczyński

Katarzyna Zuchowicz
Na dwa dni Lex Kaczyński zdominował życie polityczne w kraju. Opozycja żyła porażką PiS, eksperci analizowali, czy pozycja prezesa słabnie, internauci już czekali na koniec partii władzy. Totalnie zginął w tym Pegasus i wiele innych ważnych spraw oraz afer. Oto co przykryła ustawa Kaczyńskiego.
Co przykrywa burza woków projektu ustawy Lex Kaczyński? Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER/East News
Po co Jarosławowi Kaczyńskiemu był projekt tej ustawy, skoro – widząc opór w partii wobec wcześniejszego Lex Hoc – można było się domyślać, że z góry będzie skazany na niepowodzenie? Od wtorku głowią się nad tym politolodzy, politycy, wyborcy.

"Jedyny powód, dla którego prezes PiS upierał się nad procedowaniem tego bezsensownego projektu lex Konfident, to chęć przykrycia afer partii rządzącej. Innego nie widzę" – skomentowała na Twitterze m.in. posłanka KO Krystyna Szumilas.

"Chciał tą ustawą przykryć zaniechania rządu w sprawie pandemii i ogromnej liczbie zgonów" – analizują inni internauci.
Pandemia, kryzys w szpitalach, dramatyczna liczba zgonów i brak strategii walki z COVI-19 to jedno. Ale w ostatnim czasie więcej działań rządzących bulwersowało Polaków. Nawet jeśli tylko tylko przez chwilę można było mieć wrażenie, że przez Lex Kaczyński o wielu zapomnieliśmy.


Co przykrył Lex Kaczyński


Przycichła sprawa inwigilacji Pegasusem, krytyka Polskiego Ładu i Lex Czarnek, a także afera z mailami ze skrzynki Dworczyka. Choć, jak pokazały kolejne dni – na bardzo krótko.

W środę wieczorem pojawiła się pierwsza dymisja w związku z rzekomym udziałem w aferze majlowej i sprawa medialnie nakręciła się od nowa.
Lex Czarnek na nowo nagłośniły posłanki KO, które przeprowadziły kontrolę poselską w kuratorium oświaty w Kielcach i dziś o jej wynikach informują media. "Jak myślicie, ile było w ciągu ostatnich 6 lat skarg na wejście do szkoły NGO bez zgody rodziców? Zgadliście. Zero. Rzekoma zasadność #LexCzarnek to pic na wodę fotomontaż" – kpi na Twitterze Marzena Okła-Drewnowicz.

Milionowe kary dla Polski


Z dyskusji publicznej już wcześniej praktycznie zniknęły wyroki TSUE i kary narzucone na Polskę, ale o nich też nie można zapominać.

Przypomnijmy, za kopalnię w Turowie mamy płacić 500 tys. euro dziennie, za niezrealizowanie decyzji ws. Izby Dyscyplinarnej milion euro każdego dnia. W połowie stycznia do Polski dotarły doniesienia o odsetkach karnych i o tym, że KE wystosowała wezwanie do zapłaty na kwotę blisko 70 mln euro.

"KE rozpoczęła oficjalną procedurę potrącania pieniędzy z funduszy dla Polski. Za niepłacenie kary za Turów. Rząd PL wkrótce otrzyma potwierdzenie z Brukseli" – alarmował 31 stycznia europoseł Łukasz Kohut.
Niewiadomo, jak sprawa się zakończy – 3 lutego nieoczekiwanie dotarły nieoficjalne doniesienia o tym, że Polska i Czechy doszły do porozumienia. Ale tego samego dnia rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE przedstawił swoją opinię ws. Turowa.
"Przedłużając o sześć lat termin obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowiska, Polska naruszyła prawo UE – wynika z opinii" – przekazał TVN24.


Pieniądze z KPO i koncesja TVN7


Przypomnijmy też, że Polska od miesięcy czeka na akceptację Krajowego Planu Odbudowy i na razie z Brukseli nie dostała ani złotówki. Chodzi o blisko 60 mld euro. W tym czasie inne kraje otrzymały już duże kwoty, a w naszym kraju cisza na ten temat.

Jest też sprawa przedłużenia koncesji dla TVN7. Tego samego dnia, którego odbyło się głosowanie ws. Lex Kaczyński KRRiT głosowała ws. koncesji dla tej stacji. "Jeśli do 25 lutego br. rada nie podejmie pozytywnej dla stacji decyzji, to będzie musiała zakończyć emisję naziemną" – informują Wirtualne Media. Jak wynika z informacji portalu, TVN Grupa Discovery zdobyła już koncesję u holenderskiego regulatora, dzięki której będzie mogła nadawać, ale tylko satelitarnie.

O sprawach inflacji i drożyzny, które dziś najbardziej dotykają Polaków, nawet nie trzeba wspominać. Rząd nie przyjmuje żadnej krytyki i odpowiedzialności, zwalając winę na opozycję, UE i Putina.

– Myślę, że "Lex Kaczyński" był sprytnym posunięciem, który miał odwrócić uwagę nas wszystkich od spraw Pegasusa, inflacji oraz problemów Morawieckiego z wdrażaniem Polskiego Ładu. Uwaga skupia się na tym, że Kaczyński osłabł – tak porażkę projektu ustawy ocenił w rozmowie z naTemat specjalista ds. wizerunku politycznego Wiesław Gałązka.
Czytaj także: To koniec wodza Kaczyńskiego? "Sprawdził, jakie szczury chcą się ewakuować"