Kwiatkowski: Cała narracja PiS–u, że podsłuchiwano wyłącznie groźnych przestępców, legła w gruzach

redakcja naTemat
Ponad 6 tys. ataków na więcej niż 500 urządzeń mobilnych – to skala włamań Pegasusem na urządzenia kontrolerów NIK, o której informuje sama Najwyższa Izba Kontroli. Były prezes NIK w podcaście Anny Dryjańskiej poliTYka odnosi się do tych ustaleń i tłumaczy dlaczego – jego zdaniem – służby wzięły na celownik tę instytucję.
Senator Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK (2013-2019), komentuje doniesienia o ataku Pegasusem na Najwyższą Izbę Kontroli. fot. Pawel Wodzynski/East News

Przeczytaj też: 500 urządzeń pracowników NIK inwigilowanych Pegasusem. Powołano specjalny zespół



– Niezależnie od skali (…) możemy mówić o skandalu. Dziś cała narracja PiS–u, że podsłuchiwano wyłącznie groźnych przestępców, legła w gruzach – mówi Krzysztof Kwiatkowski w podcaście poliTYka. Senator przypomina, że program antyterrorystyczny Pegasus może wymagać wielokrotnych instalacji na danym smartfonie, jeśli rozładowuje się bateria lub użytkownik telefonu sam go wyłącza.

Sen. Kwiatkowski uważa, że kontrolerzy NIK byli szczególnie intensywnie inwigilowani w czasie, gdy patrzyli rządowi na ręce ws. wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości i organizacji wyborów kopertowych (przypomnijmy: ofiarą ataku Pegasusem jest m.in. prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie głosowania korespondencyjnego).

– Osoba, która dokonała tego ataku, ma bieżący wgląd w akta kontroli, które tworzy kontroler w trakcie trwania czynności – wyjaśnia były prezes NIK.

Jak mówi Kwiatkowski nasłuch i podgląd działań kontrolerów stwarza poważne ryzyko, że kontrolowani przygotują się, by zgodnie mataczyć na temat objęty kontrolą – np. uzgodnią fałszywe zeznania.

Senator odniósł się także do oświadczenia rzecznika ministra Mariusza Kamińskiego, który zarzucił brak wiarygodności prezesowi NIK Marianowi Banasiowi (PiS próbuje uchylić mu immunitet) i samemu Kwiatkowskiemu (zarzucono mu ustawianie konkursów w NIK).

– Życzę przedstawicielom służb specjalnych by zachowali się tak, jak ja. Gdy pojawiły się wątpliwości, natychmiast wystąpiłem do prokuratury, by skierowała sprawę do sądu, bo powiedziałem, że zarzuty są nieprawdziwe – mówi Krzysztof Kwiatkowski i przypomina, że zrzekł się immunitetu, by sprawa mogła zostać zbadana w sposób jawny i wyczerpujący.


Z podcastu poliTYka z udziałem Krzysztofa Kwiatkowskiego dowiesz się: